Gaz łupkowy i LNG zmieniły rynek
Unijny komisarz Joaquin Almunia powiedział we wtorek w PE, że stosowana przez Gazprom formuła cenowa w kontraktach z krajami Europy Środkowo-Wschodniej jest przestarzała i nieuzasadniona rynkowo, bo światowy rynek zmieniło nadejście gazu łupkowego i gazu LNG.
11.09.2012 | aktual.: 11.09.2012 17:25
Komisarz UE ds. konkurencji Joaquin Almunia odpowiadał we wtorek w Strasburgu na pytania europosłów związane m.in. z uruchomionym 4 września przez Komisję Europejską postępowaniem antymonopolowym wobec Gazpromu. KE ma sprawdzić, czy rosyjski koncern gazowy nie nadużywa dominującej pozycji na rynku dostaw gazu do Europy Środkowo-Wschodniej.
- Po pierwsze, uważamy, że są poważne wątpliwości w sprawie możliwych naruszeń, gdy chodzi o fragmentaryzację rynku zakazami zawartymi w umowach Gazpromu z operatorami działającymi na rynku UE - powiedział Almunia. Wyjaśnił, że chodzi o zakaz reeksportu gazu otrzymanego od Gazpromu, zawarty w długoterminowych umowach krajów regionu z rosyjskim koncernem.
- Druga sprawa dotyczy indeksacji cen gazu zawartej w długoterminowych umowach gazowych. Uważamy, że warunki, które panowały na rynku gazowym kilka dekad temu, drastycznie się zmieniły - zaznaczył komisarz. Dodał, że warunki na światowym rynku gazu zmieniły się głównie ze względu na powstanie spotowego rynku gazu (krótkoterminowe kontrakty na dostawy gazu, głównie LNG dostarczanego statkami) oraz pojawienie się gazu łupkowego.
- To oznacza, że nie ma już takiego uzasadnienia jak w przeszłości dla indeksacji cen gazu w długoterminowych umowach i zgodnie z naszymi analizami nie odpowiada ona na potrzeby rynku - powiedział komisarz. Dodał, że na unijnym rynku ceny powinny kształtować głównie czynniki popytu i podaży.
Tymczasem Gazprom argumentuje, że jego formuła cenowa zapewnia inwestycje w sieć przesyłową gazu. Stosowana przez niego indeksacja polega na uzależnieniu ceny gazu od ceny ropy.
- Uważamy, że te klauzule i warunki w długoterminowych umowach (z Gazpromem) są barierą wejścia na rynek dla konkurentów - podsumował Almunia i zapewnił, że KE będzie zawsze reagować, gdy będą naruszane zapisy traktatu UE gwarantujące konkurencyjny rynek. Zapewnił, że KE rozmawia ze wszystkimi uczestnikami rynku, a nie tylko ze spółkami związanymi z Gazpromem, oraz że wymóg stosowania zasad konkurencji jest niezależny "od narodowości biznesu". - To, czym się zajmujemy to wpływ, jaki ten biznes ma na rynek - zaznaczył.
Tymczasem komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger poinformował, że niektóre kraje UE mają problemy z wdrażaniem III pakietu energetycznego, który liberalizuje m.in. rynek gazu i nie wykluczył pozwów przed Trybunał Sprawiedliwości UE.
Jak dowiedziała się we wtorek PAP, największe opóźnienia we wdrażaniu dyrektywy gazowej w ramach pakietu mają Cypr i Słowacja, która jednak zapewnia, że odpowiednie prawo weszło u niej w życie 1 września tylko nie poinformowała jeszcze o tym KE. Ponadto części zapisów dyrektywy nie wdrożyły jeszcze: Bułgaria, Finlandia, Litwa, Rumunia, Słowenia, Szwecja i Wielka Brytania.
Obecnie dochodzenie KE obejmuje dostawy gazu do ośmiu krajów UE: Polski, Czech, na Słowację, Węgry, do Bułgarii, Estonii, na Litwę i Łotwę.
We wrześniu ubiegłego roku KE przeprowadziła inspekcje w 20 firmach z 10 krajów regionu. Inspektorzy KE odwiedzili m.in. PGNiG, państwowego operatora gazociągów przesyłowych Gaz-System i polsko-rosyjską spółkę EuRoPol Gaz, właściciela polskiego odcinka tranzytowego gazociągu jamalskiego do Niemiec.
Komisja przyznała, że jedną z przyczyn uruchomienia postępowania wobec Gazpromu jest utrzymywanie się wysokich cen gazu w Europie Środkowo-Wschodniej, także w Polsce, pomimo kryzysu i spadku cen w Europie Zachodniej.
Ze Strasburga Julita Żylińska