Trwa ładowanie...

Komornik zabiera pieniądze bez powodu

Komornik może zająć pieniądze każdego z nas niezależnie od tego czy jesteśmy dłużnikami czy nie. Wystarczy zbieżność imienia i nazwiska. Takich sytuacji jest wiele - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

Komornik zabiera pieniądze bez powoduŹródło: sxc.hu, fot: svilen001
dgzdm1n
dgzdm1n

Pani Danucie, Emerytce z Sochaczewa, komornik zabrał 26 tys. zł choć nie miała żadnych długów. Następnie przyznał, że to pomyłka, lecz pieniędzy już nie oddał. Przekazał je wierzycielowi. Ten z kolei znajduje się w upadłości i środki od razu poszły na uregulowanie zaległości wobec ZUS.

Nie jest to przypadek odosobniony. Winne są temu przepisy, które nie wymagają aby w orzeczeniu sądowym o egzekucji podawano PESEL lub choćby datę urodzenia. Komornik musi zatem polegać na informacjach przekazanych przez wierzyciela. W przypadku pani Danuty dłużnikiem była inna mieszkanka Sochaczewa o tym samym imieniu i nazwisku.

Problem dotyczy w szczególności wyroków sądów elektronicznych.

- Tam wystarczy podać człowieka, nie sprawdzając nawet jego adresu. I potem komornik, wykonując wyrok, może wziąć pierwszą z brzegu osobę o tym imieniu i nazwisku. Inna sprawa, że ten, kto składa pozew, też często nie zna PESEL-u pozwanego. Co nie zmienia faktu, że jest bałagan i należy tę sprawę uporządkować - mówi dla DGP sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".

dgzdm1n

Pani Danuta złożyła zatem doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Ta jednak umorzyła sprawę gdyż był to efekt błędu a nie umyślnego działania. Jednocześnie zgodnie z prawem o przestępstwie można mówić gdy doszło do istotnej szkody. Sąd Najwyższy uznał, że musi to być przynajmniej 200 tys. zł.

Komornicy wskazują, że nienależnie ściągniętą kwotę trzeba egzekwować od samego wierzyciela. Pani Danucie pozostaje zatem założenie sprawy cywilnej przeciwko... niewypłacalnej firmie.

dgzdm1n
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dgzdm1n