Górnicy: nie zarabiamy 4 tysięcy

Górnicy domagają się podwyżek i zapowiadają, że będą o nie ostro walczyć. Wszystkie kopalnie należące do Kompanii Węglowej strajkowały w poniedziałek przez dobę, strajk generalny jest jednak coraz bardziej realny.

Górnicy: nie zarabiamy 4 tysięcy

18.12.2007 | aktual.: 18.12.2007 09:35

*Górnicy domagają się podwyżek i zapowiadają, że będą o nie ostro walczyć. Wszystkie kopalnie należące do Kompanii Węglowej strajkowały w poniedziałek przez dobę, strajk generalny jest jednak coraz bardziej realny, pisze "Gazeta Wyborcza". *

Kopalnia Halemba-Wirek ( to tu rok temu wybuch metanu i pyłu węglowego zabił 23 górników. Od wczoraj na bramie zakładu wisi duże, białe prześcieradło. Ktoś czerwoną farbą napisał na nim: strajk.

Zenon Wróblewski pracuje w kopalni od 23 lat, zarabia 1900 zł na rękę. Na utrzymaniu ma niepracującą żonę i dwie dorastające, uczące się córki. - Na wczasach nie byliśmy nigdy, a w mieszkaniu mamy najzwyklejsze meble. A wszędzie słyszę tylko, że górnicy to jacyś bogacze, którym zawsze jest źle. Dlatego popieram ten strajk - mówi Wróblewski.

W poniedziałek 16 kopalń wchodzących w skład Kompanii Węglowej wstrzymało na dobę wydobycie. Szacuje się, że firmę będzie to kosztować ok. 43 mln zł (dzienne wydobycie węgla sięga 200 tys. ton). Strajk ostrzegawczy zorganizowały związki zawodowe. Domagają się w tym roku podwyżki płac o 6,9 proc. oraz podwyższenia tzw. ekwiwalentu barbórkowego o 500 zł. W przyszłym roku chcą podwyżek o 14 proc. Przedstawiciele Kompanii tłumaczą, że spółki nie stać na taki wydatek. Prezes Grzegorz Pawłaszek proponuje w tym roku 4,8-proc. podwyżkę, a w przyszłym roku - 11 proc.

Dominik Kolorz, szef górniczej "Solidarności", największego związku działającego w branży, mówi, że Kompania udźwignie ciężar podwyżek. - Spełnienie naszych żądań kosztowałoby w przyszłym roku ok. 500 mln zł. Tymczasem z ostrożnych prognoz samego zarządu wynika, że w 2008 r. przychody będą wyższe o blisko 600 mln zł - przekonuje.

Wczorajszy strajk ostrzegawczy może być początkiem protestów w górnictwie. W środę 19 grudnia związkowy sztab protestacyjny spotka się ponownie. Jeżeli do tego czasu nie dojdzie do negocjacji w sprawie podwyżek, związkowcy zapowiadają, że ogłoszą datę strajku generalnego. - Nie wycofamy się z naszych postulatów. W innych branżach płace idą w górę, w górnictwie stoją w miejscu - przekonuje Kolorz.

Strajk generalny w górnictwie w pierwszej kolejności dotknąłby tych, którzy ogrzewają swoje domy węglem kamiennym. Już teraz Kompania Węglowa nie nadąża z produkcją tzw. węgli kwalifikowanych. To najbardziej wydajne paliwo stosowane głównie w popularnych piecach retortowych (ekogroszek). Niektóre kopalnie, m.in. Chwałowice, jeszcze na długo przed strajkiem, wprowadziły zapisy na węgiel. Nie można go już kupić od ręki, trzeba telefonicznie umówić się po odbiór.

Dłuższa przerwa w wydobyciu dotknęłaby też elektrownie, największych odbiorców węgla w kraju. Każda z kopalń ma co prawda zapasy węgla, które mogą starczyć na kilka tygodni. Ale górnicy, ogłaszając strajk, za każdym razem blokują też wysyłkę węgla wagonami do elektrowni.

Eugeniusz Postolski, wiceminister gospodarki odpowiedzialny m.in. za górnictwo, ma nadzieję, że do strajku generalnego nie dojdzie. - Liczę na to, że związkowcy i zarząd Kompanii się dogadają. Pamiętajmy, że każdy dzień przestoju to straty, których nie da się już odrobić - mówi minister.

Strajkująca Kompania Węglowa jest największą firmą górniczą w Europie. Zatrudnia prawie 64 tys. pracowników, z czego większość pracuje pod ziemią. Średnia płaca w tym roku wyniesie 4558 zł (razem z nagrodami, 14 pensją i barbórką).

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)