Gra o wielką stawkę
Krajowy Rejestr Długów połączył siły z Krajowym Biurem Informacji Kredytowej. Znaczy to,
że na rynku informacji gospodarczej i bankowej szykują się rewolucyjne zmiany.
02.09.2011 | aktual.: 03.09.2011 15:26
Rynek informacji o dłużnikach finansowych w Polsce jest podzielony. Informacja gospodarcza należy do pierwszej firmy w tej branży w Polsce – Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej S.A. (KRD), a kredytowa do Biura Informacji Kredytowej S.A. (BIK). Wydawałoby się, że rynek jest podzielony i nieatrakcyjny. Tymczasem wykazuje on wielką dynamikę i pokazuje nowe obszary działania, o które rozegra się prawdziwy biznesowy bój.
O co tyle zachodu
Kiedy w 2003 roku powstał Krajowy Rejestr Długów rynek był młody i dziewiczy, mimo że systemowe przekształcenia gospodarcze nastąpiły w 1990 roku. Nie oznacza to, że przez 13 lat nie było potrzeby świadczenia usług w zakresie informacji gospodarczej. Była, bo pierwsze początki sięgają roku 1991, kiedy to przy Związku Banków Polskich (ZBP) utworzony został pierwszy profesjonalny „Bankowy rejestr klientów czasowo nie wywiązujących się z zobowiązań”. Wskazany wówczas kierunek w zakresie informacji kredytowej obowiązuje do dziś. Jednak w zakresie informacji gospodarczej główną rolę odegrał KRD. I obecnie nadszedł czas na zmiany.
Polscy jak i zagraniczni ekonomiści oraz eksperci od zarządzania długami już od dawna wskazywali, że na tym rynku musi nastąpić coś, co pchnie tę branżę na nowe tory. Kryzys finansowy z kolei pokazał, że pomimo istnienia firm monitorujących długi nie udało się im właściwie ocenić ryzyka i samego niebezpieczeństwa. W efekcie upadek banku Lehman Brothers stał się katalizatorem tego, co nastąpiło później i jednocześnie dał asumpt do reformy prowadzenia audytów przedsiębiorstw, nie tylko od strony samych wyników finansowych, ale przede wszystkim pod kątem wiarygodności finansowej w całym roku obrotowym.
Takie właśnie myślenie propagują i wdrażają Europejski Bank Centralny, Komisja Europejska, czy też nowo utworzone europejskie instytucje w zakresie kontroli ryzyka i oceny stabilności finansowej sektora bankowego. Wyniki stress-testów przeprowadzone w lipcu bieżącego roku przez European Banking Authority (EBA) w wybranych 96 europejskich bankach, w tym jednego polskiego (PKO BP S.A.) ostatecznie kwitują kierunek oceny zdolności finansowej nie tylko banków, ale przedsiębiorstw w ogóle. W ten sposób europejski nadzór bankowy dał do zrozumienia, że zwykła sprawozdawczość finansowa jest tylko jednym z elementów oceny ryzyka i jakości przedsiębiorstwa, a sektor bankowy musi się przyzwyczaić do regularnych i dogłębnych kontroli. Ten pogląd automatycznie został przeniesiony na sferę obrotu finansowo-gospodarczego, zwłaszcza w krajach takich jak Niemcy i Francja, które na upadku jednego państw z tzw. grupy PIIGS (Portugalia, Irlandia, Włochy, Grecja, Hiszpania) straciłyby najwięcej.
Ale w czym jest sęk? Po pierwsze – jak mówi Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów – nie chodzi o żadną windykację ani też o gromadzenie jedynie informacji o zaległościach finansowych. To było dobre do chwili wybuchu kryzysu, ale dziś potrzeba pogłębionej informacji gospodarczej typu konglomerat. W wywiadzie dla „Gazety Bankowej” prezes Łącki powiedział, że KRD położy nacisk na pozyskiwanie informacji na temat rachunków bankowych przedsiębiorców i tworzenie scoringów kredytowych przedsiębiorstw, bo takiej wiedzy obecnie w praktyce nie ma. To jednak nie wszystko. Mirosław Sędłak, prezes Krajowego Biura Informacji Kredytowej, w tym samym wywiadzie powiedział, że wspólnym wysiłkiem chcą znacznie poprawić jakość danych, a ściślej ich higienę, tak by informacja była bardziej rzetelna. Klucz jest w tym i tam
Prezes Mirosław Sędłak nie ma wątpliwości, że tradycyjna informacja gospodarcza musi ulec zmianie, dlatego że klienci mają dość mocno wyrobione zdanie na temat informacji kredytowej, i to co do treści jak i formy. Dlatego w jego ocenie nowoczesny rynek usług informacji gospodarczej wymaga wdrożenia innowacyjnych metod tworzenia, przetwarzania i dystrybucji oraz dostępu do danych. W tym kontekście połączenie sił przez KRD i KBIK jest pierwszym krokiem w przełamaniu dominującej pozycji BIK w obszarze informacji kredytowej. Ale nie robią tego rzucając się wyłącznie na banki komercyjne, lecz skupiają się również na sektorze banków spółdzielczych, które w środowisku bankowców i firm oraz ekspertów pracujących na jego rzecz uchodzą za proinnowacyjne. Nie oznacza to, że sektor spółdzielczy jest zapóźniony. Nic z tych rzeczy. O jego potencjale świadczy mianowicie to, że jako jedyny w całym polskim sektorze finansowym posiada nadwyżkę depozytów nad udzielonymi kredytami, wynoszącą dziś około 10 mld zł.
Ponadto, banki spółdzielcze doskonale znają małe i średnie przedsiębiorstwa od strony ich potrzeb a także słabości. One również z uwagi na dużą dynamikę rynku i coraz silniejszą konkurencję rynkową wykazują największe zainteresowanie dostępem do jak najwyższej jakości informacji gospodarczej. Myślenie o przyszłości nie może więc sprowadzać się tylko do podejmowania wysiłku na rzecz dostosowania istniejących modeli i schematów, ale przede wszystkim opracowania nowych.
To jednak nie wszystko. Jak podkreślają obaj prezesi, nie można lekceważyć postępującej internacjonalizacji wielu firm i branż. Z kolei makroekonomiści z oceny trwającej dynamiki rozwoju technologii informatycznych i infrastruktury wyciągają wnioski co do przyszłości. Jeden z nich jest szczególnie interesujący. Zwracają bowiem uwagę, że szybszy przepływ kapitału i ludzi będzie jeszcze szybszy w przyszłości niż obecnie. Dlatego też błędem jest zamykanie się jedynie do własnego rynku, gdyż takie myślenie jest skazaniem się na stopniowy i systematyczny zanik własnej aktywności na rynku. Z tego też więc powodu częściowe przemodelowanie z jednoczesnym przygotowywaniem strategii co do przyszłości jest już dziś jak najbardziej wskazane.
Nie bez powodu w Unii Europejskiej wielu ekonomistów, finansistów oraz polityków domaga się własnej europejskiej agencji ratingowej, która będzie świadczyć usługi konkurencyjne do Moody’s, Standard and Poor’s. Tak już postąpili Chińczycy, którzy powołali do życia dwie agencje (China Credit Rating oraz Dagong Global Credit Rating) oceniające wiarygodność jednocześnie, dostarczając rynkowi innej niż reszta informacji gospodarczej. Po początkowej krytyce Chińczyków, wypominaniu im nieudolności i braku doświadczenia, sami krytycy wzięli się za własną modernizację. Jak widać robi się to w skali globalnej, regionalnej, jak i lokalnej. Robią też to Krajowy Rejestr Dłużników i Krajowe Biuro Informacji Kredytowej, które jakby nie było zadają cios w istniejący skostniały system informacji kredytowej.
Jacek Strzelecki