Kiedyś był kimś, dziś na samym dnie

Dawniej urzędnik, dziś magazynier w markecie. Kiedyś menedżer, teraz – nocny stróż na budowie lub kierowca tira. Być może kryzys zmusi Cię do wykonywania pracy poniżej twych kwalifikacji. Nowego doświadczenia zawodowego nie uważaj jednak za zbędne, a czasu spędzonego w tzw. gorszej firmie – za stracony.

Kiedyś był kimś, dziś na samym dnie

20.03.2012 | aktual.: 20.03.2012 11:46

Dawniej urzędnik, dziś magazynier w markecie. Kiedyś menedżer, teraz – nocny stróż na budowie lub kierowca tira. Być może kryzys zmusi Cię do wykonywania pracy poniżej twych kwalifikacji. Nowego doświadczenia zawodowego nie uważaj jednak za zbędne, a czasu spędzonego w tzw. gorszej firmie - za stracony.

Takie zmiany w życiu Polaków mogą być coraz częstsze. Bo kryzys niesie z sobą falę zwolnień. Osoby z wyższym wykształceniem, po licznych szkoleniach, kursach językowych, będą musiały niejednokrotnie imać się zajęć prostszych – aby utrzymać rodzinę, spłacać kredyt na samochód, przeżyć do pierwszego. To może być cios dla ich samooceny, ale wcale nie musi.

Wszystko zależy od podejścia. Izabela Kielczyk, psycholog biznesu i coach przyznaje, że trudno cieszyć się z pracy poniżej kwalifikacji. Tym niemniej – uważa – w każdej robocie można znaleźć jakieś dobre strony. A już zwłaszcza w takiej, która może nie jest dla nas szczytem aspiracji, ale odpowiada naszym zainteresowaniom i zdolnościom.

- Znam mężczyznę, który był cenionym szkoleniowcem w dużej firmie i z dnia na dzień stracił tę pracę. Zawsze lubił kontakty z ludźmi, więc zatrudnił się jako taksówkarz. Pewnego dnia jeden z pasażerów zaproponował mu pracę w towarzystwie ubezpieczeniowym. Oczywiście, nie każdy będzie miał tyle szczęścia. Z historii tej płynie jednak taki wniosek: jeśli praca przejściowo musi być „gorsza”, to niech przynajmniej będzie zgodna z naszymi umiejętnościami i upodobaniami. Wówczas istnieje szansa, że będziemy w niej dobrzy i pójdziemy "w górę" – mówi Izabela Kielczyk.

Sprzątanie nie hańbi

Wykonywanie mniej prestiżowym zawodów to pożyteczna lekcja o nas samych i o innych ludziach. Dzięki niej tzw. białe kołnierzyki nabierają szacunku do osób zatrudnionych na linii produkcyjnej czy na zmywaku, o których wcześniej często nie myśli się najlepiej.

- Gdy zaraz po studiach polonistycznych, w 2005 roku, pojechałam do Anglii, pierwszą pracą, jaką tam zdobyłam, było pakowanie konserw w przetwórni rybnej. Robota monotonna, śmierdząca i wśród różnych podejrzanych typów. Ale zacisnęłam zęby i… przetrwałam. W kolejnych miejscach – w pubie, pizzerii, spółce kurierskiej – było już tylko lepiej. Bardziej prestiżowe zajęcia, wyższe pensje. Opłaciło się schować ambicje do kieszeni, bo zarobiłam na dużą część swojej kawalerki – wspomina Elżbieta Nowicka, dziś animatorka w domów kultury w jednym z miast powiatowych na Pomorzu.

Kobieta jest szanowana w swym środowisku. Ale po doświadczeniu z Wielkiej Brytanii wie jedno: czy ktoś pracuje jako pomywacz, sprzątacz, goniec, czy jako prezes dużej korporacji, to nie ma znaczenia. Miarą sukcesu jest coś zupełnie innego – mianowicie umiejętność odnalezienia się w każdej sytuacji i w każdej grupie społecznej. Do podobnych wniosków doszedł klient Izabeli Kielczyk, który stracił posadę w korporacji i z braku innych możliwości został kasjerem w hipermarkecie.

- Nagle ten człowiek zobaczył, jak odmiennie traktują go ludzie, choć przecież jego kwalifikacje, wiedza, wykształcenie, wcale się nie zmieniły! Docenił to doświadczenie. Dziś wie, że nie tylko w zawodzie wymagającym wysokich kwalifikacji ciężko się pracuje – stwierdza psycholog Izabela Kielczyk.

Przeświadczenie, że żadna praca nie hańbi, rozpowszechniło się już podczas poprzedniej fali kryzysu. Pojęcie wstydu odchodzi do lamusa m.in. w sektorze czystościowym. Polacy z każdym rokiem coraz bardziej doceniają pracę przedstawicieli tej branży, na co wskazuje np. sierpniowy sondaż przeprowadzonego przez Zakłady Usługowe EZT. Nadal więcej jest sprzątających pań, lecz panów gotowych do takiej pracy przybywa w szybkim tempie. Nawet 95 proc. sprzątaczy przybyło w 2011 roku. A 68 proc. ankietowanych stwierdziło, że to dzięki mężczyznom jeszcze bardziej wzrośnie prestiż tego zawodu.

Szukanie alternatywnych rozwiązań

Z konieczności zmian w zaplanowanej ścieżce kariery zdaje sobie sprawę coraz więcej osób szukających zatrudnienia. Aż 94 proc. badanych przez serwis Pracuj.pl byłoby gotowych się przekwalifikować, by znaleźć pracę. Nie wynika to tylko z lęku przed kryzysem i bezrobociem. Wielu z nas, mimo ciężkich czasów, po prostu chce więcej zarabiać i szybko awansować. Naturalnie, osiągną to najszybciej, jeśli nie będą zmuszeni do wykonywania zajęć najprostszych.

- Żaden dyplom nie daje gwarancji, że utrzymam się na rynku pracy. Jednak mam większe szansę na przetrwanie, a nawet na pięcie się w górę, jeśli zrobię kolejne studia. Jestem absolwentem ekonomii, ale to MBA może być dla mnie przepustką do stanowisk menedżerskich – mówi Jerzy Domagała, urzędnik samorządowy z Mazowsza.

Natomiast Grażyna Kościukiewicz, absolwentka Akademi Sztuk Pięknych, robi równolegle trzy kursy – z mediów i PR, architektury wnętrz i grafiki komputerowej. - To tak na wszelki wypadek – tłumaczy. – Jak stracę obecną pracę w muzeum, być może szybko znajdę kolejne zajęcie w którymś z moich nowych zawodów.

- Ale przekwalifikowanie się wymaga czasu, samozaparcia, a czasem też nakładów finansowych, dlatego na rzeczywistą zmianę decyduje się niewielu deklarujących chęć spróbowania czegoś nowego — stwierdza Elżbieta Flasińska z Grupy Pracuj. Największą gotowość zmiany specjalizacji widać u fachowców z działów: sprzedaży i handlu (56 proc. badanych), a także marketingu (55 proc.), obsługi klienta i call center (52 proc.). Najmniejszą – informatycy (22 proc.) i przedstawiciele służby zdrowia (25 proc.), co nie powinno dziwić, zważywszy na wiedzę i umiejętności, jakie musieli zdobyć, by pracować w tych specjalizacjach. Największe parcie na zmianę drogi zawodowej mają pracownicy obsługi celnej. Prawie co trzeci byłby skłonny zmienić profesję, nawet jeśli wiązałoby się to z niższym stanowiskiem lub wynagrodzeniem.

MS/AS

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)