Pozostałych 13 uznało, że taka wersja ustawy powinna obowiązywać od roku 2008, natomiast w 2007 w budżecie są środki na waloryzację o wskaźnik inflacji i o 5 proc. wzrostu płac.
Przyjęcie ustawy, na której realizację nie ma pełnego pokrycia w budżecie państwa, jest niezgodne z konstytucją - oświadczył przedstawiciel Biura Legislacyjnego. Zapowiedział też skierowanie do marszałka Sejmu informacji w tej sprawie.
Obecnie - po nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z FUS z roku 2004 - waloryzacja rent i emerytur jest przeprowadzana co trzy lata, chyba że skumulowany wskaźnik inflacji przekroczy 5 proc.
Tadeusz Cymański (PiS) podkreślał, że należy przyjąć projekt "w ramach realiów budżetowych". Eugeniusz Wycisło (PO) przypominał, że premier zapowiadał w ubiegłym roku w Sejmie, iż planowana jest waloryzacja rent i emerytur o wskaźnik inflacji i 20 proc. wskaźnika wzrostu płac.
Na podwyżkę emerytur i rent zaplanowano w tegorocznym budżecie 1,6 mld zł - podkreślano. W trakcie debaty posłowie zwracali uwagę, że na waloryzacji procentowej najwięcej zyskaliby ci, którzy zarabiają najwięcej. W przypadku waloryzacji o wskaźnik inflacji i 5 proc. wzrostu wskaźnika płac, najniższa emerytura (590 zł) wzrosłaby o około 5 zł, a średnia (1.300 zł) - o 11 zł. Gdyby waloryzacja obejmowała 20 proc. wzrost wskaźnika płac - emerytury te wzrosłyby odpowiednio - o 8 zł i o 17 zł. Wówczas w budżecie musiałaby się znaleźć kwota o 700 mln wyższa.
Przedstawiciele Zakładu Ubezpieczeń Społecznych podkreślali, że aby waloryzacja miała miejsce w tym roku, nowelizacja musi wejść w życie do końca stycznia. Gdyby tak się nie stało - jak powiedział wiceminister pracy i polityki społecznej Romuald Poliński - renciści i emeryci otrzymaliby dodatki w oparciu o ustawę o dodatku dla niektórych emerytów, rencistów i osób pobierających świadczenie przedemerytalne z roku 2005.
