Już nie tylko Rosja. Niemcy muszą się uniezależnić od Chin
Niemcy są wielokrotnie bardziej uzależnione od Chin niż od Rosji i w przypadku wstrząsów między Chinami a Zachodem gospodarka RFN byłaby poważnie zagrożona - pisze we wtorek portal tygodnika "Spiegel" w związku z odbywającymi się w Berlinie niemiecko-chińskimi konsultacjami rządowymi.
20.06.2023 | aktual.: 20.06.2023 20:20
Niemiecki rząd "słusznie stwierdza w swoich najnowszych dokumentach strategicznych, że Chiny są coraz mniej partnerem, a coraz bardziej rywalem. Kanclerz Olaf Scholz opowiada się również, podobnie jak przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, za 'deriskingiem' - jest to koncepcja łagodniejsza niż amerykańskie 'decoupling', ekonomiczne oddzielenie. Słowo to ma również tę zaletę, że nie jest do końca jasne, co właściwie się przez nie rozumie. Prawdopodobnie coś w rodzaju: zmniejszenie ryzyka gospodarczego" - czytamy.
Niemcy wysyłają dziś światu niejednoznaczny sygnał: pomimo wszystkich zapewnień, że chcą zmniejszyć swą zależność gospodarczą od Chin, niemiecko-chińskie konsultacje rządowe odbywają się dziś w Berlinie po raz siódmy. Zostały one zainicjowane przez Angelę Merkel i symbolizują szczególne stosunki między Berlinem a Pekinem, które były szczególnie intensywnie realizowane pod rządami byłej kanclerz - zauważa "Spiegel".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bardziej uzależnione od Chin niż od Rosji
Chiński premier Li Qiang zabrał ze sobą połowę swojego gabinetu. Oprócz kanclerza Scholza, w konsultacjach w Berlinie bierze dziś udział ośmiu niemieckich ministrów, w tym wicekanclerz Robert Habeck, minister finansów Christian Lindner i minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock" - informuje portal
W 2022 roku Niemcy przekonały się, że uzależniły się od jednego dostawcy energii - Rosji. Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę "nagle obudzili się nawet politycy, którzy zawsze bronili specjalnych stosunków niemiecko-rosyjskich. Z największym wysiłkiem ministrowi gospodarki Robertowi Habeckowi udało się w końcu przeprowadzić Niemcy przez zimę bez rosyjskiego gazu. Czy Niemcy wyciągnęły wystarczające wnioski z tego doświadczenia?" - zastanawia się "Spiegel".
Chiny to nie Rosja. Ale Niemcy są wielokrotnie bardziej uzależnione od Chin niż od Rosji, to najważniejszy partner handlowy Niemiec, Volkswagen sprzedaje cztery na dziesięć samochodów w Chinach" - podkreśla "Spiegel". "Oznacza to, że w przypadku poważnych wstrząsów między Chinami a Zachodem, a nawet wojny o Tajwan, niemiecka gospodarka jako całość byłaby w tej sytuacji poważnie zagrożona" - dodaje.
Niemcy muszą się uniezależnić od kolejnego kraju
Czysty instynkt samozachowawczy powinien zatem sprawić, że niemieckie firmy nie będą polegać wyłącznie na Chinach, ale pozycjonować się szerzej. Jednak najwyraźniej instynkt samozachowawczy nie działa wszędzie. Albo, jak w przypadku przemysłu samochodowego, zależności są już tak duże, że trudno je rozwiązać - czytamy na portalu.
Niemiecki rząd "jest zatem pilnie potrzebny", bowiem - zdaniem "Spiegla" - do tej pory "nie wywierał żadnej presji na niemieckie firmy, oferuje zbyt mało zachęt do szerszego pozycjonowania się na arenie międzynarodowej".