To nie koniec wojny o zakaz handlu. Senatorowie zmieniają zdanie
Kilka godzin w nocy z czwartku na piątek trwała senacka debata o handlu w niedziele. W piątek przed południem zgłoszonymi poprawkami zajęły się komisje. Zanosi się na kolejną zmianę w sprawie handlu na stacjach benzynowych.
15.12.2017 | aktual.: 15.12.2017 13:35
W piątek senackie komisje opiniujące poprawki do projektu ustawy o zakazie handlu w niedziele zmieniły zdanie. Przychyliły się do stanowiska rządu i negatywnie zaopiniowały poprawkę (opowiadały się za nią jeszcze we wtorek), która ograniczała zakaz tylko do stacji, w których sprzedaż towarów innych niż paliwa odbywa się na powierzchni do 80 mkw. To znaczy, że zakaz handlu w ogóle nie będzie dotyczył stacji benzynowych.
W komisjach przepadły też poprawki zobowiązujące rząd do przedstawienia skutków ustawy, a także pozwalające decydować o pozwoleniu na handel w niedziele sejmikom wojewódzkim czy samym przedsiębiorcom. Komisje nie zgodziły się też, by zakaz handlu we wszystkie niedziele zaczął obowiązywać już od marca 2018 r. - projekt przewiduje, że do tego momentu zakazany będzie handel w dwie niedziele w miesiącu. Od 2019 roku handlować będzie można natomiast tylko w jedną niedzielę w miesiącu.
Pozytywną opinię zyskał natomiast pomysł, któremu sprzeciwiał się rząd, by niedzielny handel na dworcach mógł sie odbywać tylko w małych sklepach - o powierzchni do 80 mkw. W niedziele działać też będą placówki gastronomiczne czy sklepy w jednostkach wojskowych.
Senackie komisje uszczelniły też przepisy dotyczące kwiaciarni, piekarni, cukierni i lodziarni. Będą mogły być otwarte w niedziele, o ile sprzedaż kwiatów, pieczywa czy wyrobów cukierniczych będzie stanowiła ich "przeważającą działalność".
Według senatora Mieczysława Augustyna z PO, sprawozdawcy mniejszości komisji, ustawa ma wiele mankamentów.
- Pierwsze zastrzeżenie ma charakter absolutnie fundamentalny: nie powinniśmy metodami administracyjnymi próbować kształtować obyczajów zakupowych - i jakichkolwiek innych - Polaków. Polacy tego nie chcą, pokazują to wszystkie badania. Choć solidaryzują się z pracownikami marketów, to chcą mieć swobodę w zakresie tego, kiedy dokonują zakupów - powiedział Augustyn.
Jego zdaniem ustawa nie realizuje celu, na który się powołuje, czyli nie chroni pracowników tak, by mieli wolne w niedziele.
- To nie jest ta droga, tu chodzi o to, żeby uniemożliwić Polakom robienie zakupów w niedziele - stwierdził senator PO. - Ustawa jest przeciwko wolnościom obywatelskim, przeciwko sprawiedliwości społecznej w tym sensie, że jednych będzie w tej samej branży wyróżniało, innych nie. Przeciwko równej konkurencji, bo jedne firmy będą mogły prowadzić handel, inne nie - dodał.
Jak zauważył, obecnie ustawa zakłada prawie 30 wyłączeń.
- A będzie kolejnych kilkanaście - stwierdził Augustyn.
Gdzie zatem zakaz nie ma obowiązywać?
- Na stacjach paliw płynnych, w kwiaciarniach, w aptekach, w zakładach leczniczych dla zwierząt, w placówkach handlujących pamiątkami - wyliczał senator Andrzej Stanisławek z PiS, sprawozdawca komisji, które zajmowały się rządowym projektem.
Poza tym wyłączenia mają dotyczyć miejsc, gdzie główną działalnością jest sprzedaż prasy, papierosów, kuponów gier losowych czy biletów, placówek pocztowych, sklepów w hotelach, na festynach i jarmarkach, placówek handlowych na dworcach i lotniskach, w więzieniach czy hurtowniach farmaceutycznych.
- Zakaz nie obowiązuje w zakładach pogrzebowych, w placówkach handlowych, w których handel prowadzony jest przez przedsiębiorcę będącego osobą fizyczną wyłącznie we własnym imieniu i na własny rachunek, w piekarniach, cukierniach i lodziarniach. W kebabach też - mówił Stanisławek.
Głosowanie planowane jest jeszcze na bieżącym posiedzeniu Senatu.