Komentarz tygodniowy

Podejrzewam, że najczęstszym pytaniem przed dzisiejszą sesją na GPW było nie tyle to, co się będzie działo na rynku, tylko czy w ogóle coś się będzie działo. Wczorajsza sesja była klasyczną próbką tego, co można nazwać ciszą przed burzą.

29.10.2010 17:49

Podejrzewam, że najczęstszym pytaniem przed dzisiejszą sesją na GPW było nie tyle to, co się będzie działo na rynku, tylko czy w ogóle coś się będzie działo. Wczorajsza sesja była klasyczną próbką tego, co można nazwać ciszą przed burzą.

Zwykle tego typu zanik aktywności zapowiada wzrost dynamiki rynku i każda kolejna sesja może przynieść początek mocniejszego ruchu. GPW od rana nie sprzyjała sytuacja na innych parkietach europejskich oraz na rynku walutowym, ale inwestorzy z zagranicy niejednokrotnie udowodnili, iż nie stanowi to dla nich specjalnej przeszkody, wręcz przeciwnie – im bardziej zaskakujący scenariusz, tym chętniej realizowany. W początkowej, bardzo nudnej fazie handlu trochę raźniej zachowywał się kurs PKN Orlen, po informacji o lepszym od oczekiwań wyniku za III kwartał. Po godzinie 11 sytuacja na innych rynkach zaczęła się stopniowo poprawiać, co spowodowało powrót WIG20 na zieloną stronę rynku. O 14.30 pojawiły się zgodne z oczekiwaniami dane o amerykańskim PKB, które spowodowały odrobienie strat przez kontrakty na S&P500 i oczywiście skłoniły większość parkietów w Europie do ruchu w górę. Na naszym parkiecie także trochę drgnęło, ale w końcówce sesji znowu wróciliśmy do status quo i ostatecznie po podciągnięciu kursów na
fixingu zakończyliśmy sesję wzrostem indeksu WIG20 o 0.47%, przy przeciętnych obrotach rzędu 1.53 mld zł. Szerokość rynku wreszcie jest pozytywna, ponieważ przeważały spółki, których kursy wzrosły - zanotowaliśmy 179 wzrostów wobec 127 spadków. Wśród blue chipów największą zwyżką popisały się PGNiG (+2.78%) i BRE (+2.20%). Nadal słabo spisują się PBG, CEZ, Cyfrowy Polsat i PZU, ale ich spadki nie przekroczyły 2%. Indeksy szerokiego rynku zwyżkowały w stopniu zbliżonym do WIG20. Trochę lepiej spisał się sWIG80 (+0.63%), trochę gorzej mWIG40 (+0.32%). Wśród spółek z tego segmentu tylko Fasing zyskał więcej niż 10% (+11.65%). Poza tą spółką zwracał uwagę kolejny silny wzrost kursu IZNS (+8.27%). Na przeciwległym biegunie rynku zanotowaliśmy dwa bardzo silne spadki – niemal bezobrotowe załamanie kursu Ireny (-38.36%) oraz jak najbardziej obrotowy spadek Techmexu (-21.58%). W przypadku ostatniej z wymienionych spółek inwestorzy zostali zmuszeni do ewakuowania się z rynku po decyzji KNF o wykluczeniu akcji spółki
z obrotu na rynku regulowanym na okres 12 miesięcy. Trudno w tym przypadku oprzeć się wrażeniu, iż bardziej poszkodowani są po tej decyzji akcjonariusze spółki niż ona sama. Sesja niczego nie zmieniła w ogólnym obrazie rynku. Wykres WIG20 pozostaje w strefie 2610-2665 pkt. i wyjście z niej prawdopodobnie określi kierunek dalszego ruchu. Poprzez wygaszenie aktywności pod koniec tygodnia nasz rynek (mam na myśli WIG20) został perfekcyjnie doprowadzony do sytuacji zerojedynkowej. Cały mijający miesiąc można uznać za konsolidację, a malejące obroty zapowiadają dynamiczne wybicie. Podstawowe pytanie brzmi: „w którą stronę?”. Sytuacja wcale nie jest jednoznaczna, ponieważ z punktu widzenia analizy danych na wykresach dziennych powiedziałbym, że zdecydowanie bardziej prawdopodobny jest ruch do góry, ale patrząc na wykresy tygodniowe, raczej skłaniałbym się do przeciwnego wniosku. Oczywiście ta atmosfera wyczekiwania związana jest z posiedzeniem FED-u, które odbędzie się 3 listopada, i dotyczy rynków wszystkich
aktywów. Analitycy często posiłkują się w takich niepewnych sytuacjach obserwacjami statystycznymi z historii. Też postanowiłem skorzystać z tej metody i sprawdziłem częstotliwość występowania na naszej giełdzie dwóch pozytywnych, następujących po sobie październików i listopadów. Taka sytuacja wystąpiła tylko 5 razy, ostatnio rok temu i nigdy rok po roku. Oczywiście to tylko ciekawostka statystyczna, bo o losach rynku zadecydują duzi, globalni gracze, a scenariusz, mam wrażenie, jest już napisany. Wydaje się, że próba wyrwania rynków w górę jest niemal nieunikniona, a z jakim efektem finalnym - przekonamy się pewnie już na końcu nadchodzącego tygodnia. Analizując wykresy innych niż akcje aktywów (surowce, eurodolar), raczej stawiałbym na wejście tych wykresów w tendencje niekorzystne dla rynków akcji. Reasumując, pomimo iż ogólny sentyment i sporo argumentów przemawia za rozpoczęciem kolejnej fali zwyżek, osobiście pozostaję w obozie niedźwiedzi, chociażby dlatego, iż muszą być jacyś kontrarianie na rynku.

Sławomir Koźlarek

KOMENTARZ TYGODNIOWY DO WYDARZEŃ NA WALL STREET

Mijający tydzień to okres dawno niewidzianego spokoju na amerykańskim rynku akcji. Wydaje się, że inwestorzy skoncentrowani byli na czytaniu raportów finansowych za trzeci kwartał i z mniejsza energią przystępowali do codziennego handlu. Wspomnieć należy, że obecnie rynek kontynuuje rozpoczęty pod koniec sierpnia trend wzrostowy, w czasie którego przebił sierpniowe szczyty i powoli zbliża się do szczytów z kwietnia. W zasadzie indeksy Nasdaq Composite i DJIA osiągnęły już te wartości, pozostając jednak poniżej rekordowych poziomów. Pod tym względem spokojny tydzień z jakim mieliśmy do czynienia oznaczać może chęć nabrania sił do szybkiego przebicia się przez te poziomy i rozpoczęcia dynamicznego marszu w górę. Być może w tym roku doczekamy się w końcu dawno niewidzianego „efektu stycznia”. A i obecne kiedyś na ustach wszystkich analityków zjawisko zwane „Santa Claus Rally” z pewnością poprawiłoby przedświąteczne nastroje. Ostatecznie w tym tygodniu S&P500 wzrósł o 0,3% do poziomu 1183,87 punktów, DJIA spadł
o 0,29% a Nasdaq, jako najsilniejszy w tym tygodniu rynek, zwiększył swa wartość o 1,94% by zakończyć tydzień na poziomie 2507,37 punktów. Do wiadomości podanych został kilka istotnych danych makroekonomicznych. Zamówienia na dobra trwałe w USA wzrosły we wrześniu o 3,3% w ujęciu m/m pobijając konsensus rynkowy.

Zagłębiając się jednak w strukturę danych widać jednak, że tak dobry rezultat sektora przemysłowego wynika głównie z dwukrotnego wzrostu popytu na samoloty. Po wyłączeniu tego czynnika otrzymujemy już mniej optymistyczny odczyt na poziomie -0,6%. Sprzedaż nowych domów, stanowiąca w USA około 15% całego rynku nieruchomości, wyniosła we wrześniu 307 tys., co było rezultatem minimalnie lepszym od prognozowanego. Indeks zaufania konsumentów Conference Board powrócił w październiku ponad poziom 50 punktów i wyniósł 50,2, co było wynikiem lepszym od oczekiwań analityków. Na rynek napłynęły również dane z rynku nieruchomości – indeks S&P/Case-Shiller dla 20 największych metropolii USA pokazał wzrostu cen domów o 1,7% w ujęciu r/r, co stanowi najmniejszy wzrost (w ujęciu rok do roku) od lutego. Jednym z ostrzegawczych sygnałów jaki należ wziąć pod uwagę jest względna stabilność na rynku surowców. Czynnik ten odczytywać można jako zmianę strukturalną rynku i zastanowić się należy, czy nie stoi za nią chęć rynków do
głębszej korekty na rynku akcji. Jak zwykle widać przy tym sporą korelację z rynkiem walutowym, na którym również doszło do istotnego zatrzymania trendu wzrostowego na parze eur/usd. Obecnie kończy się sezon publikacji wyników kwartalnych, który ogólnie okazał się lepszy od rynkowego konsensusu. Najbliższym silnym bodźcem będzie zapewne posiedzenie FED planowane na 3 listopada. Myślę, że da ono impuls do silniejszego ruchu, i choć w średnim terminie rynkom akcji nie powinna stać się krzywda, to kilkuprocentowa korekta jest bardzo prawdopodobna.

Wojciech Dąbrowski, CFA

WIG

Notowania indeksu WIG w dalszym ciągu przebiegają w rejonie zakresu cenowego: 45745 – 46080 pkt. Jak wiadomo koncentrują się tutaj projekcje prospadkowej formacji XABCD, spełniającej zależność: AB = CD. Nie może zatem dziwić to, że we wskazanym rejonie cenowym mamy do czynienia z większą aktywnością podaży. Działania podejmowane przez sprzedających nie są jednak na tyle zdyscyplinowane, by indeks mógł dotrzeć do stosunkowo istotnej według mnie zapory popytowej Fibonacciego: 44530 – 44690 pkt. Dopiero jej przełamanie wskazywałoby bowiem, że spadkowy potencjał „drzemiący” w widocznym na wykresie układzie XABCD może uaktywnić się. To z kolei powinno doprowadzić do wykreowania się stosunkowo silnego ruchu korekcyjnego. Trzeba podkreślić, że na razie mamy jedynie do czynienia z potencjalnym zagrożeniem, gdyż strona podażowa nie wykazuje jeszcze na tyle dużą determinacją, by strefa: 44530 – 44690 mogła zastać zanegowana.
W przypadku kontynuacji ruchu wzrostowego i wybicia się indeksu ponad zakres: 45745 – 46080 pkt, realnym wariantem pozostałby test kolejnej zapory podażowej: 47330 – 47580 pkt. Obserwację testowanej obecnie strefy oporu: 45745 – 46080 pkt powiązałbym z analogiczną zaporą podażową na indeksie S&P500: 1189 – 1195 pkt (jak wiadomo amerykański benchmark również ma w ostatnim okresie wyraźny problem ze sforsowaniem w/w przeszkody). Niewątpliwie mamy zatem do czynienia z bardzo interesującą sytuacją techniczną indeksu, a naszym głównym przedmiotem zainteresowania na wykresie WIG-u powinien być obecnie zakres oporu: 45745 – 46080 pkt i strefa wsparcia Fibonacciego: 44530 – 44690 pkt.

Opracowanie:
Paweł Danielewicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)