Koniec 1‑pensówki jest bliski. To bezlitosna konsekwencja inflacji
Wielka Brytania dojrzała do pozbycia się ciężaru miedziaków z kieszeni - uważa gubernator Banku Anglii Mark Carney. Jego zdaniem wycofanie z obiegu monet pensowych to kwestia najbliższych lat i bezlitosna konsekwencja inflacji.
19.09.2016 | aktual.: 19.09.2016 11:27
Nawet "penny sweets", czyli groszowe landrynki, przysłowiowy najtańszy artykuł spożywczy, niegdyś rzeczywiście warte jednego pensa, kosztują dziś 5 pensów.
Gubernator Mark Carney, który jest Kanadyjczykiem, przytoczył przykład swojego kraju, a także Australii i Nowej Zelandii, które już wycofały jednocentówki. Nie byłoby to zresztą pierwsze rozstanie Brytyjczyków z najniższym nominałem bilonu. W 1961 roku wycofano "farthinga", czyli ćwierć pensa, a w 1984 półpensówkę.
Wycofanie pensówki może się jednak okazać psychologiczne trudniejsze, bo towarzyszy codziennemu życiu Anglików od 12 stuleci. Pierwsze pensy, bite po 785 roku przez Offe, króla Mercji, były ze srebra i ich wartość przekraczała dzisiejsze 3 funty, choć na aukcjach numizmatycznych osiągają wartość 3 tysięcy funtów. Pensówka weszła jednak przede wszystkim do kultury i języka - nie tylko w Wielkiej Brytanii, bo i w Stanach Zjednoczonych i w Irlandii, gdzie - mimo innych walut - centówkę i eurocenta nazywa się nadal "penny".