W górach to plaga. Mandaty są śmiesznie niskie. Policja rozkłada ręce
Jazda quadami poza wyznaczonymi trasami to utrapienie wielu miejscowości turystycznych. Policja przyznaje, że jest bezradna, a na Podhalu górale organizują nawet patrole społeczne. Problemem ma zająć się Sejm - pisze "Gazeta Wyborcza".
"Chociaż górale w wielu sprawach nie potrafią się dogadać, ta dopiekła im tak bardzo, że na Podhalu zorganizowano patrole społeczne, które zatrzymują takie nielegalne rajdy, a ich uczestników oddają w ręce policji" - czytamy w GW.
Dziennik pisze, że na terenie gminy Poronin doszło do tzw. ujęcia obywatelskiego. Mieszkańcy zablokowali wtedy quady na własną rękę. Policja przyznaje jednak, że walka z nielegalnymi rajdami jest trudna. Maszyny pochodzą zazwyczaj z wypożyczalni i nie mają tablic rejestracyjnych. Dogonienie rajdowców w terenie jest bardzo trudne, a potencjalne kary dla sprawców - bardzo niskie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O włos od tragedii w Olsztynie. Z sufitu spadło prawie pół tony gruzu
"Jazdę po polach uprawnych, lasach czy terenach rekreacyjnych polskie prawo traktuje w kategoriach wykroczenia" - pisze GW. Oznacza to, że za wysokość mandatu wynosi 500 zł. Marek Sowa, wiceprzewodniczący klubu KO poinformował, że politycy zamierzają "uregulować zasady dotyczące jazdy quadami".
Wysyp mandatów
Ministerstwo Klimatu i Środowiska podało, że w 2024 r. użytkownicy quadów zostali ukarani 57 tys. razy za bezprawny wjazd do cudzego lasu w miejscu niedozwolonym. 180 osób otrzymało również mandaty za niezachowywanie ostrożności na drogach wewnętrznych.
W ubiegłym roku kierowcy quadów otrzymali łącznie ponad 58 tys. mandatów. W porównaniu z 2020 r. to wzrost o ponad 20 tys.