Gminy za bezcen wykupią byłe mieszkania zakładowe. Nowe prawo pomoże lokatorom
Co najmniej 50 milionów złotych rocznie chce przeznaczać rząd na wykup byłych mieszkań zakładowych - zapowiedział w piątek w Sejmie wiceminister rozwoju i technologii Piotr Uściński. Pieniądze te trafią do samorządów, które będą chciały kupić sprywatyzowane mieszkania, zbudowane pierwotnie z myślą o pracownikach fabryk czy innych zakładów. Dofinansowanie wyniesie aż 95 proc. wartości nieruchomości.
04.11.2022 | aktual.: 04.11.2022 18:45
Piotr Uściński odpowiadał w piątek w Sejmie na pytania posłów, dotyczące nowelizacji niektórych ustaw wspierających poprawę warunków mieszkaniowych. Nowelizacja ta została już przyjęta przez Sejm i Senat i - zgodnie z informacją na sejmowej stronie internetowej - 28 października została przekazana do podpisu prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Został więc ostatni krok do jej wprowadzenia.
Gminy mogą za bezcen wykupić byłe mieszkania zakładowe
Zgodnie z tą ustawą rząd będzie dopłacał samorządom do kupna byłych mieszkań zakładowych albo do kupna i remontu takich lokali. Dofinansowanie będzie wynosiło 95 proc. kosztów przedsięwzięcia, pod warunkiem, że lokatorami tych mieszkań będą osoby, które przed 7 lutego 2001 r. były pracownikami przedsiębiorstwa państwowego lub spółki handlowej, w której Skarb Państwa był podmiotem dominującym, albo też ich rodziny.
- Gminy już mogą kupować te mieszkania, całą tę procedurę wszczynać. Potem mają 12 miesięcy od wejścia w życie ustawy, żeby złożyć wniosek w tym zakresie. Przewidujemy minimum 50 mln zł rocznie w funduszu dopłat na te transakcje, a więc myślę, że spokojnie tych pieniędzy wystarczy - mówił w piątek Piotr Uściński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Gmina, która wykupi byłe mieszkania zakładowe, będzie mogła dokonać wobec lokatora decyzji o sprzedaniu mu lokalu. Jeśli gmina sprzeda lokatorowi mieszkanie przed upływem pięciu lat, wówczas nie uzyska grantu na infrastrukturę wynoszącego do 50 proc. ceny zakupu mieszkania - tłumaczył. Wiceminister wyjaśnił, że grant ten przysługuje gminie w przypadku nabycia każdego lokalu komunalnego, a więc też nabycia byłego mieszkania zakładowego do zasobu komunalnego.
W sierpniu minister rozwoju i technologii Waldemar Buda, zapowiadając nowe przepisy, mówił, że zostaną opracowane takie rozwiązania prawne, że "prywatnym właścicielom po prostu nie będzie się opłacało" niesprzedawanie byłych mieszkań zakładowych, których stali się posiadaczami. Ich odkupienie jest bowiem planowane po cenach wolnorynkowych.
W piątek w Sejmie wiceminister Piotr Uściński przyznał jednak, że nie ma pewności, czy wszystkie byłe zakładowe mieszkania, które znajdują się w rękach prywatnych, zostaną wykupione przez gminy.
- Mówimy o liczbie, która została oszacowana na 18 do 35 tys. mieszkań. Nie wiemy, czy wszystkie gminy się na to zdecydują, jednakże ustawa jest tak napisana, żeby zachęcać gminy do tego. Gmina dostaje 95 proc. dofinansowania na zakup tego lokalu, a z drugiej strony, zwiększając swój zasób mieszkań komunalnych, otrzymuje też grant na infrastrukturę w wysokości 50 proc - mówił Uściński.
- Jeśli chodzi o wynajmujących, którzy mieliby sprzedać, to pozostawiamy sprawy w rękach gminy. Gmina powinna podjąć rozmowy, negocjacje. Nie możemy zmusić prywatnych podmiotów do tej sprzedaży - podkreślił Uściński. Dodał, że "musi być odpowiednia wycena i zgodnie z tą wyceną będzie mogła być ustalana cena mieszkania".
Spadek po poprzednim ustroju
"Mieszkania pracownicze to pozostałość czasów PRL. Powstawały wtedy bloki mieszkalne dla pracowników przedsiębiorstw państwowych. Po prywatyzacji większość z nich zmieniła właściciela – przeważnie stawała się nim gmina lub prywatny inwestor" - tłumaczył w sierpniu resort rozwoju.
I opisywał sytuację z byłymi mieszkaniami zakładowymi w Zgierzu, gdzie minister Buda zapowiadał wprowadzenie 95-procentowych dopłat do wykupu takich nieruchomości: tam przy ulicy Kolejowej stoją bloki, które dawniej należały do fabryki barwników "Boruta". Na początku lat 90. ubiegłego wieku lokale zaczęły być wykupowane przez prywatnych inwestorów, bo gminy nie było na to stać.
"Zgodnie z ustawą z 1993 r. bloki z ponad dwustu mieszkaniami zakładowymi trafiły do prywatnej spółki z dnia na dzień, razem z mieszkańcami. Lokatorzy zmuszeni zostali do płacenia bardzo wysokich czynszów. Tak też jest teraz – dziś mieszkańcy płacą czynsz oscylujący wokół 1,2 tys. zł za 40-metrowe mieszkanie. Większość lokatorów to emeryci albo potomkowie dawnych pracowników 'Boruty', ludzie niezbyt zamożni. Niektórzy stoją też wobec zagrożenia eksmisją" - opisywał sytuację w Zgierzu resort rozwoju. I dodawał, że w tej chwili w mieście jest około 40 byłych mieszkań pracowniczych, które stały się własnością prywatnych podmiotów.
Jak tłumaczyło ministerstwo, po wykupieniu takich mieszkań, gmina będzie mogła je sprzedać dotychczasowemu lokatorowi nawet za 5 proc. wartości rynkowej lub wynająć "po o wiele niższych niż rynkowe stawkach (takich jak w mieszkaniowym zasobie gminy)".