Jak oszukują przyszłe matki?

Pracodawcy nie mają wątpliwości: jeśli tylko kobieta zajdzie w ciąże, zaraz bierze zwolnienie lekarskie, bez względu na to, czy jest ono niezbędne czy nie.

Jak oszukują przyszłe matki?
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

21.02.2013 | aktual.: 17.06.2014 08:38

Nie ustaje dyskusja na temat sytuacji przyszłych matek na rynku pracy. Z jednej strony stanowią one grupę osób, która niechętnie jest zatrudniana przez pracodawców. Z drugiej, mówi się o nadużywaniu praw przez ciężarne i młode matki. Pracodawcy nie mają wątpliwości: jeśli tylko kobieta zajdzie w ciążę, bierze zwolnienie lekarskie, bez względu na to, czy jest ono niezbędne czy nie.

Dziecko to dla nich alibi, żeby nie pracować?

„Pracownica przyniosła zwolnienie w trzecim miesiącu ciąży. Potem przypadkowo zobaczyłem jej zdjęcia w internecie, jak leży na egzotycznej plaży. Na chorą nie wyglądała. Mogłem ją zwolnić dyscyplinarnie, ale miałem skrupuły, bo to jednak ciężarna, włóczyłbym się po sądach” – pisze na forum WP.PL Tomek Z., przedsiębiorca z Warszawy.

Z kolei nie tak dawno prof. Zbigniew Mikołejko nazwał niektóre matki „wózkowymi”. Stwierdził, m.in.: „Dzieci to dla nich zwykle alibi. Pretekst, by nic nie robić. Aby nie pracować i nie rozwijać się. (…) Patrzę więc, jak to idą i gdaczą, jak stroją fochy, uważając się za Bóg wie co. Dzieci najwyraźniej potrzebne im do tego, aby coś znaczyć. Być Kimś. Domagać się urojonych praw i zawieszenia społecznych reguł. Nie chodzi o młode matki. Te są najzupełniej w porządku. Chodzi o wózkowe - wojowniczy, dziki i ekspansywny segment polskiego macierzyństwa”.*

Te słowa spowodowały falę oburzenia wśród matek i ciężarnych, które wskazują na drugą stronę medalu – dyskryminowanie ich na rynku pracy.

Ciężarna na „śmieciówce” jest nikim

- Mam umowę cywilno-prawną od 5 lat, chociaż należy mi się etat. Gdy zaszłam w ciążę, nie miałam żadnych świadczeń, byłam nikim dla państwa. Na urodzenie dziecka wzięłam „urlop”, a później pomagała mi mama. Od urodzenia dziecka szukam pracy etatowej. Pracodawcy są początkowo zainteresowani, ale gdy pojawia się wątek samotnej matki, odpadam jako kandydatka – opowiada Magda, samotna matka, pracuje jako graficzka, jest freelancerem i mieszka w Warszawie.

Specjaliści zajmujący się rynkiem pracy potwierdzają: na pewno są kobiety, które wykorzystują swój stan i zwyczajnie oszukują. Ale nie można wszystkich kobiet wrzucać do przysłowiowego jednego worka. W 2011 r. lekarze wydali kobietom w ciąży prawie 2 mln zwolnień lekarskich. Nie wiadomo, czy wszystkie były uzasadnione.

- Statystyki nie kłamią. Część kobiet decyduje się odejść na zwolnienie lekarskie już od momentu potwierdzenia ciąży. A to jest spore obciążenie dla pracodawcy. Ale trzeba pamiętać, że są kobiety, które nie nadużywają prawa i nie traktują ciąży w kategoriach chorobowych, pracują do samego końca. Powinniśmy to podkreślać, żeby odczarowywać stereotyp przyszłych matek na rynku pracy. Zwolnienie lekarskie to jest czas niezdolności do pracy. Jeżeli kobieta, która zachodzi w ciążę nie ma żadnych dolegliwości, to nie powinna iść na zwolnienie. Zawsze ma możliwość pójścia na urlop, może też skorzystać z urlopu bezpłatnego. Jeżeli zwolnienie lekarskie dla kobiet w ciąży nie byłoby płatne w 100 proc., to prawdopodobnie mniej kobiet zdecydowałoby się na takie nadużycia – mówi Monika Zakrzewska z PKPP Lewiatan.

Zwolnienie lekarskie na stres

Ewa Pancer, rzeczniczka prasowa ZUS w Gdańsku zauważa, że trudno dyskutować na temat stanu zdrowia kobiety w ciąży. Ale przyznaje, że nadużycia się zdarzają i to czasem za zgodą pracodawcy.

- Na pewno niepokojącym objawem jest przystąpienie do ubezpieczenia „post factum”. To może budzić podejrzenie, co do łamania przepisów prawa, bo niezgodne z prawem jest zawieranie ubezpieczenia w celu osiągnięcia korzyści. Takie przypadki są badane, czy np. dotąd nieistniejące stanowisko pracy nie zostało utworzone tylko po to, żeby dana osoba została ubezpieczona i od razu przeszła na świadczenie. Nie są to częste przypadki, ale się zdarzają – mówi Ewa Pancer.

Tak naprawdę trudno jest skontrolować zasadność zwolnienia lekarskiego wydanego ciężarnej.

- Zawsze można uzasadnić, że kobieta nie może wykonywać swojej pracy ze względu na stres. W ten sposób można obronić każde zwolnienie w czasie ciąży. Okazuje się, że zwolnienie to sprawa sumienia matki i lekarza – komentuje Monika Zakrzewska z PKPP Lewiatan.

Ale często to pracodawcy nie są w porządku wobec matek i np. nie dają im stałych umów. Ciężarna kobieta świadcząca pracę na podstawie umowy cywilno-prawnej nie ma prawa do zwolnienia. Za to jej koleżanka zatrudniona na podstawie umowy o pracę, w większości przypadków może być spokojna o swoją sytuację zawodowo-materialną. Gdy pójdzie na zwolnienie, otrzyma zasiłek w wysokości 100 proc. wynagrodzenia. Pod warunkiem, że jej umowa podpisana na czas określony, nie zakończy się przed 28 tygodniem ciąży. W takiej sytuacji pracodawca nie ma obowiązku przedłużenia umowy. W pozostałych, pracodawca przedłuży ją do dnia porodu.

Pracodawcy boją się ciężarnych

Kobiety mają też obawy, że po urodzeniu i powrocie do pracy, zostaną przeniesione na gorsze stanowisko, będą dyskryminowane. Największym kłopotem jest jednak ograniczony dostęp do żłobków i przedszkoli.

- Dziś pracownica ma więcej możliwości ubiegania się o swoje. Nadużycia zawsze można zgłosić do Państwowej Inspekcji Pracy, a pracodawcy boją się tego – komentuje Monika Zakrzewska.

- Obecnie największym problemem, jeśli chodzi o kobiety młode, jest kwestia powrotu na rynek pracy. Pojawia się problem opieki nad dziećmi, a dodatkowo przerwa w zatrudnieniu powoduje dezaktualizację kompetencji – dodaje ekspertka.

*Cytat pochodzi z felietonu opublikowanego w „Wysokich Obcasach Extra”.

MD /AK/WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1171)