Gigantyczne pieniądze na otarcie łez
Trzy pensje za okres wypowiedzenia oraz kolejnych szesnaście w zamian za zgodę na rozwiązanie umowy o pracę – na takie odprawy mogą liczyć zatrudnieni w IDS Huta Częstochowa. To jednak nic w porównaniu z sumami, które zasiliły konta np. prezesów i parlamentarzystów. Jakie są zasady wypłaty odpraw i kto je może otrzymać?
17.05.2013 | aktual.: 17.05.2013 13:01
*Trzy pensje za okres wypowiedzenia oraz kolejnych szesnaście w zamian za zgodę na rozwiązanie umowy o pracę – na takie odprawy mogą liczyć zatrudnieni w IDS Huta Częstochowa. To jednak nic w porównaniu z sumami, które zasiliły konta np. prezesów i parlamentarzystów. Jakie są zasady wypłaty odpraw i kto je może otrzymać? *
1,5 tys. osób pożegna się z pracą w częstochowskiej hucie. Pracownicy otrzymają propozycję dobrowolnego odejścia. Jak powiedział PAP Jacek Łęski, rzecznik prasowy właściciela, oferta dotycząca odpraw będzie ważna do końca czerwca. Później zostanie obniżona do wysokości czternastu wypłat. Jeśli pracownicy nie zgodzą się na proponowane rozwiązanie, to wówczas będzie konieczne ogłoszenie upadłości huty. Wtedy na bruk trafi cała załoga licząca ponad 3 tys. osób. Związki zawodowe tłumaczą, że ocena oferty kierownictwa leży w gestii samych pracowników. To oni zdecydują, jakie podejmą kroki.
Koszt wymiany elit
Pamiętajmy jednak, że odprawy odprawom nie są równe. Na ich wysokość nie mogli narzekać ustępujący z parlamentu posłowie i senatorowie. W wyborach w 2011 r. mandaty utraciło ponad 200 osób. Na otarcie łez, otrzymali oni równowartość trzymiesięcznej pensji, która wówczas wynosiła ok. 9,8 tys. zł. Każdy otrzymał więc niemal 30 tys. zł. A to tylko kwota podstawowa. Przysługiwały im jeszcze dodatki z tytułu pełnionych funkcji. Ogólny koszt wymiany elit rządzących w sejmie i senacie sięgnął więc prawie 6 mln zł. Z pracą pożegnały się także osoby zatrudnione w biurach poselskich i senatorskich. Oni jednak mogli liczyć tylko na odprawę w wysokości miesięcznych zarobków. Te pieniądze pochodziły - podobnie jak w przypadku wypłat dla ich chlebodawców - z budżetu kancelarii sejmu lub senatu. Te instytucje w swoich planach finansowych uwzględniają wypłaty odpraw nawet dla 250 osób spoza parlamentarnych ław.
Odprawy dla członków parlamentu i pracowników ich biur są kwotami bardzo wysokimi. Co więc można powiedzieć o sumach, jakie dostają ustępujący prezesi spółek? Co prawda związany z nimi jest zakaz pracy dla konkurencji przez określony czas, ale przelewane na ich konto pieniądze mogą przyprawić o zawrót głowy.
7 mln zł za 19 dni pracy
W ostatnich latach odprawy prezesów sięgały milionowych kwot. Krajowy rekord należy do byłego premiera - Jana Krzysztofa Bieleckiego. Odchodząc w 2010 r. z Pekao otrzymał 7,3 mln zł. Kwotę o 1,3 mln zł mniejszą zainkasowała w 2006 r. była prezes Kredyt Banku, Małgorzata Kroker - Jachiewicz. Nie zbiedniał też odwołany prezes Giełdy Papierów Wartościowych, Ludwik Sobolewski. Jego portfel, według informacji prasowych, powiększył się o ok. 1,8 mln zł. Giełda jeszcze przez rok od zwolnienia będzie mu wypłacać miesięczną pensję.
Opinię publiczną bulwersowała też sprawa Rafała Kaplera, szefa Narodowego Centrum Sportu, który na mocy podpisanej z Ministerstwem Sportu umowy, odszedł ze stanowiska z premią w wysokości 570 tys. zł.
Zdarzały się jednak przypadki, gdy wielkie pieniądze nie trafiły na konto byłych prezesów. Tak było chociażby w przypadku Jacka Walczykowskiego, który 19 dni pracy w PKN Orlen w 2004 roku wycenił na 7 mln złotych. Ostatecznie proces w sądzie arbitrażowym Krajowej Izby Gospodarczej wykazał, że jego żądania są niezasadne.
W 2012 r. pogłębił się kryzys w sektorze bankowym. Banki, szukając oszczędności, musiały zwolnić część pracowników. Najbardziej hojny dla odchodzących był BPH, który pożegnał się z 600 osobami i wypłacił im odprawy w wysokości średnio 115 tys. zł. Nie każdy jednak dostał tak wysoką sumę. Kwoty były uzależnione od stażu pracy. Problemy dotknęły też bank CityHandlowy i Nordea Bank. W tym pierwszym redukcja objęła niemal 600 etatów. A na jednego zwolnionego przypadło przeciętnie 54 tys. zł. W Nordei było to z kolei niecałe 35 tys. zł. Nie są to kwoty nawet zbliżone do odpraw prezesów, ale dały byłym pracownikom pewien komfort i gwarancję bezpieczeństwa na czas poszukiwania pracy.
Obecnie firmy coraz częściej szukają oszczędności poprzez redukcję personelu. O odprawach jeszcze usłyszymy. Dlatego warto dowiedzieć się na jakich zasadach są one wypłacane. Prawo do otrzymania odprawy dotyczy pracowników, którzy podpisali umowy o pracę, zarówno na czas nieokreślony, jak i określony. Niestety ten przywilej nie dotyczy całej rzeszy osób zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych takich, jak umowa-zlecenie, umowa o dzieło czy agencyjna.
Dla kogo odprawa?
Prawo do odprawy gwarantuje ustawa z 2003 r. Gdy pracodawca zatrudnia powyżej 20 osób i redukuje personel, musi wypłacić świadczenia. To dotyczy sytuacji, gdy zerwanie umowy odbywa się z przyczyn leżących po jego stronie. Oczywiście ktoś, kto został zwolniony, bo źle wykonywał swoje obowiązki, nie otrzyma żadnych pieniędzy.
Wysokość kwoty jest ściśle związana ze stażem pracy w firmie oraz otrzymywanym dotychczas wynagrodzeniem. Im dłuższy czas zatrudnienia, tym większe przysługuje świadczenie:
• poniżej 2 lat – jednomiesięczna pensja,
• 2-8 lat – dwumiesięczna pensja,
• powyżej 8 lat – trzymiesięczna pensja.
Zgodnie z przepisami Kodeksu pracy, pracownikom przysługuje odprawa w wysokości jednomiesięcznej wypłaty w przypadku, gdy przechodzą na emeryturę lub rentę. Rodzina zmarłego pracownika może też liczyć na tzw. odprawę pośmiertną. Może ona wynosić nawet równowartość półrocznych zarobków. W tym przypadku również liczy się staż pracy. W najgorszym przypadku bliscy otrzymają równowartość miesięcznej pensji.
Szef może też w wewnętrznych regulacjach firmowych wskazać dodatkowe sytuacje, kiedy to odchodzącym pracownikom będzie przysługiwać odprawa lub też zwiększy się jej wysokość. Ważne, aby te przepisy nie były mniej korzystne niż powszechnie obowiązujące prawo.
Krzysztof Kołaski /ag/WP.PL