Jak w pracy uniknąć pecha? W tych zawodach to wiedzą
Łatwiej rozbić atom niż przesąd – to zdanie miał wygłosić Albert Einstein. Odnosi się ono również do sfery zawodowej. Wiele profesji dorobiło się własnych, głęboko zakorzenionych przesądów, mających pomagać w unikaniu pecha
09.01.2014 | aktual.: 09.01.2014 10:58
Łatwiej rozbić atom niż przesąd – to zdanie miał wygłosić Albert Einstein. Odnosi się ono również do sfery zawodowej. Wiele profesji dorobiło się własnych, głęboko zakorzenionych przesądów, mających pomagać w unikaniu pecha.
Niektóre zawody zdecydowanie przodują w tworzeniu i kultywowaniu „branżowych” wierzeń. Zdaniem psychologów – to te, w których nie wszystko da się osiągnąć samą pracą. Do sukcesu potrzebny jest w nich jeszcze przysłowiowy łut szczęścia. Jak go sobie zapewnić? Czy rzeczywiście wystarczy trzymać się magicznych reguł?
Przesąd przesądem, a praca ważniejsza
Polski strażak, zapytany o przesądy kultywowane w jego zawodzie, odpowiedział niedawno w "Gazecie Praca", że… takich nie ma. Nie można przecież, jadąc do pożaru, cofnąć się, gdy drogę przebiegnie czarny kot, argumentował. Trudno też byłoby strażakowi unikać na przykład przechodzenia pod drabiną podczas akcji czy odmawiania interwencji w piątek 13-tego.
Przesądy w tej profesji jednak istnieją. Przynajmniej w Rosji. Ważne jest, by nie czyścić butów ani samochodu przed dyżurem, by do dyspozytorni nie wpuszczać kota, zaś przy zmianie nie zapominać o życzeniu kolegom „suchych rękawów” – ujawniają rosyjscy strażacy. Wspominają też o zwyczajach nieobcych innym profesjom, choć u strażaków obecnych w specyficznej formie – na przykład o deptaniu nowego munduru czy też o niezapraszaniu kobiet do strażackiego wozu.
Gdy sprawdzają się przesądy
Czasami przesądy znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. Przynajmniej tak twierdzą ich zwolennicy… Przykłady? Do szeroko rozpowszechnionego zwyczaju wśród sportowców należy niegolenie się przed ważnymi zawodami; ma im to zapewnić powodzenie. Sprawdziło się w polskim futbolu – kiedy Kazimierz Górski przestał golić się przed meczami, nasza reprezentacja osiągnęła pozycję trzeciej piłkarskiej potęgi świata. Bezpośredniego związku między tymi faktami nie stwierdzono, niemniej wielu zawodników czy trenerów nie goli się i dzisiaj – a nuż pomoże…
Czasami zawodowe wierzenia znajdują smutne, wręcz tragiczne odbicie w rzeczywistości. Jedno z nich, związane z aktorstwem, mówi o tym, że remont teatru wróży zmianę dyrektora. Jest ono przypominane za każdym razem, gdy kierujący placówką teatralną nie dożyje zakończenia prac remontowych.
Aktorstwo to w ogóle branża przesiąknięta najróżniejszymi przesądami. Niektóre bywają zresztą adaptowane przez inne środowiska. Kopniak na szczęście, wymierzany np. przed egzaminem albo przed rozmową kwalifikacyjną, wziął się właśnie z teatru; tam obdarza się nim wychodzącego na scenę. Podobnie zwyczaj przydeptywania upuszczonych papierów – został zapożyczony od aktorów depczących tekst sztuki, który spadł im na podłogę.
Aktorowi, który zapomniał z domu tekstu, w żadnym wypadku nie wolno się po niego cofnąć. Pecha w tej profesji przynoszą pawie pióra, rozsypany puder, otwarty parasol, pestki dyni, zielone i żółte kostiumy, oklaski na próbie. Ktoś kiedyś zauważył, że przesądów w środowisku aktorskim jest tyle, iż dziwne, że co wieczór kurtyna w ogóle idzie w górę.
Czy pech może mieć twarz kobiety? Nie w nowoczesnej firmie
Największą rolę odgrywają przesądy tam, gdzie powodzenie zależy w jakiejś mierze od szczęśliwego trafu. Jest tak na teatralnej scenie, jest i na morzu. Stąd wiele marynarskich przesądów i zwyczajów. Należy do nich umieszczanie monety pod tzw. stopą masztu przy budowie statku albo zakaz gwizdania w czasie sztormu (wolno to było robić tylko bosmanowi, gwiżdżący mógł więc wprowadzić w błąd). Marynarzom często towarzyszyły papugi, a to dlatego, że obecność pierzastych stworzeń na pokładzie miała przynosić szczęście. Natomiast porośnięte futrem zwierzęta, i w ogóle futra, zapowiadały pecha.
Niektóre przesądy współcześnie trudne już są do utrzymania, jak choćby te łączone z obecnością kobiet. Dziś panie coraz częściej szefują firmom, są obsadzane na stanowiskach prezesów i dyrektorów. To one decydują, co lub kto jest pechowy, a kto nie. Jeśli nawet nie piastują ważnej funkcji, postrzeganie ich obecności jako niepożądanej może być zakwalifikowane jako mobbing czy dyskryminacja. Przesądy utożsamiające pojawienie się kobiety z pechem będą więc w wielu grupach zawodowych odchodzić do lamusa.
Kiedyś bywało inaczej. Przesądny aktor udający się do pracy unikał spotkania ze starszymi paniami, a piłkarze nie chcieli jechać na mecze z kobietą obecną w autokarze. (Oba światy, teatru i zawodowego sportu, są dość hermetyczne, więc tutaj podobne zachowania będą się zapewne jeszcze zdarzały). Niechęć wobec obecności kobiety na pokładzie ciekawie motywowali natomiast marynarze. Otóż… sam statek utożsamiali oni z kobietą. Tak więc obecność innej, ubranej w suknię damy mogła doprowadzić do wybuchu zazdrości tej pierwszej, dumnie prezentującej się pod żaglami…
TK,JK,WP.PL