Górnicy domagają się wyższych płac
Ponad 200 związkowców z Sierpnia 80
manifestowało we wtorek w Katowicach w sprawie m.in. tegorocznych
podwyżek płac w górnictwie.
24.02.2009 | aktual.: 24.02.2009 17:08
Podczas trwającej ponad dwie godziny demonstracji pod hasłem "Nie będziemy płacić za wasz kryzys" związkowcy m.in. palili stosy opon przed siedzibami Kompanii Węglowej (KW), Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW) oraz Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Od górniczych spółek domagali się podwyżek, od rządu - zmiany polityki społeczno- gospodarczej.
Ze wszystkich związków Sierpień 80 domaga się dla górników najwyższych podwyżek. We wszystkich górniczych spółkach Sierpień 80 prowadzi spory zbiorowe na tle płacowym i okupuje ich siedziby - KW i KHW od dwóch tygodni, a Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW)
od tygodnia. Od zarządu KW domaga się podwyżek płac rzędu 14 proc., od KHW - 12 proc., a od JSW - 10 proc.
"Złodzieje, złodzieje" - skandowali demonstranci przed Kompanią pod adresem członków zarządu tej spółki, którzy w tym roku otrzymali - zgodnie z przepisami obowiązującymi we wszystkich spółkach Skarbu Państwa - podwyżki rzędu 6,9 proc. Podczas ostatniego spotkania ze związkami zarząd zmienił swą ofertę podwyżek dla pracowników - z 5 proc. do 1,2 proc.
Przed siedzibą KHW związkowcy wskazywali, że mimo dwutygodniowej okupacji siedziby spółki, jej zarząd dotąd nie podjął rozmów ze związkowcami. Wyznaczyli termin podjęcia rozmów w tej sprawie na środę. Zapowiedzieli, że jeśli rozmowy do godz. 10 tego dnia nie rozpoczną się, Sierpień 80 uzna, że ma w sprawie dalszego protestu wolną rękę - nie wykluczając strajku.
Lider Sierpnia 80 w JSW Krzysztof Łabądź przypomniał natomiast, że we wtorek miały odbyć się rozmowy płacowe zarządu tej spółki z innymi związkami zawodowymi, które - jego zdaniem - "przystają na tłumaczenia tamtejszego zarządu o konieczności zamrożenia w tym roku płac". _ To w rezultacie daje obniżenie płac dla wszystkich pracowników JSW o 200 zł średnio miesięcznie _ - mówił Łabądź.
Przed Śląskim Urzędem Wojewódzkim demonstranci zarzucili rządowi Donalda Tuska "walkę z ludźmi pracy, a nie z kryzysem". Domagali się od rządu m.in. zmian w zasadach przechodzenia na wcześniejsze emerytury górnicze oraz interwencji w sprawie likwidowania w aglomeracji katowickiej połączeń tramwajowych.
_ Rząd scedował wszystkie problemy, które są w Polsce, na pracodawców. To pracodawcy dzisiaj przyjmują politykę rządu i stosują ją wobec ludzi pracy _ - argumentował Skupin. Ziętek podkreślał natomiast, że w tej sytuacji pracownicy muszą protestować i stawiać żądania - także płacowe.
_ Domagamy się m.in. wzrostu płacy minimalnej o co najmniej 500 zł i wprowadzenia zakazu zwolnień pracowników. Kilka dni temu na ulice Francji wyszły 2 mln ludzi i znalazły się 2 mld euro na pomoc dla najbiedniejszych. Jeżeli w Polsce ludzie pracy i najbiedniejsi będą protestować, również wywalczą dla siebie osłony _ - wskazał Ziętek.
Wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk, który wyszedł do protestujących, namawiał ich do uczestnictwa w istniejących forach dialogu społecznego. Wskazując znanych medialnie liderów górniczych protestów - np. ubiegłorocznego strajku w kopalni "Budryk" - podkreślał, że oni wiedzą, że dogadać można się tylko przy stole, a nie podczas demonstracji.