Gliniarz, biurwa, kanar - skąd wzięły się te pogardliwe nazwy?

Kanar i biurwa, pismak i pies… Tych nazw próżno szukać w oficjalnych wykazach zawodów, ale i tak wiadomo, o kogo chodzi.

Obraz

Mandat za jazdę na gapę wystarczy, żeby kontroler zmienił się w kanara. Było tak już w PRL-u, a dzisiaj nic się nie zmieniło. Niechęć do przedstawicieli zawodów jest tak stara, jak one same. Metod na okazanie niechęci jest zresztą bez liku, mniej lub bardziej dosadnych. Wystarczy na przykład nieco zmienić końcówkę, i już z urzędnika robi się urzędas.

Skąd ta pogarda?

Bywało też i tak, że negatywne określenia przychodziły „z góry”. W PRL do końca lat 50., a czasami i później, bogatego gospodarza nazywano zapożyczonym z ZSRR określeniem kułaka. Chłopi w ogóle dzielili się wtedy na biedniaków, średniaków i kułaków. Ci ostatni byli naturalnie najgorsi.

Przedstawiano ich jako osoby z wielkimi brzuchami i ponurym spojrzeniem. Dorabiali się na cudzej krzywdzie, kombinowali z imperialistami. Najgorsze, że chcieli zarabiać na tym, co wyprodukowali! Takiej postawy naród i partia nie mogły popierać. Lepsze czasy dla kułaków nadeszły dopiero za Gierka.

Jak anegdota brzmi to, że władze nie poprzestawały na bacznej obserwacji kułaków. Przyglądano się też średniakom, bo przecież… w każdej chwili mogli się dorobić i także zostać kułakami. W czasach PRL kwestia gromadzenia majątku w ogóle była dla władzy podejrzana. Kto w latach 50., 60., chciał się bogacić, stawał się obiektem zainteresowania, a nierzadko i szykan ze strony wiadomych służb. Stąd brały się negatywne określenia – badylarzy, cinkciarzy, geszefciarzy itp.

Inny przykład na pogardliwą nazwę to nadawanie stróżom prawa miana „psów”. Skąd się wzięło to określenie? Według jednych źródeł, takim mianem nazywały ich sfery przestępcze, bo szli ich śladem i tropili niczym psy gończe. Ale istnieje też inne, bardziej zabawne wytłumaczenie: milicjanci (a dzisiaj policjanci) to psy, bo wyją, jak jadą.

Co ciekawe, można zaryzykować nazwanie policjanta psem i nie ponieść z tego tytułu kary. Opisana przez „Gazetę Wyborczą” sprawa nietrzeźwego asesora, który w 2008 roku w Lublinie w ten sposób zwrócił się do funkcjonariusza, została umorzona. Wynika z tego, że kwestia, czy jakaś nazwa jest obraźliwa, czy też nie, pozostaje w jakimś stopniu subiektywna.

Pozytywny gliniarz, denerwujący rep

Nie jest znany twórca tego „psiego” porównania. Istnieje natomiast teoria, która wskazuje, skąd wzięło się określenie polskiego policjanta mianem gliniarza. O dziwo, nazwa ta wcale nie ma negatywnych źródeł. Gliniarz może pochodzić od nazwiska niejakiego Augustyna Glińskiego. Pan Gliński w początkach XIX wieku piastował ważne funkcje w policji Księstwa Warszawskiego. Była to postać bardzo popularna, a w ludzkiej pamięci zapisała się pozytywnie.

Nie ulega natomiast najmniejszej wątpliwości, że obraźliwa jest biurwa. To słowo, które zrobiło karierę w latach PRL, bywa stosowane i dzisiaj. Zrodziło się z połączenia miejsca pracy (biuro) i wulgarnego określenia kobiety lekkich obyczajów. Odnosi się do osoby nieuprzejmej, niekompetentnej, źle traktującej klientów.

Pochodzi z czasów, gdy urzędnik był panem i władcą. Dzisiaj, w czasach rozmaitych zabiegów piarowskich i działań promocyjnych, z biurwami – również płci męskiej – do czynienia mamy rzadziej. Wystarczy jednak, że petenta zdenerwuje urzędniczy bałagan albo absurdalna biurokracja – i już jest powód, by użyć tego krwistego, rdzennie polskiego określenia.

Mniej lub bardziej popularne, a niezbyt przychylne określenia zawodów, takie jak kanar, papuga czy pismak, sięgają lat Polski Ludowej lub jeszcze wcześniejszych. Natomiast rep jest już wytworem nowych czasów. Określenie to jest stosowane wobec handlowych przedstawicieli, czyli reprezentantów, różnych firm, np. farmaceutycznych lub ubezpieczeniowych.

Początkowo nazywani byli menedżerami lub kierownikami sprzedaży. Robili wrażenie służbowym sprzętem, telefonami. Dziś, kiedy ich armia liczy, według GUS, ponad 106 tys. osób, zawód repa spowszedniał.

Są uzależnieni od ilości sprzedanych produktów, muszą więc wciskać je niemal na siłę. Ciągle się spieszą, budząc irytację kierowców, przechodniów, pracowników zajętych własnymi sprawami. Żyją w stresie, bo pracodawca może łatwo ich wymienić na kogoś młodszego, bardziej rzutkiego, mniej wypalonego.

Zawód repa dorobił się więc niezbyt sympatycznej opinii i przydomku bardziej z winy bezlitosnych reguł rynku. Mniej – za przyczyną wykonujących go osób. To również znak nowych czasów.

tk / ak

Wybrane dla Ciebie

Nowy hit wśród Niemców. Po ten produkt jeżdżą do Polski
Nowy hit wśród Niemców. Po ten produkt jeżdżą do Polski
Miliony na odszkodowania za wypadki na polach. Oto nowe dane
Miliony na odszkodowania za wypadki na polach. Oto nowe dane
Polacy szturmują urzędy. 500 zł kary dziennie za spóźniony wniosek
Polacy szturmują urzędy. 500 zł kary dziennie za spóźniony wniosek
Chcą postawić krematorium obok domów. Mieszkańcy Małopolski protestują
Chcą postawić krematorium obok domów. Mieszkańcy Małopolski protestują
Zmiany w wypłatach emerytur w październiku. Pieniądze będą wcześniej
Zmiany w wypłatach emerytur w październiku. Pieniądze będą wcześniej
Polska marka odzieżowa na sprzedaż. Cena drastycznie spadła
Polska marka odzieżowa na sprzedaż. Cena drastycznie spadła
Tony żywności z Azji z zakazem wjazdu do Polski. Oto co wykryli
Tony żywności z Azji z zakazem wjazdu do Polski. Oto co wykryli
Na tych grzybach można zarobić 2 tys. zł. Jak ich szukać?
Na tych grzybach można zarobić 2 tys. zł. Jak ich szukać?
Brytyjczycy kupili polski browar, ale piwa nie chcą. Oto co produkują
Brytyjczycy kupili polski browar, ale piwa nie chcą. Oto co produkują
Wzbudzili kontrowersje. Teraz zamykają lokale. "Zbyt odważny"
Wzbudzili kontrowersje. Teraz zamykają lokale. "Zbyt odważny"
Zostawili go z problemem na 36 tys. zł. Poszkodowanych może być więcej
Zostawili go z problemem na 36 tys. zł. Poszkodowanych może być więcej
Nowy system na parkingach Biedronki. Sieć wyjaśnia, na czym polega
Nowy system na parkingach Biedronki. Sieć wyjaśnia, na czym polega