"Jedno zdanie, które obnażyło całą hipokryzję prawicy". List czytelniczki w sprawie zakazu handlu

"Te opowieści o czasie dla rodzin to bujda.(...) Znowu dzielimy na pracowników lepszych i gorszych. Hipokryci" - tak wojnę o zakaz handlu skomentowała nasza czytelniczka. Jej list to reakcja na nasz tekst o tym jak władza po raz kolejny zmienia zdanie na temat handlowania w niedziele.

"Jedno zdanie, które obnażyło całą hipokryzję prawicy". List czytelniczki w sprawie zakazu handlu
Źródło zdjęć: © East News | ANDRZEJ STAWINSKI/REPORTER
Przemysław Ciszak

16.12.2017 | aktual.: 16.12.2017 17:04

Dyskusja o zakazie handlu w niedzielę toczy się od wielu miesięcy. Kolejne pomysły były zgłaszane i upadały. W piątek senatorowie kolejny raz zmienili zdanie i przegłosowali poprawki, które nadają zakazowi nową formę.

W niedziele działać mają m.in. sklepy na dworcach i lotniskach, w jednostkach wojskowych, wyłączone spod zakazu mają być też stacje benzynowe czy sklepy z dewocjonaliami i pamiątkami, cukiernie czy gastronomia. To tylko kilka przykładów, bo lista wyłączeń jest znacznie dłuższa. Ustawa obecnie zakłada prawie 30 przypadków, w których handel w niedzielę będzie obowiązywał.

Czemu mają służyć zmiany wprowadzane przez rząd? Temu, by "dzień święty święcić". Tak przynajmniej wywodzący się ze Zjednoczonej Prawicy senator Andrzej Stanisławek tłumaczył konieczność uszczelnienia zakazu handlu w Senacie.

Bój o niedzielną pracę w handlu toczy się w najlepsze i końca sporu nie widać. Tylko Polacy już tracą cierpliwość, co potwierdza przesłany do naszej redakcji list jednej z czytelniczek:

"W sumie nie dziwi mnie, że rząd próbuje za jednym zamachem przypodobać się Kościołowi, zdobyć całkowitą miłość związków zawodowych i z dobrej strony pokazać się dużej grupie wyborców. Nie wytrzymałam jednak, po przeczytaniu artykułu pt. To nie koniec wojny o zakaz handlu. Senatorowie zmieniają zdanie. W jednej wypowiedzi wyszła cała hipokryzja polityków prawicy" – pisze do nas poirytowana czytelniczka, Pani Marta.

O jakie zdanie chodziło? A mianowicie inną wypowiedź przywołanego już prof. Stanisławka: "Jest oczywiście taka możliwość, że część ludzi z handlu przejdzie do usług. Bo jeżeli ktoś nie pójdzie do galerii, bo się przyzwyczaił, to może pójdzie do restauracji. (...) Może się okazać na końcu, że pracuje tyle samo ludzi w niedziele, co pracowało, tyle że w innych branżach".

Obraz
© senat.gov.pl

"Z jego wypowiedzi wynika bowiem, że całe te opowieści o czasie dla rodzin to bujda. Na końcu może się bowiem okazać, że pracuje tyle samo ludzi w niedziele, co pracowało. Rząd wprowadza więc ustawę, żeby przenieść ludzi ze sklepów do restauracji. Związki zawodowe będą dopieszczone, Kościół również, a ludzie po cichu przejdą pracować gdzieś indziej. W gastronomii związki zawodowe to rzadkość, więc nikt nie będzie już zawracał głowy".

Obraz
© WP.PL

Jak podkreśla autorka przesłanego nam listu, wcześniej pracowała w gastronomii, a obecnie pracuje w handlu.

"Tak się też składa, że sklep, w którym pracowałam, znajdował się tuż obok kościoła. Największy ruch był, a jakże, po mszach. W gastronomii niedziele to również czas wzmożonego ruchu. Widocznie takie ludzie mają potrzeby i nieważne przy tym, czy są wierzący, czy nie. Bo to nie o religię, światopogląd czy równość społeczną tu chodzi. To wręcz dzielenie społeczeństwa. Bo w czym lepsi są pracownicy sklepów od pracowników restauracji, stacji benzynowych, ratowników medycznych, strażaków, policjantów, kierowców, maszynistów i wielu innych zawodów? To czysta polityka rządu nastawiona na włażenie w d… komu się da, a nie na faktyczną poprawę sytuacji pracowników" – czytamy dalej.

Inną sprawą jest fakt, że praca w niedziele to nie tylko minusy, ale i plusy, argumentuje w dalszej części listu Pani Marta. "Rozumiem także, że skoro sklepy mają zostać zamknięte, a gastronomia nie, to panowie posłowie wraz z panami senatorami pozwolą, żeby tak zwane food courty w galeriach handlowych pozostały w niedziele otwarte? Och nie? No tak, przecież wprowadzamy „prawe i sprawiedliwe” rozwiązanie. Znowu dzielimy na pracowników lepszych i gorszych. Hipokryci" - kończy poirytowana czytelniczka.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (855)