Jak tanio zjeść nad morzem? 5 porad, które uratują ci portfel i samopoczucie

Lato w pełni, Polacy ruszyli nad morze i w inne miejsca atrakcyjne turystycznie. Zaczęli też narzekać na powszechną drożyznę, ale naprawdę nie trzeba wiele, by się ustrzec i nie paść ofiarą zachłannych biznesmenów polujących na pieniądze wczasowiczów.

Jak tanio zjeść nad morzem? 5 porad, które uratują ci portfel i samopoczucie
Źródło zdjęć: © PAP
Konrad Bagiński

16.07.2020 | aktual.: 17.07.2020 14:41

Nie jedz lokalnych "specjałów"

To brzmi jak herezja, prawda? W końcu miliony ludzi jadą nad morze właśnie po to, żeby najeść się tej smażonej ryby. Być w Zakopanem i nie kupić oscypka? Owszem – można tego uniknąć i czasami warto. Jeśli nie masz solidnie nabitej kabzy i stawiasz na oszczędność, omijaj punkty, które karmią lokalnymi specjałami.

Fakty są takie: filet z dorsza kosztuje w detalu w dyskoncie ok. 40 złotych za kilo. Pierś z kurczaka kosztuje w promocji nawet kilka złotych, ale powiedzmy, że jakieś 13 złotych za kilo to normalna cena. Ryba nie może być tania, bo jest jej mało. Nie dziw się, że za smażonego fileta z ryby zapłacisz małą fortunę. Baza tego posiłku jest 3 razy droższa niż w przypadku kurczaka.

Nie jest tajemnicą, że zwykle okres ochronny dorsza trwa od 1 lipca do 31 sierpnia. A obecnie nie wolno łowić go w ogóle i to do roku 2023. Trafienie na świeżego dorsza w smażalni jest więc dość trudne, i zwykle jest to dorsz atlantycki. A morszczuk, mintaj czy halibut? Te ryby z pewnością nie są z Bałtyku, bo po prostu w nim nie żyją. Musiały przejechać lub przelecieć kilkaset kilometrów, by udawać świeżą bałtycką rybę prosto z kutra.

Podobnie jest na przykład z oscypkami w Zakopanem – ale zimą. Wiele osób zapomina o tym, że owce zimą mleka nie dają, a więc świeży oscypek o tej porze roku jest po prostu fikcją.

Czy to znaczy, że na przykład nad morzem nie da się zjeść świeżej, dobrej ryby?

Podążaj za lokalsami

Możesz ufać tłumom turystów tłoczącym się przed budkami ze smażoną rybą. Ale możesz też zapytać właściciela lokalu, który wynajmujesz do spania, gdzie dostać dobre ryby. On ci to powie. Osoby mieszkające nad morzem najlepiej wiedzą, gdzie kupuje się dobre produkty nie za miliony monet. Podobnie jest w zasadzie w każdej miejscowości turystycznej. Miejscowym też nie zawsze chce się gotować i jadają poza domem.

Jeśli podążysz za dobrą radą, nagle okaże się, że znalazłeś lokal, który nie ma wielkiego szyldu sygnowanego przez producenta piwa albo napoju orzeźwiającego, jest na uboczu, nie ma do niego kolejki. Ale klienci mają o wiele większe uśmiechy niż ci, którzy pospiesznie konsumują panierkę z jakąś rybą na głównym deptaku.

Idź do restauracji

Ale jak to, restauracja ma być lepsza i tańsza od budki ze smażoną rybą? Tak, czemu nie? Po pierwsze: danie dostaniesz na talerzu, a nie na plastikowej tacce, do tego metalowe sztućce, które nie rozpadną się po wbiciu w kotleta. Usiądziesz na krześle, nie na plastikowym krzesełku, będziesz miał do dyspozycji prawdziwą toaletę, a nie plastikowego toitoia. Danie dostaniesz do stolika itd. Kiedy zobaczysz rachunek, możesz się przyjemnie zdziwić – w wielu przypadkach zapłacisz tyle samo albo niewiele więcej, co w barku zrobionym z dykty i przyczepy kempingowej.

Wiele restauracji wprowadza na lato pory lunchowe, więc jeśli po prostu chcesz zjeść obiad, zapłacisz za niego np. kilkanaście złotych. Zestawy nie są może wyszukane, ale obiad to obiad. A na koniec dostaniesz też kompot.

A jeśli będziesz miłym i stałym gościem, obsługa szybko cię zapamięta i doradzi lub odradzi jakiś posiłek, czasem dorzuci coś w gratisie albo zwiększy porcję.

Zejdź z głównego szlaku

Wszelkie produkty i usługi drożeją wraz ze zbliżaniem się do morza. Albo np. Krupówek. To rejony najdroższe, gdzie najłatwiej się naciąć na coś ponadprzeciętnie drogiego. Wraz z oddalaniem się od morza (albo Krupówek) knajpki i restauracje stają się tańsze, mniej oblegane, a przy tym z pewnością nie gorsze. Czasem wystarczy dosłownie kilka minut spaceru, by trafić na spokojne miejsce z niedrogim jedzeniem, lodami czy owocami.

Przewiduj

Tę zasadę znają doskonale osoby chodzące po górach. Miej ze sobą to, czego możesz potrzebować. Weź butelkę wody, kupioną wcześniej w sklepie. Jeśli najdzie cię pragnienie – a o to na plaży nietrudno – to się napij. W przeciwnym wypadku będziesz szukał wodopoju w najbliższym sąsiedztwie i za butelkę wody zapłacisz tyle, co na lotnisku w Dubaju.

Jasne, że nie będziesz nosić w plecaku lodów czy zimnego piwa, ale woda, przekąski czy nawet zabawki plażowe, kremy z filtrem albo chusteczki to coś, co lepiej kupić w normalnym sklepie, a nie tuż przy plaży za trzykrotnie wyższą cenę.

Źródło artykułu:WP Finanse
wakacje nad morzemryby nad morzemdrożyzna
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)