Grunt to inwestycja
Na nic inwestycje na giełdzie czy w fundusze inwestycyjne. Najbogatsi Polacy, chcąc obronić się przed inflacją, inwestują w grunty. I przy tym nieźle zarabiają.
06.07.2012 | aktual.: 02.12.2015 17:31
Czy spytasz bogatego czy biednego Polaka, każdy powie, że najlepsza inwestycja to nie bankowa lokata, nie dolary ani nawet złoto. Każde badanie społeczne pokazuje, że najbardziej wierzymy w nieruchomości. I w tym wypadku większość ma rację.
- W minionym roku inwestycje w grunty stały się nie tylko skuteczną tarczą, w wielu przypadkach chroniącą kapitał przed kryzysem i inflacją, ale też często były źródłem satysfakcjonującego zysku - zauważa Łukasz Nowakowski z Noble Banku.
Zainteresowanie rynkiem gruntów rośnie wraz ze wzrostem inflacji, która może w tym roku przekroczyć 4,4 proc. Z wyliczeń Open Finance wynika, że przez ostatnie 14 miesięcy średnie oprocentowanie lokat było niższe niż wskaźnik wzrostu cen. Oznacza to, że de facto lokując pieniądze w banku straciliśmy część środków. Tendencja ta po raz pierwszy odwróciła się dopiero w czerwcu tego roku, ale najprawdopodobniej stało się tak na krótko. Nie zmienia to faktu, że Polacy szukają alternatywnych form inwestowania i często wybierają zakup nieruchomości.
- Ceny gruntów rosną nieprzerwanie od 2004 roku, mimo iż w tym czasie odnotowaliśmy wiele turbulencji na rynkach finansowych. Z danych GUS wynika, że od roku 2008 do 2012 roku wartość gruntów rolnych w Polsce wzrosła o 100 proc. Ostatnie lata pokazały, że cena działek była najmniej podatna na koniunkturę, co sprawia, że jest to inwestycja stabilna - mówi Łukasz Nowakowski.
Jak dodaje ekspert Noble Banku, szczególnie atrakcyjne są dziś grunty oddalone od dużych miast o 20-40 km. Ich cena jest stosunkowo niska, a w kontekście uwolnienia rynku i umożliwienia większej swobody w nabywaniu ziemi przez cudzoziemców (od połowy 2016 roku) mogą być dobrą lokatą kapitału. Wskazują na to też eksperci Agencji Nieruchomości Rolnych. Z ich analiz wynika, że choć rynek ulega stabilizacji, to nadal widać na nim tendencję wzrostową.
Drożejącym gruntom ma sprzyjać rozbudowa największych polskich miast. Działki położone niedaleko nich i dobrze skomunikowane mogą być atrakcyjne dla osób, które wolą własny dom niż mieszkanie w bloku.
- Coraz popularniejsze stają się zarówno obrzeża, oddalone o 10-15 km, jak i grunty w tak zwanych miastach satelitarnych. Są to mniejsze miejscowości, znajdujące się w odległości 30-40 km, a w przypadku Warszawy nawet 50 km od wielkomiejskich aglomeracji, które cechuje dobre połączenie komunikacyjne z miastem głównym - mówi Łukasz Nowakowski z Noble Banku.
Jego zdaniem duży wpływ na ceny będzie mieć rozbudowa infrastruktury drogowej i kolejowej. Cały czas bardzo opłacalne jest także przekształcanie działki rolnej w budowlaną.
- W tej samej miejscowości różnica ceny między ziemią rolną z potencjałem budowlanym a działką budowlaną wynosi 40-50 proc. Niejednokrotnie wystarczy uzyskać warunki zabudowy, dzięki czemu zmienia się przeznaczenie działki z rolnego na budowlane. Koszty takiej operacji są znikome i wynoszą około procent wartości gruntu - dodaje ekspert.
Jak podkreśla, do jego banku zgłaszają się osoby chcące zainwestować w tego typu nieruchomości stosunkowo od 100 do 300 tys. zł. Do niedawna sprzedawane były głównie działki powyżej hektara, a to koszt już powyżej 500 tys. zł.