KNF: prezydencki projekt o frankowiczach wynika z braku reakcji banków

Prace nad nową ustawą o przewalutowaniu kredytów mieszkaniowych to konsekwencja braku reakcji banków na skokowy wzrost kursu franka szwajcarskiego - oświadczył w piątek rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego Łukasz Dajnowicz.

"Standardowo, jak przy każdym projekcie ustawy, KNF policzy skutki regulacji dla stabilności systemu finansowego. Prace nad ustawą to wynik braku ze strony banków dobrowolnej i adekwatnej reakcji na skokowy wzrost kursu franka, w tym braku zgody banków na systemowe rozwiązanie zaproponowane przez przewodniczącego KNF na początku 2015 r." - tak Dajnowicz skomentował piątkową inicjatywę Kancelarii Prezydenta dot. przewalutowania kredytów.

Zaznaczył jednocześnie, że Komitet Stabilności Finansowej (KSF), w skład którego wchodzi m.in. minister finansów, w stanowisku z 23 grudnia 2015 r. wskazał, że "inicjatywy regulacyjne dotyczące nowych obciążeń dla instytucji finansowych, zwłaszcza banków, powinny być konstruowane rozważnie, tak aby nie wpływały negatywnie na stabilność systemu finansowego i nie ograniczały zdolności banków do kredytowania gospodarki."

Przeliczenie walutowego kredytu hipotecznego na złote po "sprawiedliwym" kursie zakłada projekt ustawy o "sposobach przywrócenia równości stron" w umowach na kredyty walutowe, przedstawiony w piątek przez sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Macieja Łopińskiego.

Projekt "o sposobach przywrócenia równości stron w umowach na kredyty walutowe" trafi teraz do KNF, która ma policzyć skutki regulacji dla stabilności systemu finansowego. Dajnowicz zaznaczył, że "na ten moment nie wiadomo, kiedy Komisja wyda opinię".

Projekt zakłada trzy rodzaje restrukturyzacji kredytów: dobrowolną, przymusową i przeniesienie własności nieruchomości w zamian za zwolnienie z długu. Projekt ma obejmować tych kredytobiorców, którzy wzięli walutowe kredyty mieszkaniowe na własne potrzeby. Nie będzie obejmować wykorzystujących kredyt w działalności gospodarczej.

W piątek przypada pierwsza rocznica "czarnego czwartku". 15 stycznia 2015 roku szwajcarski bank centralny (SNB) podjął bowiem decyzję o uwolnieniu kursu franka wobec euro, co doprowadziło do paniki na rynku i skokowego umocnienia się szwajcarskiej waluty, m.in. wobec złotego.

W ten "czarny czwartek" po decyzji SNB za franka trzeba było zapłacić rekordowe 5,19 zł, choć dzień wcześniej płacono za niego 3,57 zł.

Spowodowało to, że szereg właścicieli frankowych kredytów hipotecznych znalazło się w niezwykle trudnej sytuacji - wiele z tych kredytów miało w nowej sytuacji wskaźnik LtV przekraczający 100 proc., co oznaczało, że wartość hipoteki była niższa niż wartość kredytu. Wielu kredytobiorców miało też do spłacenia więcej, niż przed laty zaciągnęli.

Wywołało to licytację propozycji, jak ich problem rozwiązać.

Już 3 lutego ub. roku na posiedzeniu sejmowej komisji finansów publicznych szef KNF Andrzej Jakubiak przedstawił swój pomysł na rozwiązanie problemu. Zaproponował, by dotychczasowy kredyt frankowy mógł być zamieniony na złotówki po obecnym kursie i podzielony na dwie części: kredyt zabezpieczony hipotecznie wyrażony w złotych oraz kredyt niezabezpieczony hipotecznie, który odzwierciedlać ma konsekwencje osłabienia złotego. Stan zadłużenia z tytułu kredytu zabezpieczonego hipotecznie odpowiadać miał wartości, jaką posiadałby kredyt w złotych udzielony w tym samym momencie co kredyt we franku.

Wartość kredytu niezabezpieczonego hipotecznie odpowiadałaby zaś różnicy między łącznym stanem zadłużenia w dniu przewalutowania, a stanem zadłużenia z tytułu kredytu zabezpieczonego hipotecznie. Kredyt niezabezpieczony hipotecznie miał być w połowie spłacony przez kredytobiorcę (z oprocentowaniem w wysokości 1 proc.), a w połowie umorzony.

Pomysł nie spodobał się jednak bankowcom, którzy w marcu przedstawili swoje propozycje, przygotowane pod auspicjami Związku Banków Polskich.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)