Gmina wybudowała drogę na środku podwórka pana Stanisława. "Żeby przejść do stodoły, muszę zakładać kamizelkę odblaskową"

Cztery lata temu wójt podkarpackiej gminy Grodzisko Dolne poprowadził publiczną drogę przez sam środek prywatnego gospodarstwa pana Stanisława Piróga. A kiedy ten ją zamknął, gmina pozwała go do sądu. Na początku mężczyzna wygrywał procesy, ale niedawno gmina złożyła pozew o zasiedzenie ziemi. W tym momencie rolnik jest bezradny.

Gmina wybudowała drogę na środku podwórka pana Stanisława. "Żeby przejść do stodoły, muszę zakładać kamizelkę odblaskową"
Źródło zdjęć: © Fotolia

17.05.2017 | aktual.: 18.05.2017 14:35

Stanisław Piróg wraz z żoną prowadzi gospodarstwo rolne w Laszczynach, które zbudował niemal od zera. W przeszłości na jego terenie prowadził również skup mleka. Aby ułatwić dojazd do posesji, ówczesny wójt gminy wylał na drogę gruntową asfalt, co miało zdecydowanie ułatwić życie nie tylko osobom, które przyjeżdżały sprzedawać mleko, ale również samemu panu Stanisławowi.

- Droga miała kończyć się na terenie naszego gospodarstwa. Dopiero później wójt wpadł na pomysł, aby połączyć tę drogę z inną drogą, która jest niedaleko. Wtedy mu powiedziałem, że mogą być z tego problemy, bo ta droga jest na środku mojego podwórka – mówił w programie „Magazyn Ekspresu Reporterów” pan Stanisław.

Wójtowi udało się jednak przekonać państwa Pirogów do połączenia dróg, bo jak wtedy mówił, nikt nie będzie jeździł po prywatnym terenie. W swojej opinii bardzo się pomylił.

Droga została poprowadzona dokładnie przez środek podwórka rolnika, a tak jak nikt tam nie jeździł, tak z dnia na dzień zrobiło się bardzo tłoczno. Miarka się przebrała, kiedy jedna z krewnych pana Piróga została potrącona przez jadący samochód.

- Samochód potrącił moją ciotkę, która mieszkała tutaj od urodzenia. Moja żona zatrzymała się krok przed rozpędzonym autem, a ja sam zostałbym potrącony, gdy wychodziłem ze stajni – mówi dziennikarzom właściciel gospodarstwa.

Po tych wydarzeniach mężczyzna postawił bramę. Wtedy, po częstych zgłoszeniach na policję przez mieszkańców i lokalnych urzędników, pan Stanisław został oskarżony o blokowanie drogi. Dwukrotnie został uniewinniony.

Gmina nie zamierzała się tak łatwo poddać. Władze starają się, aby droga biegnąca przez podwórku mężczyzny stała się formalnie droga publiczną. Pana Stanisława czekają więc kolejne procesy, na które – jak sam przyznaje – nie ma już siły.

- Jeżeli dojdzie do tego, że będę musiał zdemontować ogrodzenie i zostanie uruchomiony ruch publiczny, będę musiał zlikwidować gospodarstwo. Nie da się prowadzić gospodarstwa z drogą publiczną w środku podwórka. Już teraz, jak chcę przejść do stodoły, muszę zakładać kamizelkę odblaskową – mówił w rozmowie z dziennikarzami.

Dziennikarzom "Ekspresu Reporterów" nie udało się porozmawiać z wójtem Jackiem Chmurą. Sprawą jednak zainteresował się wojewoda podkarpacki, który wystąpił do gminy, aby przedstawiła ofertę odsprzedaży fragmentu drogi panu Stanisławowi.

Źródło artykułu:TVP2
polskarolnikdroga
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (310)