Naleśnikarnia Zembaczyńskiego. O co chodziło Jarosławowi Kaczyńskiemu?

- No wie pan, jeśli ktoś jest w stanie zrujnować nawet naleśnikarnię - powiedział Jarosław Kaczyński do Witolda Zembaczyńskiego, członka komisji ds. Pegasusa. Dlaczego prezes PiS wyciągnął ten temat w trakcie przesłuchania? Wyjaśniamy.

Jarosław Kaczyński na komisji ds. Pegasusa.
Jarosław Kaczyński na komisji ds. Pegasusa.
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Olkusnik
Kamil Rakosza-Napieraj

15.03.2024 13:16

W piątek 15 marca Jarosław Kaczyński został wezwany w charakterze świadka przed komisję ds. Pegasusa. W trakcie przesłuchania wywiązała się wymiana zdań pomiędzy prezesem PiS a członkiem komisji, posłem KO Witoldem Zembaczyńskim. Były premier wytknął Zembaczyńskiemu, że ten rzekomo "zrujnował naleśnikarnię" w przeszłości.

- Skłamał na wstępie, o co Janusz Kowalski przegrał ze mną proces wyborczy i pan też przegra proces, to tak na marginesie - odpowiedział na słowa Kaczyńskiego Witold Zembaczyński. W wymianę zdań włączył się również poseł PiS Jacek Ozdoba, który nabijał się z Zembaczyńskiego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Polak stworzył potęgę - Panattoni to największy deweloper przemysłowy w Europie - Biznes Klasa #21

- Ale z serem czy z szynką były? - pytał. - Naleśniki wybiły pana z tropu. Capo di tutti capi opolskich naleśnikarni - rzucał Jacek Ozdoba w kierunku posła KO.

O co chodzi z naleśnikarnią Zembaczyńskiego?

By wyjaśnić nawiązanie Kaczyńskiego do naleśnikarni trzeba się wrócić do 2019 r. i wyborów parlamentarnych. W trakcie kampanii wyborczej sprzed pięciu lat Janusz Kowalski, ówczesny kandydat opolskiej listy Prawa i Sprawiedliwości powtarzał wypowiedzi o rzekomej plajcie interesu Zembaczyńskiego, czyli przywołanej naleśnikarni.

Zembaczyński, ówczesna jedynka na liście wyborczej Koalicji Obywatelskiej, pozwał wówczas Kowalskiego w trybie wyborczym za słowa o naleśnikarni. Kowalski postępowanie przegrał. - Stwierdzenie, że naleśnikarnia padła, jest kategorycznym stwierdzeniem faktu. Do faktu odnosi się również wypowiedź Janusza Kowalskiego, z której wynika, że Witold Zembaczyński musiał zamknąć interes, bo nie potrafił go utrzymać. Z przeprowadzonego postępowania wynika, że wnioskodawca nie zamknął naleśnikarni, tylko ją sprzedał i to nie z powodu problemów finansowych, tylko z uwagi na zmianę planów życiowych - uzasadniała postanowienie sędzia.

- Prowadziłem rentowny biznes, który przynosił zyski. Sprzedałem go innemu przedsiębiorcy, gdy podjąłem decyzję o zmianie życiowych priorytetów - tłumaczył w na konferencji prasowej Zembaczyński.

W wyroku Sąd Okręgowy w Opolu zakazał Kowalskiemu dalszego rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Zobowiązał ówczesnego kandydata PiS do zamieszczenia przeprosin na łamach prasy i opłacenia kosztów sądowych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (440)