Kasjerki grożą odejściem z pracy. "W końcu was posłuchamy"
"Pamiętamy pracujące niedzielę i nie chcemy do tego wracać. W końcu posłuchamy was, klientów i odejdziemy z pracy", "To jest prawdziwy hardcor" - kasjnerki na wieść o zmianach w zakazie handlu szykują się na odejścia z pracy. Nie wyobrażają sobie powrotu do pracy w weekendy.
Koalicja Obywatelska w ramach "100 konkretów", zadeklarowała spełnienie obietnicy zniesienie zakazu handlu w niedziele. Jednak, aby chronić prawa pracowników, każdy pracownik miałby zagwarantowane dwa wolne weekendy w miesiącu oraz podwójne wynagrodzenie za pracę w dni wolne.
Zapowiedź ta wywołała w branży prawdziwą burzę. - Jedyną osobą, która będzie pamiętać, że w niedzielę pracowałam i nie było mnie w domu, będzie mój syn - mówi w rozmowie z łódzką "Gazetą Wyborczą" pani Katarzyna, kasjerka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sklepy bez obsługi. Przyjmą się w Polsce? "Mamy kilkadziesiąt tys. klientów"
Pracownicy nie chcą słyszeć o pracy w niedzielę
- Pracujemy po trzy-cztery osoby na zmianę w niedzielę handlową. I tak przez 12 godzin. Nie ma tylu pracowników, by mogły być dwie zmiany. A jak ktoś weźmie urlop na żądanie lub zwolnienie, to już jest prawdziwy "hardkor" - opowiada w rozmowie z dziennikiem pani Paulina.
- Obecnie pracuję w dwóch miejscach i niedziela to mój jedyny dzień wolny. Jeśli będzie to wyglądało tak, że nie będę miała żadnego dnia wolnego, to zmienię pracę - deklaruje pani Joanna.
Pracownicy sklepów zabrali głos
W październiku tego roku dziennikarze money.pl również pytali, co o zmianach w zakazie handlu sądzą pracownicy sklepów. - Jak chcą sobie pracować w niedziele, niech sami idą. Jeżeli zakaz handlu zniknie, zmienię pracę - usłyszeliśmy.
- Gdybym miała wybór, to wolałabym mieć wolne weekendy i czas dla siebie i moich bliskich. Ludzie nie rozumieją, że mamy prawo do wolnych niedziel. Dla nich ważne jest tylko robienie zakupów o każdej porze dnia i nocy - powiedziała nam pracownica dyskontu.
Są też jednak głosy zupełnie przeciwne. - Jest mi wszystko jedno. I tak w niedzielę idę do pracy w delikatesach obok. Mają czytelnię i są otwarci w każdą niedzielę. Płacą 300 zł za dzień - mówi nam pracownica jednej z mniejszych sieci supermarketów. Podobnego zdania jest kobieta pracująca w jednej z zagranicznych sieci. - U nas są niedziele handlowe, więc i tak muszę pracować. Jeżeli zapłacą za niedzielę więcej, to będę zadowolona - dodaje.
Polacy są podzieleni
W najnowszym sondażu, przeprowadzonym przez United Surveys dla Wirtualnej Polski, ankietowani usłyszeli pytanie, co ich zdaniem przyszły rząd powinien zrobić z ograniczeniem handlu w niedzielę.
42 proc. ankietowanych Polaków odpowiedziało, że chciałoby pozostawić bez zmian zakaz handlu w niedzielę, ale z nielicznymi wyjątkami w ciągu roku - tak jak jest dziś. Większa jest jednak grupa tych, którzy chcą zmian - drobnych lub radykalnych. W sumie 50,3 proc. badanych deklaruje, że z niedziel bez handlu trzeba w jakiejś formie zrezygnować - wynika z sondażu dla Wirtualnej Polski.
29,9 proc. ankietowanych zdecydowało, że chciałoby przywrócić handel w przynajmniej jedną niedzielę w miesiącu. Z kolei 20,4 proc. respondentów chciałoby przywrócenia handlu w każdą niedzielę. W sumie jest to ponad połowa przepytanych - a dokładnie 50,3 proc. W tej sprawie zdania nie miało 7,7 proc. badanych.