Hossa potrzebuje orkiestry, a nie solistów

Indeks największych spółek warszawskiej giełdy wciąż znajduje sobie samotnych rycerzy, którzy bronią go przed kłopotami. Dziś był nim Lotos, którego akcje szły w górę nawet o ponad 8 proc. To jednak nie wystarczyło, by WIG20 zakończył dzień na plusie.

Hossa potrzebuje orkiestry, a nie solistów
Źródło zdjęć: © Open Finance

28.01.2011 17:58

Początek piątkowej sesji na warszawskim parkiecie nie zapowiadał nic dobrego dla posiadaczy akcji. I większość posiadaczy akcji największych spółek niczego dobrego nie zobaczyła. Walory jedynie pięciu uczestników WIG20 szły w górę, a indeksowi udało się odrobić początkową stratę, sięgającą 0,65 proc. głównie dzięki jednej spółce. Tym razem wyjątkowo nie były to papiery KGHM, ani nawet Telekomunikacji Polskiej. Dziś bohaterem były papiery Lotosu, szybujące chwilami nawet o ponad 8 proc. po tym, jak prezes spółki zapowiedział, że w tym roku może ona wypracować miliard złotych zysku. Zastrzegając przy tym, że nie może tego zagwarantować. Rynek jednak tę deklarację podchwycił, widząc w tym ostatnią deskę ratunku przed spadkiem indeksu blue chipów poniżej 2700 punktów. I przed południem zagrożenie to oddalił z 30 punktową nawiązką.

A indeks zbyt wielu obrońców dziś nie miał. Jedynie papiery PGNiG i PKN Orlen zwyżkowały po ponad 1 proc. Po 0,5-0,8 proc. traciły walory największych banków, po 0,5 proc. w dół szły papiery Telekomunikacji Polskiej i KGHM, o około 1 proc. spadały akcje Tauronu. Na głównych giełdach europejskich panowały dość zmienne nastroje. Początek handlu był niekorzystny dla byków. Około południa indeksom w Paryżu i Frankfurcie na moment udało się wyjść nad kreskę. Jedynie londyński FTSE konsekwentnie tracił około 0,2 proc. W naszym regionie zwyżkowały wskaźniki w Sofii i Tallinie, w Bukareszcie i Budapeszcie spadki sięgały 1 proc., a w Moskwie indeks szedł przed południem w dół o 0,6 proc. Samotnym liderem wzrostów były Ateny, gdzie wskaźnik rósł o 1,5 proc. Na drugim biegunie znalazł się turecki ISE100, tracący ponad 3 proc. Wielkiej logiki w tych różnokierunkowych zmianach trudno było się doszukać.

Dla losów dzisiejszej sesji rozstrzygające znaczenie miały mieć dane o tempie wzrostu amerykańskiej gospodarki w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku. Ich publikacja jednak rynkami nie wstrząsnęła, choć okazało się, że są rozczarowujące. PKB wzrósł o 3,2 proc., podczas gdy spodziewano się zwyżki 3,5 proc. To jednak i tak postęp wobec 2,6 proc. wzrostu w trzecim kwartale 2010 r. Amerykanom początkowo wystarczyło i to, by kontynuować zwyżkę. W pierwszych minutach handlu na Wall Street indeksy nieznacznie szły w górę. W Europie jednak humorów to nie poprawiło. Nie poprawił ich także lepszy niż się spodziewano odczyt indeksu nastrojów konsumentów. W efekcie w końcówce sesji nieco mocniej przycisnęły niedźwiedzie. Po dwóch godzinach notowań S&P500 zniżkował o 0,9 proc.
Nasz indeks największych spółek stracił ostatecznie 0,74 proc., WIG spadł o 0,65 proc., mWIG40 o 0,63 proc., a sWIG80 wzrósł o symboliczne 0,04 proc. Obroty wyniosły 950 mln zł.

KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ
Roman Przasnyski, Open Finance

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)