Internauci WP wybrali. Największym podatkowym absurdem jest...
W naszym plebiscycie wybraliśmy największą fiskalną paranoję. Zwycięzcą z 24 procentami głosów został podatek od kawy lub herbaty, którą dostają pracownicy.
25.01.2010 | aktual.: 24.09.2010 16:17
W naszym plebiscycie wybraliśmy największą fiskalną paranoję. Zwycięzcą z 24 procentami głosów został podatek od kawy i herbaty dla pracowników.
Fiskus zgadza się na zwolnienie w momencie, gdy pracownik dostaje gotowy produkt - kawę lub herbatę. Ale jeśli dostałeś żetony do wykorzystania w automacie lub napoje w przydziale podatek należy zapłacić! Taką interpretację wydały już nawet Izby Skarbowe. Wartość otrzymanej herbaty i kawy trzeba doliczyć do wynagrodzenia i opodatkować. Dlaczego? Ponieważ taka herbata nie jest już napojem, a produktem spożywczym.
Na drugim miejscu w rankingu absurdów z 22 proc. głosów znalazł się podatek, którym są obciążani darczyńcy WOŚP. To obciążenie wzbudziło szczególną złość wśród internautów. Na ostatnim stopniu podium znalazł się absurdalny podatek od koleżeńskich pożyczek. W tym przypadku fiskus obciąża nas od potencjalnego zysku. Bo przecież gdybym zamiast od kolegi pożyczył 100 zł od banku, to instytucja finansowa naliczyłaby odsetki. A kolega ich nie nalicza, więc mamy dochód.
Internauta LL idzie dalej. - Jeśli kupiłeś chleb w najbliższym sklepie, to także powinieneś zapłacić podatek, bo prawdopodobnie w jakimś innym sklepie jest on droższy. A więc uzyskałeś dochód, bo kupiłeś taniej niż w najdroższym miejscu w Polsce - zauważa.
Idąc tą logiką fiskus powinien obciążyć podatkiem m.in. chodzących na piechotę do pracy, bo przecież nie płacenie za przejazd to też zysk. A zysk trzeba opodatkować. Tylko jak tę oszczędność wyliczyć? Może tak jak w dowcipie o oszczędnym Szkocie, który chwali się tatusiowi, że oszczędził 5 pensów biegnąc za autobusem, a ojciec mu odpowiada: Głupi, gdybyś biegł za taksówką oszczędziłbyś 3 funty...
Na drugim biegunie naszego zestawienia znalazły się dwa podatki dotyczące pracowników. Wśród komentujących znalazło się wielu zwolenników obciążania wykorzystujących służbowe samochody do prywatnych celów. Także świąteczne paczki otrzymywane w pracy nie wzbudziły takich kontrowersji. Tylko 5 proc. naszych czytelników uznało te podatki za najbardziej absurdalne.
Na ostatnim miejscu znalazł się podatek od zwrotu z karty. Świeży pomysł w zeszłym tygodniu opisany przez media.
Oczywiście propozycji do podatkowych absurdów mogłoby być dużo więcej. Nasz fiskus co chwilę udowadnia, że nie ma dla niego rzeczy nie do opodatkowania.
Ciekawe tylko - jak zapytał nasz internauta - czy sami urzędnicy podatkowi odprowadzają podatek od wypitej kawy i herbaty w urzędach?
Jan Kaliński Wirtualna Polska