Kolejny kraj za otwarciem rynku pracy dla Polaków
Szef belgijskiej dyplomacji Karel de Gucht
opowiedział się w środę po spotkaniu z ministrem spraw
zagranicznych Radosławem Sikorskim za otwarciem od 1 maja
belgijskiego rynku pracy dla Polaków.
18.03.2009 | aktual.: 18.03.2009 15:53
Szef belgijskiej dyplomacji Karel de Gucht opowiedział się po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim za otwarciem od 1 maja belgijskiego rynku pracy dla Polaków.
_ Mam nadzieję, że to się stanie od 1 maja, ale to będzie zależało od decyzji rządu. Osobiście jestem bardzo za tym, bo to zalegalizowałoby obecną sytuację _ - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli belgijski minister, zastrzegając, że wypowiada się we własnym imieniu.
Przypomniał, że jest to kwestia do rozwiązania "zgodnie z umową rządowej koalicji". Flamandzka partia liberalna, z której pochodzi de Gucht, zawsze popierała liberalizację dostępu do rynku pracy. Zastrzeżenia zgłaszał socjalistyczny koalicjant.
Zdaniem de Guchta, otwarcie rynku pozwoliłoby na "sformalizowanie sytuacji dziesiątek tysięcy polskich kobiet i mężczyzn" pracujących obecnie w Belgii nielegalnie. _ Teraz co trzy miesiące wracają do Polski, by odnowić wizy turystyczne. Wszyscy o tym wiedzą _ - powiedział. Przyznał, że nie spodziewa się, by otwarcie rynku spowodowało napływ nowych pracowników, bo - jak tłumaczył - to rynek decyduje o zapotrzebowaniu na siłę roboczą.
_ Mobilność w UE jest dobrą rzeczą dla europejskiej gospodarki. Polscy pracownicy w znacznym stopniu przyczynili się do wzrostu gospodarczego Wielkiej Brytanii i Irlandii _ - powiedział towarzyszący de Guchtowi na konferencji prasowej Radosław Sikorski. Zwrócił uwagę, że otwierając rynek pracy dla Polaków Belgia "dałaby im przywilej płacenia tutaj podatków oraz korzystania z socjalnych zabezpieczeń".
Pytany, czy Polska zachęca Polaków pracujących w Belgii do powrotu do kraju, dodał, że ta decyzja należy do ludzi. _ Pozwalamy ludziom, by sami zdecydowali. Jeśli wrócą z językiem i kapitałem finansowym, to będzie to dobre dla Polski i kraju, z którego wracają, ale nie powinniśmy specjalnie ani ich namawiać ani zniechęcać _ - powiedział Sikorski.
W Belgii, obok Danii, Austrii i Niemiec, do końca kwietnia obowiązują restrykcje dla obywateli krajów Europy Środkowo- Wschodniej w dostępie do rynku pracy. Ich przedłużenie - sygnalizowane przez Niemcy i Austrię - wymaga decyzji i uzasadnienia rządu. W przypadku braku decyzji i uzasadnienia rynek pracy otworzy się automatycznie.
De Gucht i Sikorski zapewnili dziennikarzy, że między Belgią a Polską nie ma żadnych nierozstrzygniętych bilateralnych problemów. Rozmowa, jak wyjaśnił Sikorski, dotyczyła "pilnych spraw europejskich i transatlantyckich" jak Partnerstwo Wschodnie, bezpieczeństwo energetyczne UE oraz polityka zagraniczna UE, głównie wobec Europy Wschodniej.
De Gucht przyznał, że rozmawiali też o przyszłości NATO. Zbył jednak pytania o belgijskiego faworyta na nowego sekretarza generalnego Sojuszu Północnoatlantyckiego.
_ Nie widzę powodów, by polityczna osobistość ze wschodnioeuropejskiego kraju nie miała ważnego stanowiska w NATO lub UE. Nowe kraje to są ważne kraje członkowskie, ale decyzja polityczne podejmą w tej sprawie przywódcy _- powiedział. Dodał, że nie widzi, dlaczego polski polityk nie byłby odpowiedni.
W tym roku Polska i Belgia obchodzą 90. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych. Polscy robotnicy i górnicy zaczęli do Belgii przyjeżdżać masowo za pracą już w latach 20. i 30. XX wieku. Tuż przed wojną polska społeczność w Belgii przekraczała 60 tys. osób. Liczbę Polaków obecnie mieszkających w tym kraju szacuje się na 80-100 tys., przy czym znakomita większość z nich pracuje nielegalnie.
Inga Czerny