Kilka tysięcy za trupa na drugiej stronie Googla
Coraz więcej osób chce lepiej "wyglądać" w sieci. Rośnie rynek usług związanych z usuwaniem nieprzyjaznych komentarzy, tekstów czy danych - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
22.04.2014 | aktual.: 22.04.2014 07:40
Według badań firmy BIA/Kelsey czyszczenie sieci to rynek wart w samym tylko USA aż 2,9 mld dolarów. Gazeta pisze, że także w naszym kraju przybywa osób, które chcą mieć w internecie czystą kartotekę.
Jak mówi w "DGP" ekspert od e-commerce Rafał Skarżyński dziś najważniejsze to pochować trupa na drugiej stronie. To żargonowe określenie oznacza, przerzucenie na drugą stronę wyszukiwarki Google niekorzystnych informacji. Depozycjonowanie, czyli spychanie złych informacji, to podstawa w biznesie.
Zajmujący się tym Dariusz Jurek z Marketing System przyznaje, że jego klienci to biznesmeni, sportowcy, politycy. Słowem wszyscy o których internet informuje. Poza tym czystą choć pierwszą stronę chcą mieć też deweloperzy czy członkowie rad nadzorczych dużych korporacji.
Depozycjonowanie to jednak tylko środek drugiej kategorii. Klienci dużo bardziej wolą waste data handling, czyli całkowite usuwanie danych z sieci. Często proszą o to rodziny zmarłych osób. Nie chcą bowiem, by profile ich mężów czy matek świeciły na Facebooku czy Naszej Klasie. Oczywiście większość zleceń pochodzi tu jednak od firm, które coś przeskrobały.
Jak pisze "DGP" walka z niekorzystnymi wpisami czy komentarzami jest jednak czasochłonna, a więc droga. Depozycjonowanie pierwszych 20 wyników wyszukiwania to koszt rzędu 5-7 tys. zł miesięcznie. W przypadku usuwania wpisów firmy biorą pieniądze od każdego komentarza. Czyści się nie tylko fora, ale też artykuły prasowe, serwisy społecznościowe czy blogi.
Najłatwiej skasować z sieci wpisy naruszające prawo, a więc takie które mają charakter erotyczny, rasistowski czy po prostu są wyzwiskami.
"DGP" podaje, że firmy czyszczące sieć często walczą też z pracownikami swoich klientów. Ci potrafią zamieścić w internecie np. siatkę płac albo nawet strategie przedsiębiorstw. Głównie jednak wojna toczy się o dobry wizerunek firm, które konsumentom zaszły za skórę.