Jedna trzecia Polaków ma romans w pracy! - zobacz wyniki sondażu
Romans w pracy może się przydarzyć małżonkom i prowadzić do rozbicia rodziny czy związku. W jakich zawodach najłatwiej o zdradę?
08.12.2009 | aktual.: 28.12.2011 15:17
Według naszego sondażu przeprowadzonego między 27 listopada a 8 grudnia 2009 roku wynika, iż jedna trzecia Polaków ma romans w pracy!
Znów zostaje dłużej w firmie? Kolejne służbowe spotkanie lub delegacja? Tak, możesz zacząć się martwić, gdyż 22 proc. Polaków dopuszcza się zdrady ze współpracownikiem! Kolejne 11 proc. twierdzi, że to jedynie niewinny filtr i do niczego nie doszło.
Osoby nie będące w stałym związku również deklarują, że mają romans w pracy - tak twierdzi 11 proc. naszych użytkowników.
Do niewinnej miłości przyznaje się 10 proc. osób. Jak twierdzą, obiekt ich zainteresowania nic nie wiedział o miłości, którą zostali obdarzeni.
Pracę jako miejsce tylko i wyłącznie do celów służbowych traktuje 47 proc. osób biorących udział w głosowaniu. Dlatego na flirt lub romans nigdy by się nie zdecydowali.
W głosowaniu wzięło udział 18233 internautów.
Według magazynu "Psychology Today", aż 60 proc. związków ma swój początek właśnie w miejscy pracy. Niekiedy są to małżeństwa szczęśliwe i trwałe. Ale jest też na odwrót. Romans w pracy może się przydarzyć małżonkom i prowadzić do rozbicia rodziny czy związku. W jakich zawodach najłatwiej o zdradę?
Pracownik - obiekt erotycznych fantazji
Obiektem fantazji erotycznych Polek i Polaków są głównie gwiazdy show biznesu. A zaraz po nich... partnerzy i partnerki najbliższych przyjaciół oraz osoby poznane w pracy. O małym skoku w bok z taką osobą myśli prawie połowa mężczyzn i co trzecia kobieta. Tak przynajmniej wynika z ankiety przeprowadzonej przez rodzimy oddział firmy Durex. Z kolei badania Pentora ujawniają, że 50 proc. osób z wyższym wykształceniem widzi w swym otoczeniu zawodowym kogoś, kto romansuje lub flirtuje. I wygląda na to, że to płeć piękna przejęła inicjatywę. Bo jak wskazuje sondaż "Playboya", panie częściej nawiązują kontakty seksualne z praktykantami niż panowie ze stażystkami.
Lekarze, menedżerowie, dziennikarze - zdradzają
Czy można określić zawody lub pracowników, którzy są najbardziej skorzy do igraszek w miejscu pracy albo w jakich środowiskach zawodowych romans między pracownikami jest właściwie pewny? Nietrudno się domyślić, że w dużych, mieszanych pracowniczych zbiorowościach częściej dochodzi do flirtów, romansów. Tam, gdzie zatrudnieni siedzą w jednej hali, często kontaktują się ze sobą, widzą się. O romansach w pracy mówią więc pracownicy banków czy korporacji, zajmujących się handlem, reklamą. Do miłostek dochodzi bardzo często w szpitalach i w urzędach. Zakochują się też w sobie pracownicy hipermarketów. Co ciekawe, psychologowie przekonują, że o romans między pracownikami łatwiej w tych zawodach, których wykonywanie wiąże się ze stresem. Pracownicy idą ze sobą do łóżka, żeby odreagować zdenerwowanie.
Dużo kontaktów, dużo okazji
Tak jest na przykład w szpitalach, ale też w środowisku dziennikarskim i wśród menedżerów. Specjaliści mówią też, że romansom między pracownikami sprzyja uczucie uznania. Pracownik, który osiągnął jakiś sukces i jest podziwiany przez resztę pracowników, może też być pożądany seksualnie. Ciągle do romansów dochodzi w tych środowiskach, w których trudno o awans. Ciągle niektórzy pracownicy (częściej kobiety) swoją drogę awansu widzą wyłącznie przez łóżko szefa. Jeśli więc w niektórych zawodach łatwiej o romans, łatwiej też o zdradę. Chociaż według różnych ankiet za najbardziej seksownych uważani są informatycy, żołnierze czy np. pracownicy fizyczni (budowlańcy, rzeźnicy!), to nie oni najczęściej zdradzają w miejscu pracy – bo pracują w jednolitym, męskim środowisku lub w niewielkich grupach czy nawet w samotności (informatyk). Do zdrad bardziej skorzy są lekarze, dziennikarze i menedżerowie.
- To oczywiście uogólnienie i nie ma na ten temat żadnych badań, ale teoretycznie tak można założyć. Lekarze, dziennikarze i menedżerowie kontaktują się codziennie z dużą ilością osób – współpracownikami, klientami, pacjentami. Do tego pracują w stresie. Dlatego mogłabym wysnuć tezę, że w tych zawodach łatwiej o zdradę – mówi Grażyna Grześkowiak, psycholog, doradca personalny.
A jak jest w innych krajach?
Rozluźnienie obyczajów występuje nie tylko w Polsce. Aż 40 proc. menedżerów we Włoszech pozwala sobie na pieszczoty i igraszki w firmie - informuje tamtejsze stowarzyszenie Donne Qualita della Vita. W Ameryce - według szacunków socjologów - niemal połowa przedsiębiorców ma za sobą biurowy flirt. Choć w Rosji seks w pracy jest zakazany, uprawia go tam co najmniej jedna trzecia zatrudnionych. Specjalnie dla korporacyjnych kochasiów prof. Neonilla Samuchina, socjolog z Petersburga, napisała poradnik "Kamasutra w biurze". Pełna zdjęć z tzw. pozycjami i wskazówek, jak nie dać się przyłapać szefowi, książka stała się prawdziwym bestsellerem.
Seksualna obsesja prowadzi do przestępstwa
Trudno pochwalać tak daleko idącą swobodę. Ale równie niebezpieczna jest inna skrajność – najbardziej widoczna w Ameryce, lecz z powodzeniem zaszczepiana ostatnio w Europie. To obsesja na punkcie molestowania seksualnego. Żeby była jasność… Piszący te słowa daleki jest od stawiania tezy, że molestowanie to wymysł przewrażliwionych feministek, działaczy związkowych czy nadgorliwych obrońców praw człowieka. Nie próbuje też pomniejszać dramatyzmu tego zjawiska. Według niego wykorzystywanie swej władzy i pozycji zawodowej do zaspokajania własnej chuci to zasługująca na surową karę ohyda. Jednocześnie autor sprzeciwia się rozszerzeniu kryteriów tego rodzaju przemocy. W USA wystarczy określić czyjeś spojrzenie jako lubieżne, by przedstawić delikwentowi poważne zarzuty. Za niewinny żart, uśmiech, komplement można wpaść w nie lada kłopoty. Jak zauważa prof. Lew Starowicz, w atmosferze obsesji łatwo się mnożą fałszywe oskarżenia. W jednym z wywiadów, ten znany polski seksuolog powiedział, że będąc w Stanach
Zjednoczonych, nigdy nie wsiada do windy, jeśli jest w niej sama kobieta. Bo przejażdżka na siódme piętro biurowca może znaleźć swój finał w sądzie.
Biurowy czar par
Następstwem takiej nagonki, nakręcanej też przez media, jest lęk wielu mężczyzn przed kobietami, unikanie zachowań adoracyjnych. A przecież flirt w pracy może być czymś ożywczym. Co potwierdza Mariusz, dyrektor sprzedaży w dużej firmie IT. Odkąd w jego departamencie pojawiła się Agnieszka, jest dużo bardziej zmotywowany. A i podwładnych zaczął traktować lepiej. Powód? Chce pokazać dziewczynie, że jest mężczyzną czarującym, odpowiedzialnym, silnym.
42-letnia Krystyna, graficzka z Poznania, swego przyszłego męża poznała w agencji reklamowej. Jan był tam informatykiem. Oboje przygotowywali kampanię multimedialną dla jednego z banków. Często zostawali w biurze po godzinach. Nawet nie zauważyli, kiedy do formalnej, zawodowej relacji wdarły się uczucia i zmysły. Krysia jest pewna, że w innej sytuacji, czyli poza firmą, nie poznałaby Jasia dostatecznie dobrze. Tak na wskroś, na wylot - jak zwykła to określać pół żartem pół serio.
Pracownicy muszą chcieć
Podobnych historii jest wiele. Wiele związków ma swój początek w pracy. Jednak romansowanie w biurze nie zawsze jest czymś konstruktywnym. Znany seksuolog i konsultant rodzinny, prof. Zbigniew Izdebski, podkreśla, że taka relacja może być dobra, jeżeli wszystko toczy się po myśli jednej i drugiej osoby. Lecz nie wtedy, gdy coś we wzajemnych stosunkach zaczyna się psuć. Wówczas konflikty i kryzysy niechybnie przekładają się na sferę zawodową.
(toy)