Koniec sporu na znanym targowisku. Z hali zniknęli Czeczeni
W centrum handlowym na Modlińskiej w Warszawie zakończył się trwający od kilku miesięcy konflikt. Spór dotyczył głównie warunków najmu i relacji między właścicielem a najemcami. Z hali zniknęli również czeczeńscy ochroniarze.
11 marca w centrum handlowym na Modlińskiej w Warszawie zakończył się długotrwały konflikt między właścicielem obiektu a najemcami. Jak informuje warszawa.wyborcza.pl, kluczowym elementem porozumienia było dostosowanie stawek czynszu do aktualnych warunków rynkowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile zaoszczędzisz w 2025 roku? Sonda o trendzie No Buy
Przełom w konflikcie na Modlińskiej
– Czeka nas nowa przyszłość. Zaczynamy od sprzątania terenu, zasadzimy kilka drzew. Wszystko wraca do normy. We wtorek w hali byli pracownicy, którzy zaczęli przywracać prąd. Do końca tygodnia będziemy jeszcze korzystali z agregatów prądotwórczych – mówił "Wyborczej" Chau Thanh Pnam, który do tej pory był szefem kupców, czyli prezesem spółki zarządzającej targowiskiem.
Centrum Handlowe Modlińska 6D to następca słynnego targowiska przy ul. Marywilskiej 44. W maju ubiegłego roku uwielbiany przez warszawiaków kompleks strawił pożar. Na początku września, obok spalonej hali targowej, powstało miasteczko kontenerowe. Na uruchomienie sprzedaży w kilkunastometrowych boksach pod gołym niebem zdecydowała się jednak tylko część handlujących.
Niespełna dwa miesiące później doszło do oficjalnego otwarcia centrum handlowego Modlińska 6D. To właśnie ten obiekt przejął w rzeczywistości rolę dawnej "Marywilskiej". Chwilę później doszło do konfliktu pomiędzy zarządcą hali Sebastianem Boguszem a kupcami. Poszło o wysokość czynszów.
Do kulminacji konfliktu doszło w styczniu tego roku, gdy na Modlińskiej pojawili się czeczeńscy ochroniarze, których do hali przysłał zarządca.
Phan Châu Thành mówił w rozmowie z WP Finanse, że nowa ochrona obiektu zostawiała na wierzchu noże i pałki. Przedmioty leżały np. obok ekspresu do kawy. Mężczyźni trzymali niebezpieczne przedmioty w rękach w trakcie rozmów z kupcami. Przedsiębiorcy handlujący w centrum na Modlińskiej mieli poczuć się zagrożeni.
Następnie w hali został odcięty prąd, bo firma energetyczna nie otrzymała wpłat za kilka miesięcy z powodu nieuregulowania przez zarządcę hali opłat, mimo że kupcy mieli potwierdzenie wniesienia ich na kwotę 380 tys. zł.
Jak informuje warszawa.wyborcza.pl, aktualnie wszystko wraca do normy. Z hali zniknęli Czeczeni.