Ile zarabiają instruktorzy fitness?
W dużym centrum fitnessu działającym w Warszawie, instruktor aerobiku zarabia 7 tys. zł brutto
Przybywa ofert pracy dla instruktorów fitnessu, trenerów siłowni i osób, które potrafią profesjonalnie prowadzić ćwiczenia w ramach różnych dyscyplin sportowych. Cieszą się one wzięciem przede wszystkim w popularnych centrach spa, hotelach, klubach sportowych dla amatorów. A zarobki w nich są całkiem przyzwoite. Młodzi mogą więc poważnie myśleć o studiach na kierunkach sportowych, nawet jeśli o karierze olimpijskiej nie marzą.
*"Mile widziane panie do boksu" *
„Szukamy instruktorów, mile widziane są też panie, do prowadzenia treningów bokserskich dla amatorów (dla kobiet i mężczyzn), idealny kandydat powinien mieć wykształcenie wyższe – najlepiej po akademii wychowania fizycznego, konieczna jest znajomość języka obcego (niemiecki, angielski), oferujemy umowę o pracę, praca w Warszawie, bardzo dobre zarobki – powyżej średniej krajowej, premie i pakiet socjalny” – takie ogłoszenie można znaleźć w jednym z portali rekrutacyjnych.
W innym portalu, ofertę pracy zamieścił właściciel ekskluzywnego spa na Mazurach. Poszukiwani są: instruktor siatkówki, osobisty trener, instruktor wschodnich sztuk walki, jogi i tańca. Ogłoszeniodawca również zapewnia, że zarobki będą bardzo atrakcyjne, zapewnia też zakwaterowanie i wyżywienie. Przybywa firm i instytucji, które świadczą usługi związane z fitnessem i ćwiczeniami. Jeszcze kilka temu absolwenci wychowania fizycznego bardzo długo szukali pracy – najczęściej znajdowali ją w szkołach na stanowisku nauczyciela wuefu. Teraz szkoła nie jest dla nich atrakcyjnym pracodawcą. Ćwiczenia na siłowni czy trenowanie sztuk walki jest dziś modne, nic więc dziwnego że jak grzyby po deszczu pojawiają się nowe centra fitnessu. Branża się rozwija i jest dochodowa, bo na ćwiczenia przychodzą przede wszystkim biznesmeni i menedżerowie. Za dobór ćwiczeń na siłowni, a następnie treningi pod okiem specjalisty są w stanie płacić powyżej 2 tys. zł miesięcznie. Branża się rozkręca. Menedżerowie chcą dobrze wyglądać -
Jeszcze 2 lata temu miałem dziesięć urządzeń, na których klienci mogli trenować mięśnie. Zatrudniałem jednego instruktora i recepcjonistkę. Sprzęt kupiłem za granicą i musiałem się nieźle zadłużyć. Ale inwestycja już mi się zwróciła. Dziś mam 6 instruktorów, dwa razy więcej urządzeń. Oferuję klientom nie tylko siłownię, mamy 15 pakietów różnych ćwiczeń dla mężczyzn, kobiet, dzieci, nawet przyszłych matek. Można u nas trenować sztuki walki, mamy squasha, klasyczny aerobik, jogę, otwieramy sekcję siatkówki… Naszymi klientami są zamożni, ale też przychodzą osoby gorzej sytuowane. Za najtańszy karnet trzeba zapłacić 500 zł, za najdroższy 5 tys. zł. Mamy też zniżki, upusty, organizujemy dni otwarte. Jestem zadowolony z trenerów i instruktorów, niektórych musiałem ściągnąć z zagranicy, np. instruktora tai chi mam z Chin. Zarobki? Moi pracownicy na pewno nie odejdą do konkurencji - mówi właściciel znanego w Warszawie centrum fitnessu. – To dochodowa branża pod warunkiem, że ma się klientów, oferuje się swoje usługi
gdzieś w centrum miasta. Oferta powinna być skierowana do osób, które tuż po pracy mogą przyjść się zrelaksować. Centrum fitnessu może też zarabiać na turystach, wówczas powinno działać przy hotelu lub przy gospodarstwie agroturystycznym – dodaje.
Jagoda Iwankiewicz jest instruktorką boksu. Ukończyła gdański AWF kilka lat temu i zaczynała jako instruktorka klasycznego aerobiku. Sama dla przyjemności trenowała boks.
- Powiedziałam moim klientkom o boksie, bardzo się zapaliły i poprosiły właściciela o stworzenie sekcji bokserskiej. Okazało się, że to dobry interes. Dziś nie mamy wolnych miejsc. A szef szuka drugiego trenera. Boks to świetny pomysł na ćwiczenia, do tego jest stosunkowo tani. Trenujemy przy workach, ale organizujemy też sparingi. Panie mówią, że wspaniale odreagowują stres – mówi Jagoda Iwankiewicz.
Zarobki na...skośne oczy
Jak twierdzi, jeszcze kilka lat temu miała kłopoty ze znalezieniem pracy. Zarabiała poniżej minimalnej pensji, musiała dorabiać w kilku miejscach. Teraz na zarobki nie narzeka.
- Wystarcza na normalne życie i płacenie rat za dwupokojowe mieszkanie w centrum Gdańska. Z tej pracy da się dobrze żyć, jeśli jest się dobrym. Dziś przybywa instruktorów różnej maści, ale pracodawcy szukają wiarygodnych osób, wykształconych, takich, które mają certyfikaty, pokończone kursy i szkolenia, nie zrobią klientowi krzywdy. Ja cały czas się szkolę, dokształcam, robię doktorat w Warszawie. Ale w tej profesji liczy się też marketing i szczęście, bo zdarza się i tak że jakiś instruktor jest kiepski, ale ma „dobrą prasę” i już klienci tłumie przychodzą na jego zajęcia. W Polsce świetnie zarabiają trenerzy ze Wschodu, bo są egzotyczni. Czy są tacy świetni? Nie byłabym pewna. Niektórzy dostają dobre pieniądze … na skośne oczy – mówi.
toy/JK