Kobieca solidarność na wyższym szczeblu? Nie istnieje!
Jeśli przełożona uprawia mobbing, to głównie wobec innych kobiet. Na przykład w Ameryce aż siedem na dziesięć ofiar agresywnych menedżerek to ich podwładne.
27.08.2010 | aktual.: 27.08.2010 13:33
*Jeśli przełożona uprawia mobbing, to głównie wobec innych kobiet. Na przykład w Ameryce aż siedem na dziesięć ofiar agresywnych menedżerek to ich podwładne. Kobiety na kierowniczych stanowiskach bardzo często wręcz niszczą swoje podwładne. Dlaczego tak jest? *
Kobiety na kierowników, ale...
Codziennie w mediach aż huczy, że kobiety powinny przejąć władzę w firmach. Bo – w przeciwieństwie do mężczyzn – są bardziej nastawione na współpracę niż na rywalizację. Zawsze cierpliwe, łagodne, serdeczne. O jak najwyższy odsetek kobiet w zarządach polskich przedsiębiorstw walczy m.in. Danuta Brzezińska, psycholożka biznesu i zaangażowana feministka. Nie ma wątpliwości, że kobiety mając codzienny trening z zarządzania w domu - doskonale poradzą sobie także w biznesie.
- Skoro tyle troski, czułości i opiekuńczości kobiety wykazują jako żony i matki, dlaczego miałyby postępować inaczej jako kierowniczki, dyrektorki, prezeski? – pyta Brzezińska.
Babska solidarność na wyższym szczeblu? Nie istnieje!
Inaczej na własną płeć patrzy Karolina, czytelniczka jednego z kobiecych czasopism. Drażnią ją "manify, walki o parytety i cały feminizm", ponieważ w kobiecą życzliwość zwyczajnie nie wierzy. Podobnie jak w tzw. babską solidarność.
- Prawda jest taka, że kobiety wcale nie są solidarne – pisze Karolina. – Z pozoru miłe i opanowane, a w środku zazdrosne i żądne władzy, gotowe zrobić wszystko, aby dla własnego szczęścia, często chwilowego, „sprzedać” przyjaciółkę. Dewizą niektórych stało się „ja nie muszę mieć, ale żeby ona nie miała”.
A nuż koleżanka okaże się lepsza i mnie wygryzie?
Jeśli przełożona uprawia mobbing, to głównie wobec innych kobiet. W Ameryce aż siedem na dziesięć ofiar agresywnych menedżerek to ich podwładne. Jak tłumaczą uczeni z Wayne State University (USA), poniżanie, szykany, dręczenie wynikają z lęku szefowej o własną pozycję w firmie (a nuż koleżanka okaże się lepsza i mnie wygryzie, więc zawczasu trzeba jej pokazać, kto tu rządzi!).
Kolejny powód stosowania mobbingu to chęć pokazania, że kobieta może być równie stanowcza jak mężczyzna.
Łatwiej poniżyć kobietę niż mężczyznę - Część bizneswomen zachowuje się napastliwie, aby udowodnić, że nie pasuje do nich stereotyp słabej kobietki. Oczywiście, łatwiej im skarcić, obrazić czy nawet skląć inne kobiety niż mężczyzn, którzy mogą się im odciąć – wyjaśnia psycholog Andrzej Gałuszko. *Bo mają niską samoocenę i nieudane życie osobiste *
Agresja może mieć też całkiem pozazawodowe podłoże, związane np. z niską oceną własnej atrakcyjności fizycznej czy seksualnej.
- Sukces zawodowy kobiet często wiąże się z nieudanym życiem osobistym – twierdzi Gałuszko. – Bo kiedy miały czas na założenie rodziny czy urodzenie dziecka, zajmowały się tylko pracą i karierą. W ten sposób przekonały do siebie własną firmę czy branżę, ale zniechęciły ostatnich kawalerów, którzy byli nimi zainteresowani.
Hipokryzja feministek
Zawiść szefowej jest powodem, dla którego o odejściu z pracy coraz częściej myśli Alina, młodziutka dziennikarka w jednej z ogólnopolskich gazet. Uroda modelki, wdzięk, ponadprzeciętna inteligencja, życzliwość i humor – to wszystko sprawia, że dziewczyna nie może się opędzić od adoratorów. Nie przeszkadza im nawet to, że w czerwcu wychodzi za mąż.
- Choć nie prowokuję tych zalotów, nawet oceniałabym je jako przyjemne i miłe, gdyby nie kierowniczka mojego działu – mówi Alina. – Zawsze sugerowała i mi, i co ładniejszym dziewczynom w redakcji, że zachowujemy się wyzywająco, ale po ostatniej imprezie integracyjnej przeszła samą siebie. Pech chciał, że mąż szefowej poprosił mnie do tańca. Wzięła mnie potem na stronę i krzyczała: możesz zdradzać swego gacha z kim chcesz, ale małżeństwa mi nie rozbijesz!
Najbardziej Alinę dziwi to, że jej przełożona zleca dziennikarzom, a czasem nawet sama pisze teksty feministyczne – o kobiecej solidarności, o parytetach, o patriarchalizmie i kulturze macho.
- W deklaracjach można być wojującą feministką, a w życiu traktować inne kobiety jak największych wrogów – zauważa dziennikarka.
Mit dobrej przywódczyni
Według psychologa Andrzeja Gałuszki, określenia typu „kobieca solidarność” czy „lojalność mężczyzn” są pozbawione sensu. Uważa, że władzę sprawujemy tak, jak dyktuje nam sumienie. A płeć nie ma na to najmniejszego wpływu. Specjalista śmieje się też z kulturowego wizerunku kobiety jako osoby nieagresywnej, mało ambitnej i raczej unikającej konkurencji.
- Znam wielu dobrych, spokojnych, życzliwych menedżerów, którzy wolą się dogadać niż walczyć. Znam też twarde, oschłe, apodyktyczne szefowe, do których bez kija nie podchodź. Skąd się więc wziął stereotyp zawsze fajnej, ludzkiej szefowej, naprawdę nie wiem – przyznaje Gałuszko.
Z mitem dobrej przywódczyni rozprawia się m.in. hiszpańska politolog Eduerne Uriarte, dla której nie istnieje typowo kobiece zachowanie na szczytach władzy. Jej zdaniem kobiety wypowiedzą tyle samo wojen co mężczyźni. Zaatakowane, odpowiedzą agresją. A być może nawet zaatakują pierwsze. Według Eduerne Uriart, dobrym przykładem jest była premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher, która nie wahała się użyć siły, gdy uznała to za słuszne.
Inaczej zachowują się w domu. Inaczej w firmie
Według uczonej, kobiety inaczej zachowują się wobec domowników, a inaczej w stosunku do podwładnych, konkurencji rynkowej czy przeciwników politycznych.
Mirosław Sikorski