TK: karanie właściciela pojazdu za niewskazanie kierującego - konstytucyjne
Zgodny z konstytucją jest przepis przewidujący grzywnę dla właściciela pojazdu, którym popełniono wykroczenie drogowe, za niewskazanie, kto kierował autem - orzekł w środę Trybunał Konstytucyjny.
- Bez wątpienia ten przepis przyczynił się do poprawy bezpieczeństwa na naszych drogach, nie jest on nadmiernie restrykcyjny, przewiduje zagrożenie wyłącznie karą grzywny - powiedział w uzasadnieniu orzeczenia prezes TK sędzia Andrzej Rzepliński.
Dodał, że niewskazanie przez właściciela pojazdu osoby kierującej jest wykroczeniem odrębnym od wykroczenia drogowego i zgodnie z zasadami postępowania w sprawach o wykroczenia osoba obwiniona ma zapewnione wszelkie prawa postępowania przed sądem, w tym możliwości do obrony.
Rzepliński zaznaczył ponadto, że brak sankcji w postaci grzywny w tej sprawie skutkowałby "nieuchronnie powszechnym ignorowaniem obowiązku wskazania komu właściciel powierzył pojazd do kierowania". - Mamy w Polsce dość martwych przepisów prawa - powiedział. Ocenił także, że nie można liczyć na poprawienie jakości obrazów z fotoradarów, bo "byłoby to w wielu wypadkach bardzo trudne i nieefektywne".
"Dbanie o bezpieczeństwo na polskich drogach wymaga wieloaspektowych działań, także prawnych" - zaznaczył.
Trybunał rozpatrywał tę kwestię w pełnym składzie. Zdania odrębne do wyroku zgłosiło trzech sędziów Trybunału: Mirosław Granat, Wojciech Hermeliński i Marek Kotlinowski.
W sprawie chodziło na przykład o przypadki zarejestrowania przekroczenia prędkości przez fotoradar. Według kodeksu wykroczeń karze grzywny podlega właściciel pojazdu, który "wbrew obowiązkowi nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie".
Pytanie o ten przepis na kanwie jednej z rozpatrywanych spraw zadał Trybunałowi Sąd Rejonowy Lublin-Zachód, według którego regulacja mogła naruszać wymóg zachowania przez ustawodawcę proporcjonalności i adekwatności sankcji za czyn.
Sąd wskazał w pytaniu, że w polskich realiach przepis ten jest stosowany wtedy, gdy fotoradar ujawni przekroczenie dopuszczalnej prędkości przez kierującego pojazdem. "Właściciel lub posiadacz pojazdu ma więc bezwzględny obowiązek, bo przepisy nie przewidują żadnych wyjątków, zadenuncjować na żądanie uprawnionych organów osobę, która w danym miejscu i czasie prowadziła pojazd" - wskazano w uzasadnieniu pytania do TK.
Z kolei z informacji Najwyższej Izby Kontroli przedstawionej przed TK wynikało, że system fotoradarów jest nieskuteczny i niespójny. NIK po kontroli fotoradarów Inspekcji Transportu Drogowego - w opublikowanym w tym tygodniu raporcie - wskazała, że niemal 40 proc. sprawców przekroczenia dopuszczalnej prędkości unika mandatów i punktów karnych, bo właściciele aut odmawiają wskazania, kto kierował pojazdem.
Izba deklaruje także gotowość do społecznej debaty, która powinna uwzględnić zarówno potrzebę sprawnego ścigania piratów drogowych, jak i nieuchronnego i szybkiego karania setek tysięcy sprawców ujawnionych przez fotoradary wykroczeń.
- Ze stosowaniem przepisów jest źle, a nawet bardzo źle trzeba rozważyć pilne zmiany - przyznał Rzepliński odnosząc się m.in. do uregulowań ws. bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Z kolei Granat uzasadniając swe zdanie odrębne zaznaczył, że prawo do sądu nie powinno funkcjonować w taki sposób, że "urząd posiada szeroki zakres swobody w karaniu obywatela, a obywatel może się odwołać do sądu, gdy czuje się skrzywdzony". - Skuteczność prawa jest jedną z cennych wartości, ale nie może przeważać nad innymi wartościami np. zaufania obywatela do państwa - dodał.
Za uznanie przepisu za zgodny z konstytucją wnioskował podczas rozprawy przed TK Sejm, z kolei przedstawiciele Prokuratury Generalnej wnosili o uznanie niekonstytucyjności regulacji. Do TK wpłynął w początkach zeszłego roku wniosek PG odnoszący się do tego przepisu i częściowo powołujący się na inne artykuły konstytucji. Na razie pozostaje on nierozstrzygnięty.