Historia EBC zmusza do ostrożności

Spirala oczekiwań wobec działań Europejskiego Banku Centralnego zdążyła już na tyle osłabić euro, obniżyć rentowności długu w Europie i podnieść ceny akcji, iż zasadnym jest oczekiwanie zderzenia tych nadziei ze stale konserwatywną polityką banku.

Historia EBC zmusza do ostrożności
Źródło zdjęć: © Fotolia | Gina Sanders

02.06.2014 09:44

Globalne rynki akcji mają za sobą udany tydzień. Większość ważnych indeksów zyskała na wartości, ale to nie tydzień a zakończony miesiąc powinien zwrócić uwagę inwestorów. Część rynków zanotowała imponujące wzrosty – jak turecki czy indyjski – na fali odreagowania politycznej niepewności czy też nadziei na zmiany w gospodarce, co samo w sobie ma ograniczony związek z czynnikami gospodarczymi. Jednak wzrosty na rynkach amerykańskich i europejskich mają zupełnie innego korzenie.

Nie ma przypadku w tym, iż po dwóch miesiąc sennego dryfu lub przecen na giełdach amerykańskich i europejskich maj zakończył zwyżkami nieoglądanymi od pierwszych miesięcy w roku. W przypadku Wall Street można spekulować na ile był to efekt powrotu gospodarki amerykańskiej na ścieżkę wzrostu po kwartale zamrożenia wywołanego atakiem zimy, a na ile przekonaniem graczy, iż termin pierwszej podwyżki stóp procentowych w USA odsuwa się na III kwartał 2015 roku.

Jednak w przypadku rynków europejskich nie można mieć wątpliwości, iż maj był okresem pozycjonowania się pod zmianę w polityce Europejskiego Banku Centralnego, która ma mieć miejsce w najbliższy czwartek. Wzrost cen akcji na większości giełd strefy euro zlał się z osłabieniem euro, które oglądane przez pryzmat pary EUR/USD oddało w maju blisko 2 procent, oraz spadkiem rentowności obligacji również peryferyjnych krajów strefy euro. Skala optymizmu w kontekście słabych danych makro naciągnęła sprężynę oczekiwań na tyle mocno, iż trudno nie pytać o realizację zysków.

W istocie nie chodzi wcale o klasyczne dla inwestorów zachowanie „kupuj plotki, sprzedawaj fakty”, ale właśnie o fantazjowanie i spekulacje, co zrobi Europejski Bank Centralny i jak dużego królika wyciągnie z kapelusza Mario Draghi. Trzeba pamiętać, iż EBC stale operuje raczej w konserwatywnym modelu polityki monetarnej, w którym nie ma – czy też nie było – miejsca na luzowanie ilościowe a wręcz pojawiały się tendencje do zacieśniania polityki monetarnej za szybko.

Starczy przypomnieć, iż w połowie 2011 roku, a więc chwilę przed eksplozją zwątpienia w strefę euro, poprzedni szef EBC – Jean-Claude Trichet podniósł stopy procentowe o 50 punktów bazowych z 1 do 1,5 procent. Z perspektywy czasu wydaje się to jednym z największych błędów, jaki można było popełnić w polityce monetarnej po 2008, ale właśnie zbyt szybka podwyżka była jednoznacznym potwierdzeniem faktu, jak bardzo konserwatywny w swojej polityce jest EBC.

Dlatego w najbliższy czwartek gra nie będzie toczyła się tylko o to, czy EBC będzie wstanie spełnić oczekiwania rynku, ale na ile podtrzymana zostanie reputacja banku i jego szefa w sterowaniu rynkowymi oczekiwaniami i spełnianiem rynkowych prognoz. Szczęśliwie oczekiwanie rozłożone są na tyle szeroko – od ledwie obniżki stóp procentowych po europejską wersji luzowania ilościowego – iż nie wszyscy będą zaskoczeni. Zasadnym pozostaje jednak oczekiwanie, iż narzędzia po jakie sięgnie EBC będą nieco poniżej rynkowych nadziei wyrażonych również w zwyżkach cen aktywów obserwowanych od poprzedniego posiedzenia władz banku.

Adam Stańczak
analityk DM BOŚ SA

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)