Komornicy zniszczyli życie następnej niewinnej osobie. To już jest plaga?
Zabrali pieniądze człowiekowi, który nie miał żadnych długów. „Gazeta Wrocławska” przedstawiła bulwersującą historię Mirosława Kuźmy mieszkającego pod Wrocławiem. 5 lat temu mężczyźnie
skradziono portfel z dokumentami.
14.09.2014 | aktual.: 14.09.2014 12:56
Zabrali pieniądze człowiekowi, który nie miał żadnych długów. „Gazeta Wrocławska” przedstawiła bulwersującą historię Mirosława Kuźmy mieszkającego pod Wrocławiem. 5 lat temu mężczyźnie skradziono portfel z dokumentami. Mężczyzna zgłosił kradzież i unieważnił swoje "papiery", w tym dowód osobisty. To jednak nie był koniec problemów, a ich początek.
Po kilku latach okazało się, że z powodu rzekomych długów komornik zajął Mirosławowi konto i pensję. I to nie jeden komornik, zaczęła się ich bowiem ustawiać cała kolejka.
Urzędnicy nie potrafili ustalić tego, co natychmiast wyjaśniła żona pana Mirosława. Kobieta poszła do urzędu skarbowego i tam dowiedziała się, że długi to pozostałość po firmie transportowej założonej przy pomocy dowodu skradzionego 5 lat wcześniej. Okazało się, że mimo unieważnienia dokumentu, zarejestrowano działalność podając dane pana Mirosława.
Państwo Kuźmowie zgłosili sprawę na policję, ale śledczy nie potrafili odnaleźć oszusta. Nikt nie potrafi także wyjaśnić, jak w ogóle było możliwe założenie firmy na nieważny dokument. Komornicy także nie zamierzali zajmować się takim szczegółem, jak to, od kogo ściągają pieniądze.
W efekcie rodzina pana Mirosława pozostaje bez pieniędzy, bo nawet jeśli uda się jej w końcu wykazać błędy komorników, to zwrot pieniędzy musi zarządzić sąd.
To już kolejny raz, gdy okazuje się, że komornicy mogą zabrać pieniądze niewinnym ludziom z powodu kradzieży lub fałszerstwa dokumentów – a potem pozbawieni środków do życia ludzie muszą miesiącami walczyć o swoje.
Co kilka tygodni dowiadujemy się o nowych skandalicznych działaniach komorników. W lipcu opisywaliśmy sprawę emeryta, któremu komornik zabrał pieniądze, bo ktoś podał jego dane w umowie z firmą telekomunikacyjną. Jedyne, co miał komornik, to numer PESEL pana Jana – a to komornikom wystarcza, by wszcząć egzekucję. W maju głośno było o sprawie pana Roberta Czai z Radomska, od którego komornik zażądał 420 tys. zł, bo się... pomylił. Także w maju komornik zabrał pieniądze kobiecie z Legnicy, chociaż dłużnikiem była zupełnie inna osoba – ale urzędnicy pomyli numer PESEL.
Kilka tygodni temu opisywaliśmy też sprawę mieszkanki Chorzowa. Po powrocie z wakacji pani Barbara Janas-Dudek dowiedziała się, że komornik zajął jej oszczędności na koncie i pensję z pracy. Zajął pomyłkowo, po pani Barbara nie miała żadnego długu. Kobieta spędziła cały dzień w urzędach, ale udało jej się w końcu przekonać komornika, że popełnił błąd.
W tej sprawie doszło nawet do tego, że komornik przeprosił za pomyłkę – co się zwykle niestety nie zdarza. Bardzo często bowiem nawet wiedząc już o tym, że ścigane są niewinne osoby... komornicy się tym nie przejmują.
Możemy się więc spodziewać, że w kolejnych tygodniach usłyszymy o nowych pomyłkach komorników, rujnujących życie niewinnym ludziom. A ich ofiarą może być tak naprawdę każdy z nas.