Grunt to inwestycja
Na nic inwestycje na giełdzie czy w fundusze inwestycyjne. Najbogatsi Polacy, chcąc obronić się przed inflacją, inwestują w grunty. I przy tym nieźle zarabiają.
Czy spytasz bogatego czy biednego Polaka, każdy powie, że najlepsza inwestycja to nie bankowa lokata, nie dolary ani nawet złoto. Każde badanie społeczne pokazuje, że najbardziej wierzymy w nieruchomości. I w tym wypadku większość ma rację.
- W minionym roku inwestycje w grunty stały się nie tylko skuteczną tarczą, w wielu przypadkach chroniącą kapitał przed kryzysem i inflacją, ale też często były źródłem satysfakcjonującego zysku - zauważa Łukasz Nowakowski z Noble Banku.
Zainteresowanie rynkiem gruntów rośnie wraz ze wzrostem inflacji, która może w tym roku przekroczyć 4,4 proc. Z wyliczeń Open Finance wynika, że przez ostatnie 14 miesięcy średnie oprocentowanie lokat było niższe niż wskaźnik wzrostu cen. Oznacza to, że de facto lokując pieniądze w banku straciliśmy część środków. Tendencja ta po raz pierwszy odwróciła się dopiero w czerwcu tego roku, ale najprawdopodobniej stało się tak na krótko. Nie zmienia to faktu, że Polacy szukają alternatywnych form inwestowania i często wybierają zakup nieruchomości.
- Ceny gruntów rosną nieprzerwanie od 2004 roku, mimo iż w tym czasie odnotowaliśmy wiele turbulencji na rynkach finansowych. Z danych GUS wynika, że od roku 2008 do 2012 roku wartość gruntów rolnych w Polsce wzrosła o 100 proc. Ostatnie lata pokazały, że cena działek była najmniej podatna na koniunkturę, co sprawia, że jest to inwestycja stabilna - mówi Łukasz Nowakowski.
Jak dodaje ekspert Noble Banku, szczególnie atrakcyjne są dziś grunty oddalone od dużych miast o 20-40 km. Ich cena jest stosunkowo niska, a w kontekście uwolnienia rynku i umożliwienia większej swobody w nabywaniu ziemi przez cudzoziemców (od połowy 2016 roku) mogą być dobrą lokatą kapitału. Wskazują na to też eksperci Agencji Nieruchomości Rolnych. Z ich analiz wynika, że choć rynek ulega stabilizacji, to nadal widać na nim tendencję wzrostową.
Drożejącym gruntom ma sprzyjać rozbudowa największych polskich miast. Działki położone niedaleko nich i dobrze skomunikowane mogą być atrakcyjne dla osób, które wolą własny dom niż mieszkanie w bloku.
- Coraz popularniejsze stają się zarówno obrzeża, oddalone o 10-15 km, jak i grunty w tak zwanych miastach satelitarnych. Są to mniejsze miejscowości, znajdujące się w odległości 30-40 km, a w przypadku Warszawy nawet 50 km od wielkomiejskich aglomeracji, które cechuje dobre połączenie komunikacyjne z miastem głównym - mówi Łukasz Nowakowski z Noble Banku.
Jego zdaniem duży wpływ na ceny będzie mieć rozbudowa infrastruktury drogowej i kolejowej. Cały czas bardzo opłacalne jest także przekształcanie działki rolnej w budowlaną.
- W tej samej miejscowości różnica ceny między ziemią rolną z potencjałem budowlanym a działką budowlaną wynosi 40-50 proc. Niejednokrotnie wystarczy uzyskać warunki zabudowy, dzięki czemu zmienia się przeznaczenie działki z rolnego na budowlane. Koszty takiej operacji są znikome i wynoszą około procent wartości gruntu - dodaje ekspert.
Jak podkreśla, do jego banku zgłaszają się osoby chcące zainwestować w tego typu nieruchomości stosunkowo od 100 do 300 tys. zł. Do niedawna sprzedawane były głównie działki powyżej hektara, a to koszt już powyżej 500 tys. zł.