Jak przetrwać trudne czasy
Tu Wasz aspirant Fortuna. Dotychczas na tych łamach opisywałem z pozycji funkcjonariusza problemy finansowe różnych osób, a bywało, że doradzałem, w co lokować pieniądze. Teraz postanowiłem zajrzeć do domowych budżetów i przyjrzeć się rodzinnym wydatkom.
20.05.2011 10:05
Tu Wasz aspirant Fortuna. Dotychczas na tych łamach opisywałem z pozycji funkcjonariusza problemy finansowe różnych osób, a bywało, że doradzałem, w co lokować pieniądze. Teraz postanowiłem zajrzeć do domowych budżetów i przyjrzeć się rodzinnym wydatkom.
Poprosiłem dziesięć rodzin mieszkających w różnych regionach kraju o prowadzenie bloga finansowego. Na moich stronach internetowych http://fortunaradzi.pl/index.php/budzety/ znajdziecie ich codzienne wydatki z grudnia 2010 r. Dzisiaj przyglądamy się wydatkom rodziny Nowaków, którą tworzy młoda mama z synem i jej przyjaciel.
Ciągle na minusie
Gdyby nie pomoc rodziny, Nowakowie znaleźliby się w poważnych tarapatach. Samotna matka i jej dwuletni syn oficjalnie otrzymują jedynie 500 zł alimentów od ojca dziecka. Mieszka z nimi narzeczony dziewczyny, który też dokłada się do wspólnej kasy. Wszystkie wydatki na mieszkanie (czynsz, media, telefon, Internet, telewizja etc.) są opłacane przez rodzinę, bo nie pojawiają się w opublikowanym zestawieniu.
Młoda matka studiuje zaocznie resocjalizację, płaci czesne (420 zł miesięcznie) i przynajmniej raz w miesiącu dojeżdża w weekendy do szkoły. Edukacja (łącznie ponad 430 zł) stanowi drugą pod względem wysokości pozycję w budżecie Nowaków (ponad 22,4 proc. wydatków). Po ukończeniu studiów – o ile znajdzie opiekę albo przedszkole dla syna – będzie mogła poszukać pracy w swoim zawodzie i mniej korzystać z bieżącego wsparcia finansowego rodziny. Co prawda wśród porad internautów dla Nowaków przekazanych na moim blogu znalazła się sugestia, że studia zaoczne z weekendowymi zajęciami umożliwiają matce podjęcie pracy, a opłacenie opiekunki dla dziecka wezmą na siebie jej rodzice, ale chyba trzeba będzie jeszcze z tym poczekać. Na razie dwulatek z alergią najlepiej czuje się z mamą i z dziadkami, gdy ona wyjeżdża w weekend do szkoły.
Nowakowie najwięcej wydają na żywność (603,9 zł, czyli 31,4 proc. całości). Zakupy robią niemal codziennie, co jest zrozumiałe przy małym dziecku, za to rzadko korzystają z supermarketów i dyskontów. Wydatki na żywność (i nie tylko) byłyby wyższe, gdyby nie kilkudniowy pobyt u rodziców pod koniec miesiąca.
Koszty związane ze zdrowiem są poważną pozycją w budżecie Nowaków: wizyta u alergologa z dzieckiem (100 zł), balsamy, maści, proszki dla alergików, specjalne mleko na receptę pochłonęły 267 zł, czyli niemal 14 proc. wydatków. Podobna kwota (247,5 zł, czyli prawie 13 proc. budżetu) została przeznaczona na kulturę i rekreację, w tym na prezenty mikołajkowe i świąteczne.
Mniejsze kwoty dotyczyły odzieży i obuwia (192 zł, czyli 10 proc. wydatków) dla matki i dziecka oraz higieny osobistej (147 zł, czyli 7,6 proc.), w czym spory udział miały pampersy dla dwulatka. Nieduże koszty transportu (jedynie 30,8 zł za dojazd na uczelnię) wskazują, że rodzina korzysta z samochodu rodziców albo narzeczonego, a te wydatki nie zostały zarejestrowane na blogu.
Pomocna dłoń rodziny
Podsumowanie budżetu Nowaków wygląda dość pesymistycznie: po stronie przychodów jedynie 500 zł (przynajmniej oficjalnie), a wydatki niemal czterokrotnie większe (1926,1 zł). A trzeba podkreślić, że część kosztów (głównie związanych z mieszkaniem, ale także z transportem, telefonem, telewizją etc.) nie została ujęta w miesięcznym zestawieniu. Z nieznanych przyczyn Nowakowie nie starają się o pomoc socjalną, bo osiągane dochody – tylko 500 zł z alimentów – zapewne kwalifikowałyby ich do takiej formy wsparcia. Całkiem możliwe, że rodzice i narzeczony dziewczyny są ludźmi dość zasobnymi, bo to oni ponoszą wszystkie wydatki mieszkaniowe, transportowe i pewnie inne. W końcu Nowakowie musieli przecież skorzystać ze znacznej pomocy zewnętrznej w wysokości ponad 1400 zł.
Przynajmniej do ukończenia studiów Nowakowa pozostanie w dużej części na utrzymaniu rodziny i narzeczonego. A i później jej przychody będą niepewne, bo wolnych miejsc pracy dla absolwentów resocjalizacji nie ma za wiele. Pocieszeniem może być dla niej niezawodne oparcie w rodzinie i narzeczonym, którzy zapewniają jej przetrwanie trudnego okresu. Jeszcze raz się okazało, że – choć istnieją różne formy zasiłków, pomocy i dofinansowania dla osób o niskich dochodach ze strony państwa, organizacji społecznych i administracji socjalnej – to i tak jednym z najskuteczniejszych sposobów na osiągnięcie samowystarczalności materialnej jest solidarność pokoleń, szczególnie wzmocniona bliskim pokrewieństwem i prowadzeniem wspólnego gospodarstwa domowego.
Fortuna stawia na edukację
Dobrze, że Nowakowa studiuje zaocznie resocjalizację. Zdobycie zawodu zwiększa szansę na znalezienie pracy w przyszłości i daje nadzieję na wyjście z tarapatów finansowych. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że ukończenie studiów wyższych nie gwarantuje dziś zatrudnienia. Na rynku jest coraz więcej bezrobotnych absolwentów wyższych uczelni. Różne są tego przyczyny, jedną z nich jest rosnący wskaźnik osób z wyższym wykształceniem. Ćwierć wieku temu zaledwie kilka procent dorosłej populacji społeczeństwa miało ukończone studia wyższe, teraz ten wskaźnik dochodzi do 20 proc. i będzie stale wzrastał. Ocenia się, że za kolejne 20 lat co drugi-trzeci dorosły obywatel będzie miał ukończone studia wyższe. Wniosek z tego taki, że trzeba stale się dokształcać, zdobywać nowe kwalifikacje i specjalności, może nawet otwierać przewód doktorski. Niedawno wpadła mi w ręce oferta pracy w ważnej instytucji państwowej, z której wynikało, że najlepiej gdyby kandydatem był specjalista z tytułem doktora. Niestety z oferty nie
mógł skorzystać mój znajomy, bezrobotny zresztą, doktor biologii.
Edukacja, samokształcenie, zdobywanie nowych kwalifikacji są najlepszą, z tym że raczej długookresową, receptą na wyjście z tarapatów finansowych. Inny mój znajomy zauważył rynkową niszę i postanowił zdobyć nowe kwalifikacje. Zapisał się na studia podyplomowe kształcące audytorów energetycznych. Audytor wystawia świadectwa energetyczne nowo wznoszonym budynkom. Aby zdobyć uprawnienia nie wystarczą w tym przypadku studia podyplomowe, trzeba zdać urzędowy egzamin i – co nie jest bez znaczenia – dysponować specjalistycznym sprzętem mierniczym. Mój znajomy postanowił zdobyć uprawnienia i ten cel osiągnął, uzyskał nawet dotację z pieniędzy unijnych na zakup kamery termowizyjnej, która kosztowała kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jest jednym z pierwszych na rynku w swoim mieście, co daje mu znaczna przewagę konkurencyjną nad następnymi audytorami.
Nie mamy poczucia bezpieczeństwa finansowego
Rodzina Nowaków nie może mówić o poczuciu bezpieczeństwa finansowego. Podobne odczucia ma połowa polskich gospodarstw domowych, które w corocznych ankietach sygnalizują stałe problemy finansowe i nie wierzą, że to się zmieni. Pełne poczucie bezpieczeństwa finansowego ma tylko 2 proc. polskich rodzin, wynika z badania ankietowego przeprowadzonego w ub. r. w Polsce, a także w 17 innych krajach Unii Europejskiej. W 2009 r. wskaźnik ten wynosił 3 proc., a w 2008 r. – 5 proc. Gorzej od naszego kraju wypada tylko Portugalia i Grecja.
Jak budować rodzinną strategię finansową w sytuacji, gdy mamy niewielkie dochody np. w postaci zasiłku dla bezrobotnych, renty? Gotowych recept niestety nie ma. Oparciem w trudnych chwilach może być rodzina, ale nie można liczyć, że będzie nam pomagać bez końca. Bank – jeśli pożyczy, to niewiele, a wyprzedawać rodzinnych sreber też nie należy. Pozostaje nam szukać pracy, podejmować zajęcia dorywcze lub działalność gospodarczą. Szansą na dodatkowe dochody mogą być fundusze unijne, różne instytucje ogłaszające konkursy na granty, rządowe ośrodki wspomagające różne formy aktywności obywatelskiej, np. spółdzielnie socjalne. W wielu regionach kraju można zapisać się na kurs podnoszący kwalifikacje zawodowe.
Jakiś czas temu ośrodek kształcenia zawodowego w naszym mieście organizował kurs dla spawaczy. Kształcenie było finansowane ze środków unijnych. Organizatorzy wyszli ze słusznego założenia, że w czasach szybkiego rozwoju budownictwa przemysłowego gospodarka potrzebuje fachowców – spawaczy. Wtedy oceniano, że zapotrzebowanie w Polsce na specjalistów w tym zawodzie wynosi około 4 tys. osób. Z tego co wiem, większość absolwentów kursu znalazła nową pracę.
A może spółdzielnia socjalna…
Spółdzielnie socjalne też mogą być receptą na wyjście z kłopotów finansowych. Wprawdzie tam, gdzie dwóch Polaków, słychać trzy opinie, ale mimo wszystko warto próbować. Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że naszym spółdzielniom łatwo nie jest także dlatego, że mamy niską skłonność do zintegrowanych działań. Warto jednak przestudiować ustawę o spółdzielniach socjalnych i porozmawiać na ten temat z doradcami w urzędach pracy. Spółdzielnie mogą liczyć na dotację i na wsparcie merytoryczne. Spółdzielnię socjalną może założyć już pięć osób bezrobotnych, niepełnosprawnych lub dwie organizacje pozarządowe. W wielu bogatych krajach zachodnioeuropejskich spółdzielnie socjalne są ważnymi podmiotami ekonomii społecznej. Na przykład we Włoszech działa ich kilka tysięcy przynosząc tysiącom ludzi wsparcie – nie tylko finansowe.
Miałem okazję obserwować powstawanie takiej spółdzielni w małym polskim miasteczku. Początki były bardzo trudne. Niepotrzebne dyskusje, a nawet konflikty wśród członków spółdzielni. Co kilka miesięcy dochodziło do wymiany prezesa, ale po jakimś czasie mechanizm zaskoczył. Spółdzielnia świadczy usługi krawieckie. Ostatnio weszła na rynek zabawek dla dzieci i mimo chińskiej konkurencji coraz śmielej sobie poczyna. Spółdzielcy myślą o nowych produktach, utworzyli stronę internetową i planują sprzedaż zabawek przez sieć. Pojawił się zapał i entuzjazm. Mają nadzieję na lepsze jutro.
Wiem, jak ciężko się żyje bez wystarczającej ilości pieniędzy. Ale przecież nikt nam ich nie da na ładne oczy. Nie zachęcam do odwiedzania opieki społecznej, nie nakłaniam do zastawiania rodzinnych pamiątek w lombardach. Próbuję Was tylko zachęcić do innego spojrzenia na życie. Bądźcie przedsiębiorczy, wykorzystajcie mechanizmy pomocowe, jakie stwarzają różne fundusze i państwo poprzez swoją politykę promocji zatrudnienia. Ten apel powinna wziąć sobie do serca także Nowakowa i jej partner, który – przynajmniej formalnie – finansowo niewiele wnosi do wspólnego gospodarstwa domowego.
Wasz aspirant Fortuna
Prof. Tadeusz Tyszka Akademia Leona Koźmińskiego Alternatywy wyboru
Wiele biednych rodzin w Polsce znajduje się w sytuacji zbliżonej do Nowaków – i nawet nie próbuje niczego zmienić. Te osoby uważają, że nie mają wyboru. Nowakowa przynajmniej inwestuje w siebie, studiuje, a więc widzi jakąś alternatywę, jeśli nie dziś, to w przyszłości, gdy podejmie pracę zawodową. Psychologiczny mechanizm braku dostrzegania alternatyw trzyma nas w miejscu i nie pozwala odbić się od dna. Winą za niekorzystne położenie obarczamy wówczas osoby z zewnątrz lub zewnętrzne czynniki, jak ogólna stagnacja na rynku, brak ofert pracy, brak poparcia i znajomości, nieudanego partnera albo nawet rodzinę, której sobie nie wybieramy. W ten sposób pokazujemy, że to nie my, a inni decydują o naszym losie.
O wyborze mówimy wtedy, gdy mamy przynajmniej dwie alternatywne możliwości. Lista alternatyw, jakie zazwyczaj rozważamy w trudnej sytuacji, jest krótka i wynika z posiadanego doświadczenia. To błąd, bo lista alternatyw jest nieograniczona, jednak większość z nich pozostaje poza świadomością decydenta. Badania pokazują, że próbujemy rozwiązywać problemy tylko tak, jak już wcześniej próbowaliśmy – i nic z tego nie wychodzi. Dopiero pomysł z zewnątrz, podpowiedź może skierować nasze myśli na nowe tory i wtedy stwierdzamy ze zdumieniem: czemu na to wcześniej nie wpadłem?
Najlepszym sposobem do wydobywania z własnej głowy alternatywnych rozwiązań jest jasne określenie celu. Kiedy wiemy, dokąd zmierzamy i co chcemy osiągnąć, łatwiej jest nam stworzyć listę wielu ścieżek prowadzących do tego celu. Jeden z najbogatszych Polaków zdradził kiedyś receptę, jak doszedł do swojego majątku: „To bardzo proste – powiedział – trzeba tylko 24 godziny na dobę myśleć, co zrobić, żeby zarobić.” Gdy ma się tak jasno określony cel, codziennie można stworzyć setki pomysłów na zarobienie większych bądź mniejszych pieniędzy. I raz na jakiś czas któryś zrealizować.