Koniec z plagiatami?
Co najmniej jedna czwarta prac magisterskich i licencjackich nie jest pisana samodzielnie przez studentów. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przekonuje, że to się zmieni.
27.06.2008 | aktual.: 27.06.2008 10:49
Co najmniej jedna czwarta prac na uczelniach nie jest pisana samodzielnie przez studentów. To ma się zmienić. Prawdopodobnie już od nowego roku akademickiego, Państwowa Komisja Akredytacyjna, która kontroluje działalność wyższych uczelni w Polsce, będzie korzystała z programu umożliwiającego wykrywanie oszustw, podaje Dziennik.
Od ofert napisania pracy aż roi się w Internecie. "Dziennik" sprawdził jedną z ofert. Autor ogłoszenia stwierdził, że gotowe opracowania może dostarczyć w ciągu trzech dni. Kosztują one od 250 do 350 złotych. "Każdą wysyłamy tylko raz do jednego miasta, więc jeśli pani jest z Warszawy, to dostanie pani listę tych, które jeszcze w stolicy nie były. 30 złotych za stronę, razem z badaniami. Ale to byłoby gotowe dopiero na wrzesień czy październik" - powiedział "Dziennikowi" sprzedawca.
Jak pisze "Dziennik" eksperci nie mają wątpliwości: oferowane w internecie prace są tanie, bo nikt ich samodzielnie nie pisze - są sklejane z innych tekstów. W Polsce od kilku lat jest dostępny program Plagiat, który skutecznie wykrywa takie oszustwa. Kłopot jednak w tym, że choć blisko 70 wyższych uczelni wykupiło licencję, korzystają z niego rzadko, bo uważają, że problemu nie ma. "Wieloletnie tradycje uczelni i relacja mistrz - uczeń sprawiają, że praca powstaje w dialogu pomiędzy magistrantem a promotorem. I wszystkie "zapożyczenia” są wyłapywane" - twierdzi rzeczniczka Uniwersytetu Warszawskiego Anna Korzekwa. Z kolei władze Uniwersytetu Jagiellońskiego uważają, że skala plagiatowania nie jest duża.
Problem, i to poważny, widzi jednak Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. "Chcemy, by z programu do wykrywania plagiatów już od października mogła korzystać Państwowa Komisja Akredytacyjna. A w przyszłości mamy zamiar go kupić. Serwer znajdowałby się w ministerstwie, a do systemu stopniowo mogłyby włączać się także szkoły wyższe" - mówi Dziennikowi minister Barbara Kudrycka.
To dobry pomysł, bo programy antyplagiatowe, z których teraz korzystają niektóre uczelnie, są zupełnie nieskuteczne. "Porównywanie prac z jednego ośrodka akademickiego nic nie daje, bo zawsze można kupić pracę z innego miasta. Wyłapać fałszerstwo potrafi jedynie wspólny system" - mówi szef Państwowej Komisji Akredytacyjnej, profesor Marek Rocki.