Ja tam rózg nie noszę

O tym jak bardzo potrzebny jest Mikołaj w grudniu nikogo nie trzeba przekonywać. Nie tylko gorączkowo poszukują go rodzice, ale też właścicielom firm, którzy chcą uatrakcyjnić świąteczne spotkanie z pracownikami.

Ja tam rózg nie noszę

05.12.2007 | aktual.: 05.12.2007 16:47

O tym jak bardzo potrzebny jest Mikołaj w grudniu nikogo nie trzeba przekonywać. Nie tylko gorączkowo poszukują go rodzice, ale też właściciele firm, którzy chcą uatrakcyjnić świąteczne spotkanie z pracownikami. Skąd wziąć "profesjonalnego" Mikołaja? Okazuje się, że nie jest to trudne.

W ogłoszeniach prasowych i internetowych nie brakuje ofert. Można wynająć sobie Mikołaja w dowolny grudniowy dzień. Kto chce, by brodacz zagościł w domu w Wigilię musi się pośpieszyć. - Wiadomo, że w Wigilię mamy najwięcej roboty. Na ten dzień już nie przyjmuję zleceń. Mam ponad dwadzieścia domów do odwiedzenia. Przyjmuję zlecenia jeszcze na imprezy w innych terminach. Mogę uatrakcyjnić spotkanie opłatkowe w zakładzie pracy, czy w domu dziecka - pisze nam w mailu Jeremi Korda, na co dzień właściciel firmy catterigowej. Mikołajem jest już od trzech lat.

Jak wygląda przygotowanie do Wigilii? Mikołaj Jeremi twierdzi, że konieczna jest współpraca z rodzicami. - No oczywiście są to tajemnice mikołajowe. Najczęściej spotykam się z rodzicem na klatce schodowej, przed domem lub przed imprezą i ...zasilam worek. Zawsze wystawiam fakturę, odprowadzam podatek, bardzo dbam o kwestie formalne - wyjaśnia Jeremi.

Kto może być Mikołajem? Jak się okazuje nie każdy.
- Trzeba umieć rozmawiać z dziećmi. Na mój widok ani jedno dziecko jeszcze nie płakało, zawsze wizyta kończy się radością. Nie noszę rózg, tylko same miłe prezenty. Nie boję się też tarmoszenia za brodę, bo mam naturalną. Tylko trochę ją maluję na biało specjalnym sprayem - pisze Jeremi.

Ile zarabia Mikołaj?

- W Wigilię biorę więcej, bo wiadomo to wigilia. Za piętnastominutową wizytę biorę około 50-60 złotych brutto. W inne grudniowe dni mniej - 35 złotych. Jeśli muszę dojechać autem, to stawka też odpowiednio jest wyższa. Cena jest też wyższa, jeśli trzeba obdarować szkołę lub dom dziecka - wylicza Jeremi.

Nie ma co ukrywać, Mikołaje konkurują ze sobą. Klienci czekają też na dodatkowe atrakcje np. taniec elfów, sanie lub śpiew kolend.

- Dwa lata temu otrzymałem bardzo atrakcyjną ofertę pracy w górach. Wypożyczyłem wówczas sanie od górala, miałem też pomoc krasnoludków, czyli kelnerek, które pracują dla mnie przy caterringu. Pamniętam, że ze względu na to zlecenie wyjechałem z rodziną do Zakopanego - pisze Jeremi.

Zdaniem Jeremiego wiele osób nie odprowadza zarobku do urzędu skarbowego.
- To jest niesprawiedliwe. Wiadomo, że ani inspekcja pracy, ani skarbówka nie będzie sprawdzać Mikołaja. Uważam, że to ogromny błąd. Bo oszustów nie brakuje. Niektórzy przy okazji rozdawania prezentów potrafią w zamian "wziąć" sobie odtwarzacz DVD albo telefon komórkowy z odwiedzanego domu. Ja jestem uczciwy, mam już ustaloną renomę, wolę być fair również wobec organów podatkowych - tłumaczy Jeremi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)