"Jak zostać nr 1 na YouTube"? Sprawdzamy kurs Friza za 999 zł
"Wyobraź sobie, jak może zmienić się twoje życie, gdy będziesz mieć taką wiedzę!" - reklamuje Friz swój nowy kurs. Mówię: sprawdzam. Może i ja zostanę królową YouTube’a? Niestety, jedyne zmiany, jakie zaobserwowałam w życiu, to mniejsze zasoby na koncie bankowym.
W ciągu miesiąca ogląda go kilkadziesiąt milionów widzów. Młody milioner nagrywa filmiki, w których... przez cały dzień je posiłki tylko w jednym kolorze lub farbuje włosy wraz ze swoimi kolegami. A teraz chce uczyć innych, jak osiągnąć sukces.
Karol Friz Wiśniewski kolekcjonuje największą społeczność obserwatorów na polskim YouTubie, a jest to blisko 4,2 mln osób. Kto by nie chciał być oglądany przez tak liczną publiczność? Ja chcę na pewno. Dlatego zakupiłam najnowszy kurs młodego milionera "Jak zostać nr 1 na YouTube?". Może stworzę konkurencję samemu mistrzowi?
Wydawać by się mogło, że za gigantyczną kwotę 999 zł, jaką trzeba zapłacić za kurs, otrzymamy tajniki, które są gwarantem wielu subskrybcji na YouTube. Niestety, po obejrzeniu kursu, wiem już, że Friz nie planował tworzyć sobie konkurencji. Produkt miał wzbogacić jego i tak już kolosalną fortunę.
Zostawią w Polsce miliard dolarów. "Potwierdzamy. Budowy trwają"
Co tak naprawdę oferuje Friz swoim "uczniom"? M.in. aż dziesięciogodzinną spowiedź współtwórców projektu "Daily", z którymi młody milioner nagrywał wspólne filmiki. A w spowiedzi tej, rodem z największych skandali gwiazd hollywoodzkich, Friz opowie o rozstaniu ze swoją dziewczyną. W tym "profesjonalnym" kursie nie zabrakło emocji i łez. Z drugiej strony, roczny abonament na Netflix jest tańszy, a filmy tam jednak jakby bardziej atrakcyjne...
Oprócz tego otrzymamy cztery godziny "kompleksowej wiedzy, której nigdzie nie znajdziemy zebranej w jednym miejscu", jak informuje nas Friz. Nie chcę zdetonować sloganów, które mają reklamować kurs nauczyciela-milionera, no ale mi tę wiedzę udało się znaleźć poza kursem. Mało tego! Znalazłam ją całkiem za darmo.
Każdy może skorzystać z Creator Academy od YouTube'a, który podobnie jak kurs Friza oferuje podstawową wiedzę z zakresu monetyzacji, wizualnej oprawy miniatur filmów, ale i choćby utrzymywania dobrego kontaktu ze swoimi odbiorcami.
Kurs Friza opakowano w piękną, aczkolwiek mało subtelną akcję promocyjną. Kilka tygodni przed świętami kurs kosztował jeszcze 249 zł (obok znajdowała się przekreślona cena regularna 999 zł). To ja już nie wiem, skoro ta wiedza jest tak unikatowa, dlaczego przez kilka tygodni nabyć ją można było za kilkukrotnie mniejsze pieniądze? Co ciekawe, opcja wykupienia kursu jest już teraz całkowicie niedostępna. Miałam "szczęście", że udało mi się złapać wideo przed wstrzymaniem sprzedaży.
"Nie uczą tak w żadnej szkole"
Ale do rzeczy. Czego się nauczyłam po obejrzeniu tego kursu? Na pewno nie montażu ani operowania kamerą. Materiały wideo zatytułowane "montaż" i "okiem operatora" dostarczyły mi więcej informacji o osobach, które tymi kwestiami się zajmują, niż o samym fachu. Znam już m.in. historię zawodową operatora Friza.
A jaką wyjątkową wiedzę z zakresu pracy z kamerą nabyłam? Jest tego niewiele, jednak jedna rzecz zapadła mi w pamięć. A mianowicie fakt, że u Friza kręcenie filmów wygląda dość… nietypowo. Operator Piotr Twardowski mówił, że bliskich ujęć, tzw. zoomów nie używa się w żadnej szkole ani na kursie operowania kamerą. Takie rzeczy tylko u nauczyciela Friza.
Następny etap - sprzęt nagraniowy. Dość sztampowa część kursu. Wiem już, w jakie obiektywy warto zainwestować według Friza. Z drugiej strony - wystarczy samemu zrobić porządny research, by wiedzieć, jaki sprzęt zakupić. A wtedy 1000 zł, zamiast na fortunę Friza, można przeznaczyć po prostu na kamerę.
Przechodzimy do najbardziej rozpalającej kwestii, a mianowicie - zyski z YouTube’a i reklam. Tak jak w przypadku innych materiałów z kursu, wiedzę o algorytmach youtube'owych i zarabianiu na platformie, Friz serwuje nam w formie luźnej i dość niezobowiązującej pogadanki.
I na algorytmach na chwilę się zatrzymamy. Friz w ramach "unikatowej wiedzy" informuje nas, jak długi powinien być film, aby jak najwięcej osób go obejrzało, jak często dodawać reklamy, jakie treści promuje, a jakich nie promuje YouTube. I faktycznie, jest to dość użyteczna wiedza dla aspirującego youtubera. Tyle tylko, że Friz zapycha nas banałami. Większe zasięgi? Nie dodawaj drastycznych scen. Pomysły na filmy? Inspiruj się innymi kanałami.
Cała ta "couchingowa" otoczka kursu nastawiona na osiągnięcie sukcesu pozwoliła mi wierzyć, że dowiem się naprawdę więcej profesjonalnych i fachowych informacji. Zamknęło się to jednak na anegdotach, banałach, kilku "trikach", które faktycznie mogą wpłynąć na większe zasięgi i instrukcjach, które znajdziemy nie tylko na tym kursie.
Opowieści warte tysiąc złotych
I przechodzimy do ostatniej, mojej ulubionej części kursu. O swoich początkach na YouTubie opowiedzieli współtwórcy projektu: Mini Majk, Tromba, Wersow, Wujek Luki, Fusia, Murcix, Marcysia, Poczciwy Krzychu, Patec, Nowciax oraz sam Friz.
Ta część trwa około... 10 godzin. I o ile zgodzę się, że dla fanów Ekipy Friza opowieści bohaterów mogą być atrakcyjne, tak zwykły, aspirujący youtuber mało zyskuje.
I dlatego dla mnie ta część kursu była jedną wielką pomyłką. Żartem, który docelowo miał bawić, ale finalnie po prostu smucił. Dlaczego? Bo brak tu było jakichkolwiek treści, które opatrzeć można mianem "kursu". Za grube pieniądze otrzymujemy po prostu wyznania gwiazdek YouTubae'a.
A mówię to z czystym sumieniem, ponieważ przetrwałam tę dziesięciogodzinną spowiedź. I jestem zdania, że 1000 zł można zainwestować w siebie, kupując sprzęt nagraniowy. Bo zakup kursu Friza pozostaje jedynie... inwestycją we Friza.