I co z tą inflacją?
Względem poziomów, które obserwowaliśmy rano, bilans dzisiejszego dnia jest dla złotego ciut negatywny. Wprawdzie euro wzrosło nieznacznie (4,5250 zł), podobnie jak frank (3,0020 zł), ale już dolar wzrósł do 3,2610 zł za sprawą zmian na rynku EUR/USD (1,3865).
Generalnie jednak dzisiejszą sesję można uznać za względnie spokojną dla złotego. Inwestorzy nie zareagowali na opublikowane o godz. 14:00 dane NBP na temat bilansu na rachunku obrotów bieżących w kwietniu. Tymczasem po raz kolejny zaskoczył on in-plus. Nadwyżka wyniosła 171 mln EUR wobec prognozowanych 100 mln EUR. Wyważoną reakcję rynku można tłumaczyć tym, iż dane nie pokazują poprawy w gospodarce, a są wynikiem dużego załamania importu, czyli słabnącego popytu wewnętrznego. Nie powinny one jednak utrudniać RPP decyzji o ewentualnej obniżce stóp procentowych. Czy jednak do niej dojdzie już za tydzień? Trudno powiedzieć. Obóz „jastrzębi” rośnie w siłę, ale przed nami też sporo danych makroekonomicznych – tylko w tym tygodniu poznamy dynamikę wynagrodzeń (jutro o 14:00), produkcję przemysłową i ceny PPI (w piątek o 14:00).
W krótkim terminie dla złotego ważniejsza może być sytuacja na giełdach (nastroje pogorszył dzisiaj FedEx przestawiając pesymistyczne prognozy dla własnej działalności), a także zachowanie się EUR/USD. Tutaj kluczowe zdają się być opublikowane o godz. 14:30 dane o inflacji CPI w maju. Jej spadek o 1,3 proc. w ujęciu rocznym wobec -0,7 proc. r/r w kwietniu i prognozowanych -0,9 proc. r/r pokazują, iż w USA można mówić o postępującej deflacji, a zagrożenia inflacją można odłożyć na razie na bok. Tym samym FED nie musi się już zbytnio martwić wzrostem rentowności długoterminowych obligacji – te spadają już 5 dzień z rzędu. To teoretycznie powinno osłabić notowania dolara, gdyż spada prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w końcu roku. Czy aby jednak na pewno? Korekta na giełdach i rynku surowców już się rozpoczęła, tym samym wzrost globalnego ryzyka i perspektywa krótkoterminowego wzrostu cen amerykańskich obligacji (poprzez spadek ich rentowności) może pchać inwestorów w stronę zakupu dolarów.
Dodatkowym argumentem może stać się też perspektywa ewentualnego cięcia stóp w strefie euro (opublikowane wczoraj dane pokazały przecież odczyt majowego wskaźnika HICP na poziomie zera).
Marek Rogalski
analityk DM BOŚ S.A.