Kilkadziesiąt tysięcy związkowców protestowało w Pradze
Kilkadziesiąt tysięcy związkowców wyszło w sobotę na ulice stolicy Czech, aby wyrazić sprzeciw wobec reform wprowadzanych przez gabinet Petra Neczasa.
21.05.2011 | aktual.: 21.05.2011 23:12
Czeskie związki zawodowe zarzucają centroprawicowemu rządowi, że zmiany w zakresie systemu emerytalnego, polityki socjalnej i służby zdrowia mają antyspołeczny charakter, niszczą gospodarkę i grożą chaosem w całym kraju.
Główna część demonstracji odbyła się na Placu Wacława. Według organizatorów i policji uczestniczyło w niej około 40 tysięcy ludzi, którzy do stolicy ściągnęli z całej republiki.
Atmosfera w centrum Pragi była bardzo burzliwa; opiniom uczestników demonstracji towarzyszyły głośne dźwięki piszczałek, wuwuzeli, śpiewy i hasła. Wielu ludzi wzywało gabinet Petra Neczasa do dymisji. "Mamy dość! Rząd musi odejść!" - skandowali.
Ekipa Neczasa w celu uporządkowania finansów publicznych podjęła się szeregu reform i oszczędności budżetowych. Większość zmian prawnych gabinet zamierza zacząć wdrażać już w czerwcu. Wciąż jednak nie wiadomo, czy po ostatnich skandalach korupcyjnych wokół najmniejszej partii rządzącej koalicji zdoła utrzyma większość parlamentarną.
Zdaniem związkowców rząd nie potrafi zapobiec rozkradaniu pieniędzy publicznych, nie szuka też porozumienia z opozycją, partnerami społecznymi i opinią publiczną.
"Reformy służby zdrowia, systemu podatkowego, emerytalnego i socjalnego są nieprzemyślane, przygotowane byle jak, bez jakichkolwiek analiz wpływu na obywateli, zabarwione ideologicznie" - oświadczył przewodniczący KOVO, największej centrali związkowej w Czechach, Josef Strzedula. Ostrych słów wobec rządzących użył szef zrzeszenia czeskich związkowców, Czesko-Morawskiej Konfederacji Związków Zawodowych (CzMKOS), Jaroslav Zavadil, zarzucając im kłamstwo.
Czescy związkowcy zapowiedzieli dalsze protesty, w tym blokady oraz strajk generalny. "Jeśli nie powstrzymamy tego (reform - PAP) tym, że zgromadziło się nas tu prawie 50 tysięcy, spróbujemy to zrobić inaczej kiedy indziej" - mówiła szefowa związków zawodowych służby zdrowia Dagmar Żitnikova.
Ostatni sondaż ośrodka badania opinii publicznej STEM ukazuje, że centroprawica w rok po wyborach do Izby Poselskiej ma coraz niższe poparcie.
Według opublikowanych w poniedziałek rezultatów, gdyby obecnie w Czechach rozpisano wybory, to złożona z socjaldemokratów i komunistów parlamentarna lewica zdobyłaby w 200-miejscowej niższej izbie parlamentu konstytucyjną większość 126 mandatów.
Z Pragi Michał Zabłocki