Ilu pracowników spóźnia się do pracy?

Spóźnienie do pracy to chyba najczęstsza okazja przy której wymyślać musimy wymówki. Wówczas pod naporem spojrzeń zaczynamy się tłumaczyć, na przykład, że zapomnieliśmy o zmianie czasu.

Ilu pracowników spóźnia się do pracy?

13.11.2009 14:07

Z sondażu przeprowadzonego przez serwis Praca.wp.pl między 2 a 9 listopada 2009 roku wynika, iż do pracy spóźnia się 35 proc. osób biorących udział w głosowaniu. Z czego 15 proc. codziennie, 8 proc. kilka razy w tygodniu, natomiast 12 proc. kilka razy w miesiącu.

Prawdziwym zaskoczeniem jest fakt, że aż 65 proc. głosujących okazało się sumiennymi pracownikami i do pracy nie spóźniają się wcale.

W głosowaniu wzięło udział 12360 internautów.

Spóźnienie od pracy to chyba najczęstsza okazja przy której wymyślać musimy wymówki. Są i tacy, co spóźniają się nagminnie i zdziwienie budzą raczej pojawiając się punktualnie. Wówczas pod naporem spojrzeń zaczynają się tłumaczyć, na przykład, że zapomnieli o zmianie czasu.

- Do pracy spóźniam się prawie codziennie. Zwykle jest to 10 do 20 minut. Nikt nie zwraca mi na to uwagi. W pracy panuje duża swoboda. Przełożona wychodzi z założenia, że sama powinnam efektywnie zarządzać swoim czasem. Wie także, że dojeżdżam z sąsiedniego miasta i bierze na to poprawkę. Kiedy spóźnię się nieco bardziej niż zwykle, dzwonię jeszcze w drodze i informuję, że jest wyjątkowo duży korek. Nigdy nie miałam z tego powodu problemów - opowiada Ann, urzędniczka w Anglii.

Małgosia pracuje w wydawnictwie i często doskwiera jej surowe podejście przełożonych.
- Czasem myślę, że jestem jedyną osobą, której zdarza się spóźniać. Uważam, że nie nadaję się do pracy w godzinach "od-do". Wolałabym by płacono mi za efekty mojej pracy. Mimo, że jestem bardzo wydajnym i sumiennym pracownikiem, mój brak punktualności spotyka się z większą krytyką niż na przykład niespieszny sposób bycia, mniej efektywnych pracowników.
Dlatego gdy już mam konkretny powód by się spóźnić, nie spieszę się z dodarciem do pracy. Raz na przykład wzywałam pogotowie, gdy ktoś zasłabł na przystanku. Dyspozytor kazał mi zaczekać na przyjazd karetki. Zadzwoniłam więc do pracy, że się spóźnię, a gdy karetka już przyjechała poszłam sobie jeszcze do piekarni kupić śniadanie i na kawę - przyznaje się Małgosia.

Marek, który do pracy także musi dojeżdżać z innej miejscowości, zwykł mówić szefowi, że miał problemy ze znalezieniem miejsca parkingowego.
- To była dobra wymówka a do tego argument by upominać się o wydanie mi karty dostępu do parkingu służbowego. Wreszcie udało mi się dostać miejsce parkingowe, ale niestety nadal się spóźniam. Straciłem jednak dobre wytłumaczenie i boję się, że pracodawca wkrótce straci do mnie cierpliwość - opowiada przedstawiciel handlowy.

Aneta pracuje w rodzinnej firmie i choć jak przyznaje spóźnianie się leży w jej naturze, gdy pracuje się dla siebie, nie jest to aż taki problem.
- W pracy zwykle jestem co najmniej kilka minut po czasie. Jeżeli spóźnię się więcej niż kilka minut zwykle podam jaką wymówkę do wiadomości swoich podwładnych. Nie chciałabym by myśleli, że jako współwłaściciel firmy nie stosuję się do panujących zasad. Zwykle mówię, że po drodze byłam u podwykonawcy. Z kolei spotkania z klientami staram się w miarę możliwości umawiać w siedzibie naszej firmy i w środku dnia, tak by nie musieli na mnie czekać - opowiada Aneta.

Z badań przeprowadzonych przez portal www.careerbuilder.com w lutym bieżącego roku na 8 tysiącach pracowników, wynika, że 20 proc. Brytyjczyków spóźnia się do pracy przynajmniej raz w tygodniu, a 12 proc. co najmniej dwa razy w tygodniu.

Jedna trzecia respondentów (33 proc.) za spóźnienia winiła korki uliczne, a 24 proc. brak snu. 10 proc. pracowników stwierdziło, że spóźniają się ponieważ muszą odstawić dzieci do przedszkola lub szkoły. Inne popularne wymówki to problemy z komunikacją publiczną, problemy z zawartością szafy lub ze zwierzakami w domu.

- Jakkolwiek wielu pracodawców na luzie podchodzi do spóźnień pracowniczych, 30 proc. przyznało, że rozwiązało umowę o pracę ponieważ pracownik się spóźniał - powiedziała Rosemary Haefner, zastępca prezesa human resources firmy CareerBuilder.com.
- Pracownicy muszą mieć świadomość tego jak ich pracodawca traktuje spóźnienia oraz zdawać sobie sprawę z tego, że ich przełożeni słyszeli już pewnie wszystkie możliwe wymówki - dodaje.

Zwykle przyjmuje się, że pracownik powinien być przy swoim biurku gotowy do rozpoczęcia pracy o wyznaczonej godzinie. Teoretycznie osoba, która będzie przy biurku na czas, ale nie zdąży odpalić komputera i wita się ze współpracownikami jednocześnie parząc kawę, jest już spóźniona.

Jakkolwiek do pracy najlepiej jest przyjeżdżać punktualnie, warto brać przykład ze współpracowników. Jeżeli wszyscy zaczynają pracę przed czasem, a ty zwykle wpadasz na ostatnią chwilę, twój brak punktualności i pośpiech będzie wyjątkowo zauważalny na tle grupy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (54)