Ile zarabiają najdroższe prostytutki?

Niedawno firma Sedlak & Sedlak przyjrzała się zarobkom polskich prostytutek. Autorzy badania przeanalizowali 178 ogłoszeń z anonsami towarzyskimi i na tej postawie ustalili medianę zarobków prostytutki na 150 zł za godzinę (z czego w wielu wypadkach część gaży trafia do agencji lub opiekuna pracującej dziewczyny). Najwięcej zarabiają prostytutki z Warszawy (mediana 200 zł za godzinę i 1 500 zł za noc). Powyżej średniej kształtują się też płace w Gdańsku i Wrocławiu

Ile zarabiają najdroższe prostytutki?

12.08.2013 | aktual.: 12.08.2013 12:36

W tej branży wysokość zarobków zależy przede wszystkim od tego z kim się sypia - grubości portfela klienta albo jego nazwiska, które na dłuższą metę może się okazać nawet istotniejsze. Udowodniły to choćby Ashley Alexandra Dupré czy Zahia Dehar.

O pierwszej z pań zrobiło się głośno po tym, gdy wyszedł na jaw jej sponsorowany związek z ówczesnym gubernatorem Nowego Jorku - Eliotem Spitzerem. Dziewczyna już wcześniej nie mogła narzekać na kłopoty finansowe. Jeśli wierzyć doniesieniom mediów, za cztery godziny rozkoszy w jej towarzystwie klienci płacili po 3 tys. dolarów, a sam gubernator wydał na nią ponad 80 tys. dol. Jednak prawdziwą sławę i pieniądze zdobyła po tym, gdy jej znajomość z Spitzerem wyszła na jaw. 22-letnia wówczas Dupré, prostytutka z Emperor’s Club VIP znana jako Kristen, zyskała sławę, która otworzyła przed nią wiele możliwości. Marząca o karierze muzycznej dziewczyna umiała ją wykorzystać. Wrzuciła do sieci nagrane wcześniej dwa utwory („Move Ya Body" i „What We Want"), których natychmiast chciało posłuchać aż 2 mln osób. Ściągający jej piosenki internauci, w zaledwie kilka dni przynieśli jej 200 tys. dolarów zysku. Kolejny milion zarobiła równie łatwo - za rozbieraną sesję tyle zapłacił jej magazyn "Hustler".

Zahia Dehar postawiła również na znanych klientów. Nie tylko dobrze płacą, ale w razie ujawnienia znajomości, dają szansę na dodatkowe profity. O Zahii zrobiło się głośno, gdy media ujawniły jej kontakty z piłkarzami reprezentacji Francji. Jak sama mówi: "Byłam urodzinowym prezentem dla Ribery’ego. Wspaniałym podarunkiem. Każdy mężczyzna chciałaby mnie dostać. Razem obchodziliśmy jego 26-te urodziny. Uprawialiśmy seks całą noc". Podobno ten cudowny podarunek zafundowali mu koledzy z reprezentacji. Jak na możliwości piłkarzy, nie był to drogi prezent. Ponoć Zahia (wówczas nieletnia) zadowoliła się kwotą 2 tys. dolarów. Dziś jako "ta" Zahia Dehar, zarabia znacznie więcej. Po skandalu z 2010 roku zainteresował się nią Karl Lagerfeld, który zauroczony wyglądem młodziutkiej Algierki, zaproponował jej udział w sesjach zdjęciowych promujących bieliznę. Powstała nawet kolekcja intymnej bielizny "Zahia", która przynosi byłej prostytutce pokaźne profity. Nic dziwnego, najdroższe modele kosztują po 600 euro za sztukę,
a sprzedają się świetnie.

Pierwszą prostytutką, która zbiła fortunę na konsekwencjach seksu ze słanym klientem była Divine Brown. Trudno powiedzieć, czy wcześniej należała ona do grona ekskluzywnych prostytutek, bowiem scenerią, w której odbyło się wydarzenie dające jej wielką sławą, nie był luksusowy hotel, plaża pod palmami czy choćby drogi podmiejski apartament, tylko... samochód. Ważne jednak, kto w nim siedział. Klientem Brown, przyłapanej przez policjantów na uprawianiu seksu oralnego w wozie, był znany brytyjski aktor Hugh Grant. Ten, podobno jednorazowy incydent, zmienił diametralnie sytuację obojga. Grant stracił wieloletnią ukochaną Elizabeth Hurley, a Divine Brown stała się celebrytką. Za opowiadanie o znajomości z aktorem w tabloidach zarobiła miliony. Potem zaczęto angażować ją do reklam, a obrotna prostytutka wypuściła DVD, na którym opowiada o seksie z Grantem. Ile dokładnie zyskała na półgodzinnej "znajomości" z odpowiednim klientem - nie wiadomo. Jednak było tego dość, by wystarczyło na luksusowy dom i drogie auta
zaparkowane w garażu.

Sławnych aktorów najłatwiej spotkać w Hollywood. Ale nie tylko. Sezonowo pojawiają się też w innych częściach świata. A wraz z nimi, inni bogaci i wpływowi ludzie. Wie o tym dobrze libański biznesmen Elie Nahas, który podobno organizował kobiety do towarzystwa podczas festiwalu filmowego w Cannes. Jak mówił magazynowi "The Hollywood Reporter": "Każdego roku w trakcie festiwalu w porcie cumuje średnio 40 jachtów, a na każdym z nich jest 10 nagich lub półnagich dziewczyn, które czekają na jedno - koperty, które otrzymają nad ranem. O to właśnie chodzi od 60 lat."

Podobno najhojniejsi są arabscy klienci. "Dla nich pieniądze to jedynie papier. Oni nawet nie liczą, ile wyjmują z portfela" - dodaje Nahas. A wyjąć trzeba sporo, bo za umilenie wieczoru w tym niezwykłym czasie i miejscu, panie życzą sobie nawet 40 tys. dolarów. Na niezły zysk liczyć mogą nie tylko piękne, młode (i coraz częściej wykształcone) kobiety. Także "stara gwardia" ma wiernych i hojnych klientów. Sheila Vogel (brytyjska prostytutka pracująca pod pseudonimem Cecilia Bird), która swoje powołanie odkryła dopiero jako 80-latka, za godzinne spotkanie z panem pobierała 250 funtów. A, jak sama wielokrotnie zapewniała, amatorów na jej wdzięki nie brakuje.

Jeszcze większe zyski osiągała najstarsza aktywna zawodowo prostytutka świata - Milly Cooper, która zbliżając się do setnych urodzin nadal przyjmowała panów dwa razy w tygodniu, kasując za swoje usługi po 800 funtów.

Olbrzymie pieniądze na sprzedawaniu własnego ciała zarobiły też polskie prostytutki. W głośnej ostatnio seksaferze, w której oskarżona były min. córka słynnego muzyka rockowego Joanna B. i jej matka Danuta oraz była modelka Emilia P., również pojawiały się duże sumy. Jak opisywała wyjazdy na luksusowe wakacje z zagranicznymi biznesmenami jedna z modelek-prostytutek: "nie spodziewała się, że za nic nierobienie można dostać tyle pieniędzy". Tyle - czyli około 10 tys. euro za kilka dni w towarzystwie arabskiego księcia. "A tych imprez i tego seksu wcale nie było tak dużo" - podkreślała. Rekordzistka na wyjazdach organizowanych przez zaradne kobiety miała zarobić nawet 100 tys. euro. Okazuje się jednak, że na prostytucji można zarobić jeszcze więcej. Nawet 13,7 mln. zł. Tyle w ciągu pięciu lat wydała pewna mieszkanka Śląska, której przyjrzał się Katowicki Urząd Kontroli Skarbowej. Pani nie miała bowiem oficjalnie żadnych dochodów, a wydatki jak widać olbrzymie. Podczas kontroli kobieta przyznała, że to pieniądze
zarobione na prostytucji i że tylko jeden z jej hojnych klientów w latach 1997-2002 wydał na nią 5 mln. zł. Urzędnicy skarbowi jej dochód z nieujawnionych źródeł opodatkowali i zaradna prostytutka musiała zapłacić urzędowi 2,3 mln. zł.

Na tak duże zyski panowie liczyć raczej nie mogą. Liczba bardzo bogatych kobiet, które zdecydują się wynająć pana do towarzystwa, jest bowiem znacznie mniejsza, niż panów-milionerów, korzystających z usług prostytutek. Jednak w porównaniu z "przeciętnymi" kurtyzanami wielu mężczyzn w tym zawodzie zarabia lepiej. Z bardzo nielicznych analiz zjawiska męskiej prostytucji wyłania się obraz podzielonej grupy zawodowej. Są w tej profesji panowie, którzy często mając problemy z narkotykami czy alkoholem, świadczą swe usługi za kilkadziesiąt zł. Druga grupa to ekskluzywni panowie do towarzystwa, którzy decydują się wyłącznie na wyjątkowe klientki, którym często świadczą stałe usługi. Ile zarabiają? Jak opowiadał w wywiadzie dla serwisu Praca.wp.pl David, w tym fachu można mieć niezłe zyski. "Stawki są oczywiście ustalane indywidualnie. Godzinne spotkanie kosztuje około 400 zł. Noc ze mną średnio 2 tys. zł. Wyjście na bankiet czy wesele to około 800 - 1000 zł". Łatwo policzyć, że miesięcznie David zarabia więcej, niż
średnia krajowa.

GV,JK,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (395)