KE zadowolona z przyjęcia przez Senat USA planu ratowania banków

Komisja Europejska wyraziła zadowolenie z przyjęcia przez Senat USA rządowego planu ratowania systemu finansowego kosztem 700 miliardów dolarów, ale na razie nic nie wskazuje, że UE pójdzie tą samą drogą.

02.10.2008 | aktual.: 03.10.2008 12:34

_ Przewodniczący Jose Barroso ucieszył się z głosowania w amerykańskim Senacie dotyczącego poprawionego planu Paulsona. Ocenił to jako krok w dobrą stronę _ - powiedział rzecznik Johannes Laitenberger.

Dodał, że przyjęcie planu pozwoli zwiększyć zaufanie i wiarygodność rynków finansowych.

Ustawa przewidująca ratowanie systemu finansowego przez wykupienie długów banków inwestycyjnych przeszła w środę wieczorem (czasu lokalnego) większością głosów 74 do 25. Znaczna większość, jaką uzyskał rządowy plan, stanowi poważny nacisk na Izbę Reprezentantów, aby poszła w ślady Senatu. Izba ma ponownie głosować nad nim w piątek. Dochodzą z niej sygnały, że opozycja przeciw planowi słabnie.

Tymczasem pomiędzy europejskimi stolicami trwa debata, czy także UE potrzebuje analogicznego planu, a przynajmniej ustanowienia specjalnego funduszu, z jakiego można by finansować doraźną pomoc dla banków, które znalazły się w tarapatach. KE nie zajmuje w tej sprawie wyraźnego stanowiska, ograniczając się jedynie do apeli o "większą współpracę" krajów członkowskich w obliczu zawirowań na rynkach.

Przewodnicząca UE Francja kilkakrotnie dementowała we wtorek, że zaproponowała powołanie funduszu w wysokości 300 mld euro. Odciął się od tego sam prezydent Nicolas Sarkozy, odrzucając "zarówno wysokość funduszy, jak i samą zasadę". Informację, że Francja taki fundusz szykuje, podały anonimowe źródła rządowe w Berlinie - te same, które od razu pomysł skrytykowały, twierdząc, że nie myślą "nic dobrego" o takim planie.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel zastrzegła, że jej kraj "nie ma zamiaru wystawiać czeku in blanco wszystkim bankom".

Przewodniczący Eurogrupy, premier Luksemburga Jean-Claude Juncker oświadczył z kolei, że z ulgą przyjął wiadomość o głosowaniu w Senacie USA, ale "taki plan nie jest konieczny w Europie, gdzie sektor finansowy jest stabilniejszy".

Niespodziewanie autorstwo pomysłu wzięła na siebie Holandia. Rzeczniczka holenderskiego resortu finansów Hendrieneke Bolhaar powiedziała w czwartek AFP, że "trwają w tej sprawie intensywne negocjacje między krajami członkowskimi", a szczegóły finansowe pozostają do ustalenia. Agencja zauważa jednak, że jeszcze w środę wieczorem holenderski rząd zaklinał się, że "nic nie wie" o takim planie ratowania banków.

Teraz holenderska prasa pisze, że rząd w Hadze proponuje unijną "składkę" w wysokości 3 proc. PKB każdego kraju, co w przypadku Holandii oznaczałoby ok. 18 mld euro.

_ Nie chcemy dawać bankom sygnału, że rządy obejmą swoimi gwarancjami wszystko i w każdej sytuacji. Chcemy pokazać, że - kiedy to konieczne - rządy są w stanie wspólnie interweniować _ - powiedziała Bolhaar.

Właśnie brak skoordynowanego działania to jeden z głównych zarzutów stawianych UE w dobie kryzysu. O ile niektóre rządy podejmowały działania ratunkowe w ścisłej współpracy z KE (np. Francja, Belgia i Holandia w przypadku banków Fortis i Dexia), o tyle np. Irlandia objęła nieograniczonymi gwarancjami sześć swoich banków, nie informując wcześniej partnerów w UE.

Niezadowolenia nie kryła ani Komisja Europejska, ani rząd w Londynie, który nie ogłosił takich gwarancji i obawia się ucieczki kapitału na sąsiednią wyspę. Wielka Brytania zarzuciła Irlandii nieuczciwą konkurencję.

Okazją do rozmowy o tym, jak UE ma zareagować na kryzys, będzie sobotnie spotkanie przywódców Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Włoch (europejscy członkowie grupy G-8) w Paryżu. Będą im towarzyszyć szef Europejskiego Banku Centralnego Jean Claude Trichet, Jean Claude Juncker oraz przewodniczący Barroso.

Brytyjski premier Gordon Brown z góry odrzucił ewentualne podjęcie w Paryżu decyzji o europejskim funduszu i zasugerował, że jest przeciwko jednej daleko idącej unijnej odpowiedzi na zawirowania na rynkach. _ Celem spotkania jest przedyskutowanie, jak każda z czterech największych europejskich gospodarek odpowiada na światowy kryzys finansowy _ - powiedział.

Jeszcze w tym tygodniu źródła dyplomatyczne w Brukseli wskazywały, że do spotkania nie dojdzie, jeśli nie będzie gwarancji, iż przyniesie ono konkretne wyniki. Zapowiedź Pałacu Elizejskiego nie przynosi odpowiedzi na pytanie, co przywódcy postanowią, ograniczając się do stwierdzenia, że "szczyt ma na celu przygotowanie stanowiska unijnych członków G8 na dalsze rozmowy poświęcone międzynarodowemu kryzysowi finansowemu".

Rzecznik Laitenberger przypomniał w czwartek, że okazją do debaty całej "27" na temat kryzysu na rynkach finansowych będzie najbliższy szczyt UE 15-16 października w Brukseli. Już w najbliższy wtorek mają zaś o tym rozmawiać unijni ministrowie finansów zebrani w Luksemburgu. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
finansegiełdabanki
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)