Informacja zespołu ds. wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej (komunikat)

09.04. Warszawa - Zespół ds. wyjaśniania opinii publicznej treści informacji i materiałów dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy lotniczej z dnia 10 kwietnia 2010 roku pod...

09.04.2014 | aktual.: 09.04.2014 12:53

09.04. Warszawa - Zespół ds. wyjaśniania opinii publicznej treści informacji i materiałów dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy lotniczej z dnia 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem informuje:

Cz. I - 100 hipotez i jedna przyczyna - rok działań Zespołu

Przez rok naszej działalności udało nam się wyprowadzić z błędu część opinii publicznej na temat kłamstw związanych z przyczynami katastrofy jakie pojawiają się w przestrzeni publicznej. W porównaniu z wynikami badań przeprowadzonych przez CBOS w październiku minionego roku, kiedy to na zamach wskazywało 28 proc. Polaków, obecnie analizy firm badawczych pokazują, że ta liczba znacząco się zmniejszyła.

W sumie odnotowaliśmy ponad 100 hipotez na temat przyczyn katastrofy, żadna z nich nie jest oparta na materiale dowodowym. Dotychczasowe prace biegłych Prokuratury Wojskowej potwierdzają ustalenia Komisji Millera zawarte w Raporcie Końcowym.

W kolejnym roku naszych działań kontynuujemy wyjaśnianie przyczyn katastrofy, odpowiadając na wszelkie zapytania mediów, instytucji i osób indywidualnych oraz sprawdzając potencjalne hipotezy pojawiające się w przestrzeni publicznej. Będziemy także starali się odbudować wizerunek instytucji państwowych i środowiska naukowego, związanego z badaniem wypadków lotniczych po próbie ich zdyskredytowania przez grupę posła Macierewicza.

Poprzez specjalnie uruchomioną przez nas stronę faktysmolensk.gov.pl możemy odpowiadać na setki pytań osób indywidualnych zainteresowanych tematyką katastrofy. Udzielamy także odpowiedzi na zapytania dziennikarzy, instytucji i naukowców.

Cz. II - 100 hipotez i jedna przyczyna - czwarta rocznica katastrofy smoleńskiej, mini kompendium

Grupa posła Macierewicza

  1. Grupa posła Antoniego Macierewicza nie przedstawiła żadnych dowodów na swoje liczne, często wykluczające się ze sobą, hipotezy dotyczące przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem.
  1. Gdyby je miała powinna niezwłocznie je przekazać do właściwych organów jak Prokuratura i Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
  1. Zespół Macieja Laska od kwietnia 2013 r. zwraca się z licznymi apelami, aby materiały źródłowe na podstawie których grupa posła Macierewicza formułuje swoje tezy został przekazany do analizy - do tej pory nic nie otrzymaliśmy.
  1. Zamiast dowodów grupa posła Macierewicza przedstawia sfałszowane zdjęcia, materiały, dokumenty i informacje nieznanego pochodzenia, które jak wiemy okazywały się także celowo stosowanym blefem, a także manipuluje materiałami Komisji Millera celowo wprowadzając opinię publiczną w błąd.
  1. Żaden z tzw. ekspertów posła A. Macierewicza nie był na miejscu wypadku w Smoleńsku, nie widział miejsca katastrofy, nie badał wraku, ani kluczowych elementów niezbędnych do właściwego odwzorowania przebiegu lotu jakimi są zapisy rejestratorów lotów. Żaden z nich nie zajmuje się badaniem wypadków lotniczych.
  1. Grupa posła Macierewicza próbuje badanie wypadków lotniczych zastąpić eksperymentami laboratoryjnymi, także tak absurdalnymi jak: zgniecione puszki po napojach, czy parówką pękającą przy podgrzewaniu, która miała obrazować sposób w jaki został zniszczony kadłub samolotu. Jednym z dowodów na rzekomy wybuch wg posła Macierewicza ma być także animacja telewizji rosyjskiej RIA Novosti pokazująca wybuchający samolot.
  1. Zgodnie ze swoim regulaminem zespół parlamentarny powinien wspierać instytucje prowadzące postępowania w tej sprawie i inicjować zmiany prawne mające zapobiegać podobnym katastrofom. Zamiast tego obserwujemy cyniczną walkę polityczną. Z ubolewaniem obserwujemy także jak w tego typu działania angażują się pojedyncze osoby świata nauki.

Komisja Jerzego Millera i Zespół Macieja Laska

  1. Komisja Jerzego Millera składała się z 34 ekspertów z różnych dziedzin związanych z lotnictwem.
  1. Na miejscu katastrofy było 18 ekspertów ze składu komisji Jerzego Millera, reprezentujących różne dziedziny, w tym między innymi: specjaliści z zakresu ruchu lotniczego, meteorologii, medycyny lotniczej, wyszkolenia, techniki lotniczej. Pierwsi polscy specjaliści rozpoczęli prace na miejscu wypadku już 10 kwietnia 2010 roku.
  1. Prace komisji Jerzego Millera opierały się głównie na niepodważalnym, zweryfikowanym i uzupełniającym się materiale dowodowym w postaci zapisów rejestratorów lotu, w tym polskiego rejestratora, który mógł być odczytany tylko przez polskich specjalistów w kraju.
  1. Komisja Millera porównała dane z rejestratorów. Zrobiła to na podstawie trzech parametrów, które są niepowtarzalne dla każdego lotu: wysokości barometrycznej, przechylenia oraz pochylenia samolotu. Próbki tych parametrów zostały pobrane z każdego z trzech rejestratorów. Porównując te dane Komisja ustaliła, że są ze sobą zgodne i zawierają przebieg tego samego lotu. Po odnalezieniu rejestratorów lotów na miejscu wypadku, (10 kwietnia) zostały one w obecności przedstawicieli polskiej prokuratury oraz Komisji Millera odczytane na specjalnych urządzeniach kopiujących. Rejestrator QAR produkcji polskiej firmy ATM rejestruje dane w sposób zakodowany i mógł być odczytany jedynie w Polsce. Taki odczyt został wykonany w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych w Warszawie. Dane z tego rejestratora w pełni uwiarygodniły kopię zapisów z pozostałych rejestratorów.
  1. Powoływanie się przez grupę posła Macierewicza na urządzenia wspomagające pracę załogi, takie jak TAWS i FMS jako źródła wiarygodnych danych jest błędem. Urządzenia te nie są rejestratorami parametrów lotu tylko urządzeniami wspomagającymi pracę załogi. Informacje zawarte w pamięci tych urządzeń mogą co najwyżej służyć jako uzupełnienie danych uzyskanych z rejestratorów lotu, ale nie mogą zastąpić analizy zapisów tych rejestratorów. Komisja Millera zsynchronizowała dane zawarte w rejestratorach parametrów lotu i rozmów w kabinie, a także z urządzeń TAWS i FMS. Wszystkie te dane były spójne i odwzorowywały przebieg lotu samolotu Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r.
  1. Nie ma jakichkolwiek śladów w zapisie rejestratorów lotu, takich jak skok ciśnienia różnicowego lub odgłosów wybuchu/wybuchów na zapisie rejestratora dźwięków w kabinie. Wrak samolotu Tu-154M analizowali bezpośrednio po katastrofie w Smoleńsku wojskowi specjaliści, (członkowie Komisji Millera), którzy niejednokrotnie mieli okazję badać wypadki związane z działaniem materiałów wybuchowych. Nie mieli oni wątpliwości, że wybuchu/wybuchów nie było.
  1. Komisja Millera w wyniku analizy materiału dowodowego nie ma wątpliwości, że brzoza została złamana w wyniku kolizji z samolotem w dniu 10.04.2010. Wskazują na to oględziny miejsca zdarzenia, dokumentacja fotograficzna oraz zapisy rejestratorów lotu i dźwięków w kabinie.
  1. Zespół ds. wyjaśniania przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej dr. Macieja Laska od kwietnia 2013 r. ma za zadanie przybliżyć opinii publicznej przyczyny tej katastrofy

Przyczyna katastrofy

Przyczyną katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią.

Cz. III - 100 hipotez i jedna przyczyna - omówienie najważniejszych hipotez wyjaśnionych przez Zespół

Zdjęcia satelitarne świadczą o tym, że brzoza była złamana przed 5 kwietnia (referat wygłoszony podczas II Konferencji Smoleńskiej)

Ta teza jest efektem błędnej identyfikacji obiektu przez prof. Chrisa Cieszewskiego, co każdy może zweryfikować na zdjęciach satelitarnych dostępnych publicznie na portalach Bing i Google Maps. Dowody rzeczowe, zapisy rejestratorów lotu i dźwięku w kabinie, fragmenty drewna w urwanym skrzydle i wbite elementy samolotu w zniszczonej brzozie oraz zeznania świadków potwierdzają jednoznacznie, że brzoza złamała się po uderzeniu skrzydłem samolotu Tu-154M. Niezależnej weryfikacji tej tezy dokonał także prof. Marek Czachor, potwierdzając, iż obiekt wskazywany przez prof. Cieszewskiego jako brzoza w rzeczywistości jest stertą desek, przedmiotowa brzoza zaś rośnie w miejscu wskazanym w raporcie Komisji Millera.

Samolot został sprowadzony przez rosyjskich kontrolerów na bardzo małą wysokość, jak załoga dostrzegła ziemię próbowała wyrwać samolot z pułapki i wtedy nastąpił wybuch (posiedzenie Zespołu Parlamentarnego posła Macierewicza 16.10.2013 r.)

Rosyjscy kontrolerzy nie wydali zgody na zniżanie samolotu poniżej 100 m względem poziomu pasa, ani na lądowanie. W czasie podejścia nie wydali jakiejkolwiek komendy naprowadzającej samolot, załoga przekroczyła wysokość, do której dostała zgodę na zniżanie. Nie ma żadnych dowodów na wybuch w samolocie, co potwierdzają zarówno wyniki analiz Komisji Millera jak również ostateczna opinia biegłych Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego (CLK) Policji sporządzona na polecenie Prokuratury Wojskowej.

Połamane gałęzie drzew nie mogły dostać się do silników - ich konstrukcja to uniemożliwia (w Raporcie Smoleńskim Zespołu Parlamentarnego wyd. 2)

Silniki nie są w żaden sposób zabezpieczone przed dostawaniem się do wnętrza ciał obcych. Gdyby tak było, nie doszłoby do wielu zdarzeń lotniczych, np. do słynnego wodowania Airbusa A320 na rzece Hudson w Nowym Jorku, którego przyczyną było uszkodzenie obu silników w efekcie zassania ptaków.

Jeszcze przed uderzeniem w brzozę nastąpił wybuch w silniku (lub awaria), która doprowadziła do rozpadu silnika/silników na skutek drgań (wystąpienia posła Macierewicza podczas posiedzeń Zespołu Parlamentarnego)

Wzrost wibracji zarejestrowany przez polski rejestrator ATM-QAR wynikał ze zderzenia samolotu z drzewami w rejonie bliższej radiolatarni i kolejnymi w wyniku czego do silnika prawego wpadły gałęzie z przycinanych drzew. Poziom tych wibracji nie przekroczył wartości alarmowych. Zderzenia z drzewami zostały zidentyfikowane i opisane w raporcie Komisji Millera.

Podczas lotu samolotu nastąpiła całkowita utrata zasilania elektrycznego (liczne wypowiedzi do mediów posła Macierewicza oraz tzw. ekspertów Zespołu Parlamentarnego)

Nie jest to prawdą. Zapis rejestratora rozmów oraz zapisane współrzędne odbiornika GPS potwierdzają, że zasilanie elektryczne zanikło w momencie uderzenia samolotu o ziemię.

Przyczyną wypadku był wielopunktowy wybuch (w skrzydle, centropłacie i kadłubie) Brak jest jakichkolwiek dowodów na wybuch (opisane dalej).

Przyczyną zniszczenia samolotu był wybuch w kadłubie (dr Szuladziński podczas debaty smoleńskiej w dniu 5.02.2013)

Kadłub samolotu nie został zniszczony przez wybuch - szczątki nie noszą śladów eksplozji, dźwięk wybuchu nie został też zapisany przez rejestrator rozmów, a taki dźwięk był rejestrowany we wszystkich znanych przypadkach eksplozji w locie. Rejestratory parametrów lotu nie zarejestrowały skoku ciśnienia różnicowego, który byłby dowodem na wystąpienie fali ciśnieniowej. Przed punktem zderzenia samolotu z ziemią nie było szczątków z wnętrza kadłuba, które zostałyby wyrzucone w razie wybuchu. Rozrzut szczątków samolotu nie przekracza 1.4 rozpiętości skrzydeł i 3.5 długości samolotu i jest typowy dla tego typu zderzeń z ziemią.

Lewe skrzydło samolotu zostało zniszczone przez wybuch (w materiałach opublikowanych po Konferencji Smoleńskiej, oraz dr Szuladziński podczas debaty smoleńskiej w dniu 5.02.2013)

Nic nie potwierdza takiej tezy. Na skrzydle brak śladów wybuchu, w tym charakterystycznych osmaleń. Gdyby skrzydło zostało zniszczone przez wybuch, doszłoby także do eksplozji i pożaru znajdującego się w nim paliwa - nic takiego nie miało miejsca. Deformacje miejsca odcięcia końcówki są charakterystyczne dla zderzenia z przeszkodą, którego potwierdzeniem są elementy skrzydła wbite w pień brzozy i kawałki drewna brzozy wbite w skrzydło.

Rosyjscy kontrolerzy wydali załogom Jaka 40 i Tu-154M zgodę na zniżanie do 50 metrów (podczas posiedzeń Zespołu Parlamentarnego posła Macierewicza)

Takie twierdzenie nie znajduje żadnego potwierdzenia w dotychczas odczytanych nagraniach z kabiny, ani wieży kontrolnej. Trzeba też zauważyć, że nawet gdyby taka zgoda padła, to załoga nie mogła się zniżać poniżej minimalnej wysokości zniżania bez uzyskania kontaktu wzrokowego z terenem.

Rosjanie naprowadzali Polaków na śmierć (poseł Macierewicz podczas licznych konferencji prasowych)

Nieprawda - kontrolerzy informowali pilotów Tu-154M o warunkach atmosferycznych w Smoleńsku oraz o tym, że nie ma warunków do lądowania, poinformowali o minimalnej wysokości zniżania 100 m, nie wydali zgody na lądowanie, a także nie wydali żadnego polecenia nakazującego zmianę toru lotu, z wyjątkiem spóźnionego (na co wskazano na str. 318 Raportu Komisji Millera w pkt. 5 w części "3.2.2. Czynniki sprzyjające") polecenia "Horyzont", nakazującego zaprzestanie zniżania.

Samolot nigdy nie znalazł się na wysokości poniżej 100 m (często podawane są tu inne wysokości, ale zawsze wyższe od brzozy) (wypowiedzi posła Macierewicza i prof. Rońdy podczas posiedzeń Zespołu Parlamentarnego i w prasie)

Zapis rejestratora lotu (katastroficznych i polskiego ATM-QAR, który mógł być odczytany tylko w Polsce) wskazuje, że samolot przed zderzeniem z brzozą znalazł się na wysokości 6,2 m nad ziemią. Potwierdzają to również ślady zderzeń z kolejnymi przeszkodami (przycięte drzewa i krzewy), a także zeznania świadków. Potwierdzają ten fakt również ogłoszone ostatnio wyniki ekspertyzy mechanoskopijnej biegłych CLK wykonanej na zlecenie Prokuratury wojskowej.

Katastrofę spowodowała awaria silników (podczas posiedzeń Zespołu Parlamentarnego posła Macierewicza)

Awarii silników nie było. Zapisy rejestratorów parametrów lotu wskazują jednoznacznie, że do kontaktu z pierwszymi przeszkodami naziemnymi silniki pracowały prawidłowo.

Katastrofę spowodowało zablokowanie sterów (emerytowany pilot LOT bardzo wczesna teoria)

Analiza zapisów rejestratorów jednoznacznie wykazuje, że do chwili zderzenia z brzozą wszystkie stery działały prawidłowo.

Raport podaje fałszywą informację, że Tu-154M rozbił się przy czwartym podejściu do lądowania (prof. Witakowski cytuje amatorską stronę ACRO podczas pierwszej i II Konferencji Smoleńskiej oraz Debaty Smoleńskiej z 5.02.2013)

Ani w raporcie komisji polskiej, ani rosyjskiej nie ma informacji o czterech podejściach, nie była to również nigdy informacja oficjalna. Pogłoska ta jest zapewne efektem rozpowszechnionego tuż po wypadku przez polskie media błędnego tłumaczenia słów "czietwiortyj razwarot" - po polsku czwarty zakręt, określających ostatni zakręt na podejściu do lądowania.

Kadłub samolotu przełamał się w powietrzu, a przednia część upadła w normalnej pozycji (dr Bramski podczas II Konferencji Smoleńskiej oraz Szuladziński, podczas debaty smoleńskiej w dniu 5.02.2013)

Gdyby kadłub samolotu przełamał się w powietrzu, wzdłuż toru jego lotu znaleziono by przedmioty pochodzące z jego wnętrza, tymczasem przed miejscem pierwszego zetknięcia z ziemią nie było szczątków z wnętrza kadłuba. Stan szczątków kadłuba świadczy jednoznacznie o tym, że zderzył się on z ziemią w całości w pozycji odwróconej.

Podczas wizyty premiera Donalda Tuska w Smoleńsku 7 kwietnia 2010 r. zainstalowany był przenośny system ILS, który zdemontowano przed 10.04. (Program A. Gargas "Misja Specjalna" 28.04.2010)

7.04. na lotnisku Smoleńsk Północny nie było systemu ILS. ILS nie jest systemem przenośnym, w jego skład wchodzą m.in. rozległe systemy anten, a przed jego użyciem konieczne jest przeprowadzenie bardzo skomplikowanego i drogiego procesu certyfikacji. Ekspertyza zdjęć satelitarnych nie wykazała różnic w wyposażeniu lotniska między 7.04., a 10.04.2010 r. Żadna z załóg polskich samolotów lądujących na lotnisku Smoleńsk Północny w dniu 7 kwietnia 2010 roku nie wskazała, aby na lotnisku znajdował się system ILS.

Teoria "maskirowki" o podrzuceniu szczątków samolotu na miejsce wypadku (blogosfera - teoria mająca swoich zwolenników wśród osób współpracujących z Zespołem Parlamentarnym posła Macierewicza)

Już w pierwszych minutach po katastrofie na miejscu wypadku obecny był reporter Telewizji Polskiej, który filmował miejsce upadku samolotu. Na miejsce wypadku dotarły też wszystkie osoby oczekujące na przylot samolotu na lotnisku Smoleńsk. Byli to przedstawiciele Polski oraz Rosji i każdy w swoich relacjach przekazywał, jak wyglądało miejsce katastrofy i jak dużo fragmentów rozbitego samolotu można tam było zobaczyć.

Meaconing (zakłócanie urządzeń nawigacyjnych samolotu) (blogosfera)

Samolot był sprawny do uderzenia w brzozę i reagował poprawnie na działania załogi. Żadne z urządzeń nawigacyjnych nie zarejestrowało sygnałów niesprawności, a załoga nie rozmawiała o problemach z nawigacją. Tor lotu zapisany w rejestratorach lotu pokrywał się ze śladami zniszczeń na drzewach przed i za brzozą.

Rosjanie wypuścili hel, który zmniejszył siłę nośną samolotu (wczesna teoria wciąż brak autora na początkowym etapie przywoływana przez mec. Rogalskiego)

Aby to było możliwe należałoby uwolnić do atmosfery kilka milionów metrów sześciennych helu, co spowodowałoby gwałtowne oziębienie powietrza - w Smoleńsku spadłby śnieg. Hel trzeba by także dowieźć na miejsce wieloma cysternami.

Rosjanie rozpylili sztuczną mgłę, by spowodować wypadek (wczesna teoria wciąż brak autora na początkowym etapie przywoływana przez posła Macierewicza)

Utworzenie sztucznej mgły na obszarze dziesiątek kilometrów kwadratowych wymagałoby zbudowania instalacji o wielkości kilku fabryk - niczego takiego w Smoleńsku nie było.

UWAGA: komunikaty publikowane są w serwisie PAP bez wprowadzania przez PAP SA jakichkolwiek zmian w ich treści, w formie dostarczonej przez nadawcę. Nadawca komunikatu ponosi wyłączną i pełną odpowiedzialność za jego treść.(PAP)

kom/ aja/

Źródło artykułu:PAP
lotnictwosmoleńskzespół
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)