Kaczyński "manipuluje" złotym prawie tak, jak Trump dolarem. Euro poniżej 4,30 zł

Słowa Jarosława Kaczyńskiego o rezygnacji z ustaw dla frankowiczów podziałały nie tylko na kursy kilku bardziej "ufrankowionych" banków giełdowych, ale i na wycenę złotego. To pewnego rodzaju znak czasu, że rynki walutowe reagują na słowa polityków. W czwartek 9 lutego zadziałały podobnie na dolara słowa Donalda Trumpa.

Kaczyński "manipuluje" złotym prawie tak, jak Trump dolarem. Euro poniżej 4,30 zł
Źródło zdjęć: © Eastnews | Darek Nowak/REPORTER
Jacek Frączyk

10.02.2017 | aktual.: 10.02.2017 15:42

Listę podobieństw pomiędzy wydarzeniami po dojściu do władzy PiS z tym, co się dzieje po wygranej Donalda Trumpa, trzeba poszerzyć. Nie tylko protesty uliczne, medialne ataki, ale i sposób, w jaki rynki finansowe reagują na słowa polityków zaczynają być podobne.

W czwartek Donald Trump rzucił na spotkaniu z przedsiębiorstwami hasło, że obniżki podatków będą "fenomenalne". I to wystarczyło, by dolar umocnił się od czwartku względem euro o 0,6 proc., a do japońskiego jena nawet o 1,5 proc.

Z podobnie wytężoną uwagą rynek walutowy słucha słów prezesa partii rządzącej w Polsce, czyli Jarosława Kaczyńskiego. Wizyta w radiowej Jedynce skończyła się deklaracją, że władza nie będzie wprowadzała ustaw, które miałyby ulżyć "frankowiczom". To natomiast zmniejszyło ryzyko zawirowań systemu finansowego w kraju, więc... Polska przez to nagle stała się rynkiem postrzeganym jako bardziej stabilny, niż przed wywiadem z Kaczyńskim.

Złoty zaraz umocnił się względem najważniejszych walut świata. Względem euro zszedł poniżej poziomu 4,30 zł (-0,5 proc.), za funta trzeba płacić 5,03 zł, czyli 0,6 proc. mniej niż w czwartek, a za dolara 4,03 zł, czyli 0,4 proc. mniej.

Polityka zagraża też euro

Sprawy polityczne będą zresztą w tym roku dość intensywnie wpływać na rynek walutowy. W wyborach kwietniowych dojdzie do zmiany na stanowisku prezydenta Francji. Dwa miesiące później odbędą się tam wybory parlamentarne. Dojście do władzy przodującej w sondażach (26 proc. poparcia) Maryny Le Pen, która głosi przywrócenie franka francuskiego, to może być wstrząs.

Nie mówiąc już o tym, że wspólna waluta i tak jest już obarczona wyższym ryzykiem przez greckich polityków, którzy nie spełniają wymagań instytucji wspomagających Grecję.

We wrześniu natomiast wybory do niemieckiego parlamentu. Tu też stabilizacja może ustąpić zamieszaniu, jeśli zamiast Angeli Merkel pojawi się na stanowisku kanclerza na przykład Martin Schulz. Antyunijny AfD ma na razie niewiele ponad 10 proc. poparcia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (151)