Komputerowi piraci to likwidatorzy tysięcy miejsc pracy

Polska nadal zajmuje niechlubne, drugie miejsce - za Grecją - w klasyfikacji państw Unii Europejskiej o najwyższym poziomie piractwa. Tak wynika z najnowszego raportu firmy analitycznej IDC opracowanego na zlecenie organizacji ochrony praw autorskich - Business Software Alliance (BSA).

27.09.2006 | aktual.: 27.09.2006 09:44

W ubiegłym roku Straż Graniczna skonfiskowała przedmioty pochodzące z działalności przestępczej w tej dziedzinie, warte ponad 5 mln zł. Policja zabezpieczyła podrobione towary o łącznej wartości ok. 100 mln zł oraz urządzenia do ich produkcji warte ponad 1,2 mln. Bartłomiej Witucki, rzecznik polskiego oddziału BSA, przekonuje, że zmniejszenie zaledwie o kilka procent udziału pirackiego oprogramowania w polskim rynku przyniosłoby tysiące nowych miejsc pracy.
_ Powstałyby one głównie w usługach informatycznych, firmach nowych technologii oraz oferujących oprogramowanie dzierżawione poprzez internet _- twierdzi Witucki.

Tak naprawdę najwięcej piratów krąży w tak zwanym domowym obiegu, a nie pomiędzy firmami. Odpowiedzialność za używanie pirackiego oprogramowania komputerowego spoczywa bowiem zarówno na pracodawcach, jak i pracownikach, np. administratorach sieci komputerowych.
_ Należy pamiętać, że jest to przestępstwo, za które grozi kara nawet do pięciu lat pozbawienia wolności _ - mówi Witucki.

Konsekwencje mogą też ponieść właściciele lub zarządy firm, które zajmują się sprzedażą komputerów z nielegalnie zainstalowanymi programami. Przypadki wykrycia takich przestępstw nadal się zdarzają, jest ich jednak coraz mniej, bo niewielu chce ryzykować swą karierę czy nawet przyszłość firmy dla "oszczędności" uzyskanych na korzystaniu z pirackich programów.

Firmy, które zostały przyłapane na korzystaniu z "piratów", często muszą też płacić wysokie odszkodowania. O odpowiedzialności cywilnej mówi art. 79 prawa autorskiego.
_ Zgodnie z nim producent oprogramowania komputerowego, którego prawa autorskie naruszono, może żądać wydania korzyści uzyskanych przez firmę naruszającą takie prawa, albo zapłaty w podwójnej, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione - potrójnej wysokości stosownego wynagrodzenia _- wyjaśnia Witucki.

Jednak niektórzy naruszają prawo, bo po prostu nie wiedzą, że posiadanie jednej licencji nie upoważnia do instalowania danego programu na kilku komputerach. Proceder kradzieży własności intelektualnej w firmach jest również często skutkiem niedbalstwa wynikającego, np. z braku odpowiednich procedur związanych z zarządzaniem oprogramowaniem. Jak wynika z danych BSA, tylko 26 proc. przedsiębiorców uważa, że warto od czasu do czasu przeprowadzać audyt oprogramowania.

Piraci królują przede wszystkim na giełdach komputerowych i targowiskach, gdzie handluje się płytami i programami do komputerów. Głównie stąd trafiają do prywatnych odbiorców nielegalnie kopiowane filmy i programy. Nic więc dziwnego, że producenci oprogramowania próbują dotrzeć bezpośrednio do odbiorców, by ostrzec ich przed podróbkami. Na przykład firma Microsoft udostępniła użytkownikom Windowsów nową usługę. Dzięki niej można sprawdzić, czy system operacyjny jest legalny. Wielu mogło być jednak zaskoczonych, gdy na ekranie legalnie kupionego komputera ukazał się komunikat: "Twój system jest nielegalny".

Dziennik Zachodni

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)