Glamping, czyli camping w wersji glamour. Estetycznie zachwyca

Niby camping, a jednak luksusy. Stąd też nazwa, bo "glamping" to zlepek słów camping i glamour. To też nowy hit Instagrama. Co to oznacza w praktyce? Wybrałam się na jedną noc do Kimura Glamping w podwarszawskich Markach właśnie po to, aby przekonać się na własnej skórze.

Glamping, czyli camping w wersji glamour. Estetycznie zachwyca
Źródło zdjęć: © WP.PL | Aleksandra Łukasiewicz
Aleksandra Łukasiewicz

16.08.2019 | aktual.: 16.08.2019 12:07

Jak większość trendów, tak i ten przywędrował do nas z Zachodu. Jak powiedziała mi Lia Kimura, założycielka Kimura Glamping (który właśnie przeżywa swój pierwszy sezon), miejsce powstało z czystej potrzeby jej i partnera. Zaledwie 2 lata wcześniej próbowali zarezerwować tego typu nocleg, znaleźli jedynie 2 obiekty, oba z zapełnionymi rezerwacjami na długie miesiące do przodu.

Podobnych miejsc jest już w Polsce więcej – ok. 10. Wygląda na to, że Polacy bardzo polubili tego typu wypoczynek, bo chętnych (szczególnie w weekendy) nie brakuje. W części obiektów w sezonie wakacyjnym nie da się zrobić rezerwacji krótszej niż na tydzień.

Kimura Glamping jest o tyle wyjątkowy, że znajduje się naprawdę blisko miasta – w podwarszawskich Markach. Mimo to, dojeżdżając na miejsce, czujemy się co najmniej jakbyśmy pojechali gdzieś w okolice Mazur. Cisza, spokój i morze zieleni.

Na tour po tym glampingu zapraszam na live’a, który był na naszym facebookowym fanpage’u:

Jeżeli macie ochotę wybrać się w to miejsce, na początek od siebie mam małą radę – uważajcie na nawigację Google Maps. Mnie poprowadziła przez leśną drogę, która kończyła się zamkniętym odcinkiem. Później nawigacja próbowała mnie kierować przez ulice, których de facto nie ma.

Obraz
© WP.PL | Aleksandra Łukasiewicz

Tędy prowadziła mnie nawigacja Google. Planując swoją podróż polecam jechać jednak przez Marki, a nie od strony lasu.

Obraz
© WP.PL | Aleksandra Łukasiewicz

Na szczęście koniec końców udało mi się dotrzeć na miejsce. Okazuje się, że nie jestem pierwszą osobą, którą nawigacja wyprowadziła w las (dosłownie). Dowiaduję się od Lii, że problem jest im znany i próbują coś z tym zrobić.

Po przyjeździe zostałam zaprowadzona do swojego namiotu (jednego z czterech). Zostawiłam rzeczy i udałam się z Lią na krótkie oprowadzanie po obiekcie.
Całość nie jest duża – zgodnie z zamysłem jest klimatycznie i kameralnie. Znajdziemy tu małe kino z leżakami pod chmurką, strefę SPA z balią i wanną, miejsce na masaże, altankę z grillem, zagrodę z kurami czy huśtawkę na drzewie.

Miejsce jest zupełnie nowe – jeszcze niedawno był tu wybieg dla koni. Poza samym glampingiem znajdziemy tuż obok salę eventową Cicha23 oraz nową stajnię (dokąd przeniesiono konie). Całość powstała w miejscu starej ceglarni.

Obraz
© WP.PL | Aleksandra Łukasiewicz

Ale przejdźmy do samego glampingu. Co to, z czym to się je? Zamiast tradycyjnego namiotu campingowego mamy taki w wersji "glamour". W środku znajdziemy wygodne łóżko, a poza nim takie udogodnienia jak: kanapa, lodówka, czajnik, ekspres do kawy, lustro czy mała płyta grzewcza z patelnią. Przy łóżku czekała na mnie butelka prosecco i dwa kieliszki (co prawda przyjechałam sama, ale zawsze mogę nalać sobie wino do dwóch i udawać, że jest inaczej).

Obraz
© WP.PL | Aleksandra Łukasiewicz

Jak wygląda kwestia łazienki w przypadku campingu w wersji glamour? Z tyłu namiotu jest przejście do części kąpielowej. Jest tutaj prysznic i umywalka pod chmurką w otoczeniu roślinności. Zamiast zwykłej kratki odpływowej są ułożone kamyczki.

Obraz
© WP.PL | Aleksandra Łukasiewicz

Toalety są wspólne dla całego glampingu. Ale niech was to nie zmyli – to nie są tradycyjne sławojki.

Obraz
© WP.PL | Aleksandra Łukasiewicz

Jak przystało na glamour camping – toalety są "normalne". Wydaje mi się, że na szczególną uwagę zasługuje ciekawy uchwyt na papier w postaci gałęzi.

Obraz
© WP.PL | Aleksandra Łukasiewicz

Do dyspozycji dostałam też mini taras przy moim namiocie, z którego rozpościera się widok na większość terenu, w tym kino letnie i specjalną strefę kąpielową.

Co można robić na glampingu? Przede wszystkim relaksować się, cieszyć się samotnością (lub drugą osobą, w zależności czy wolimy przyjechać sami, czy z kimś), czytać książki (nawet jeżeli sami nie wzięliście żadnej, to na glampingu znajdziecie ich spory wybór), a przede wszystkim korzystać z doznań estetycznych.
Nie ukrywajmy – glamping to po prostu millenialsowy sen z Instagrama przeniesiony do prawdziwego życia. Wszystkie szczegóły są dopracowane w 100 procentach. Tak naprawdę najlepiej położyć się w plecionym hamaku i po prostu cieszyć oko rustykalną estetyką.

Obraz
© WP.PL | Aleksandra Łukasiewicz

Posiłek możemy zjeść na świeżym powietrzu. Można przywieźć własny prowiant, pod altanką znajduje się też grill elektryczny, ale można też coś zamówić z pobliskiej restauracji – menu jest w namiotach.

Obraz
© WP.PL | Aleksandra Łukasiewicz

W strefie kąpielowej możemy skorzystać z drewnianej balii opalanej drewnem, obok jest też wanna, gdzie możemy się np. schłodzić.

Po więcej zdjęć z tego niesamowitego miejsca zapraszam was do galerii poniżej:

Na śniadanie możemy zamówić specjalny koszyk, który znajdziemy przy wejściu do naszego namiotu. Wiem, że to nic wielkiego, jednak ja bardzo doceniam takie szczegóły i jest to dla mnie coś super fajnego. Jeżeli chodzi o samo śniadanie, to dla każdego znajdzie się coś dobrego – ja zjadłam m.in. jagodziankę i jogurt z musli i owocami. Poza tym dostałam jeszcze bagietkę, ser żółty, szynkę, ser brie, miód, owoce, pomidora, rzodkiewki, masło, serek kanapkowy i sok pomarańczowy.

Dla kogo jest glamping? Dla wszystkich tych, którzy lubią bliskość z naturą, ale jednocześnie nie są fanami niewygodnych namiotów, brudnych, przepełnionych łazienek i braku udogodnień współczesnej cywilizacji. Na pewno jest to też dla osób wrażliwych na estetykę miejsca i doceniających detale. Odnajdą się tu też ci, którzy szukają ucieczki od zgiełku kurortów – na glampingach z reguły jest co najwyżej parę namiotów i raczej nie ma miejsca na głośne zachowania. Wszak wszyscy przyjeżdżają w podobnym celu.

Cena? Miejsce miejscu nierówne, ale w tym wypadku jest to 600-700 zł za namiot (w środku może być z reguły do czterech osób). Tak jak wspominałam, często miejsca zastrzegają sobie, że w sezonie wakacyjnym nie wynajmują namiotów na krócej niż np. tydzień, ale tutaj nie ma tego problemu – możemy przyjechać nawet na jedną noc. Idealny pomysł na romantyczny wypad na weekend, nawet jeżeli nie mamy dużo czasu - z Warszawy dojazd to zaledwie ok. 20 minut.

Nawet gdybym bardzo chciała się do czegoś przyczepić, to naprawdę trudno mi znaleźć coś rzeczywiście istotnego (poza ceną, która jest wysoka – ale wiemy co za to dostajemy). Jest cisza i spokój, słychać odgłosy dzikich ptaków. Nawet deszcz w nocy nie był dla mnie przeszkodą – akurat bardzo lubię ten dźwięk. O bezpieczeństwo też nie musimy się martwić, teren jest zamknięty, a w nocy jest obchód ochroniarza po okolicy.

Ja na pewno jeszcze tu wrócę, tylko już z wyłączonym telefonem i bliską osobą, żeby w pełni cieszyć się pobytem w pięknym otoczeniu.

Spotkaliście się już osobiście ze zjawiskiem glampingu? Dajcie znać na dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
glampingcampingglamour
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (78)