Kontynuacji zrywu nie będzie. Skala korekty miarą siły rynku.
Amerykańskie indeksy ugięły się pod presją słabszych niż oczekiwano bieżących danych. Azjatyckie rynki zachowały neutralność, a Europę czeka realizacja zysków.
27.01.2012 08:54
Na korektę ostatnich zwyżek zanosi się od dłuższego czasu, rynki są po prostu zbyt wykupione, zbyt duży optymizm panuje na giełdach jak na skalę zagrożeń, które stoją przed światową gospodarką. Na początku tygodnia sądziłem, że pretekst do realizacji zysków może dać Fed, ale bank rezerw federalnych zafundował rynkom potężny zastrzyk adrenaliny, czego efekty widzieliśmy wczoraj na giełdach europejskich, w tym na GPW. Jednak broń, której użył Fed może obrócić się przeciwko rynkom, jeśli inwestorzy uznają, że nowe stymulanty naprawdę są gospodarce potrzebne by utrzymać ją na powierzchni wzrostu.
Dlatego właśnie już pierwsze dane, które okazały się słabsze od oczekiwań, zostały potraktowane jako wróżba kłopotów, których spodziewa się Fed. Cotygodniowa liczba chętnych na zasiłki wzrosła o 21 tys. (oczekiwano wzrostu o 8 tys.), za to liczba sprzedanych nowych domów spadła o 7 tys. do 307 tys. (w 12 miesięcy), a oczekiwano wzrostu o 9 tys. W gruncie rzeczy nie są to dane, które o czymkolwiek przesądzają, ale rynek po kilku tygodniach rajdu jest płochliwy. Oczywiście rynek sprzedaży (i budowy) nowych domów pełza po dnie (1 dom na tysiąc mieszkańców, przy historycznej normie wynoszącej 3-4 domy na tysiąc), ale wczorajsza publikacja świadczy tylko o tym, że niewiele się zmieniło. Ale nawet gdyby dane były zgodne z oczekiwaniami, do historycznej normy byłoby wciąż bardzo daleko.
Wall Street poddała się więc realizacji zysków, podczas gdy giełdy w Azji dryfowały w różnych kierunkach. Nikkei stracił 0,1 proc., choć dane o sprzedaży detalicznej w grudniu (wzrost o 2,5 proc. r/r to najlepszy wynik od półtora roku i lepszy od oczekiwanych 2,1 proc.) powinny indeksowi pomagać. Wzrosty obserwowano za to w Seulu (0,4 proc.) i Hong Kongu (0,2 proc.).
Na europejskich parkietach możemy spodziewać się realizacji zysków, już choćby z tego powodu, że ostatnie zwyżki zaprowadziły indeksy na wysokie poziomy bez żadnej właściwie korekty. W Warszawie na jedenaście ostatnich sesji dziewięć przyniosło zwyżki, a łączna skala wzrostu sięga 6,5 proc. Jeśli zabraknie nowych impulsów dla podtrzymania dobrych nastrojów - a dziś rano ich nie ma - zlecenia sprzedaży znajdą się w przewadze. Losy sesji odmienić mogą - lub przypieczętować - dane o dynamice amerykańskiego PKB w IV kwartale (14:30). Możliwe, że do czasu ich publikacji rynki będą nieco ospałe. Skala korekty powie nam więcej o sile rynku, niż wczorajsza zwyżka, warto więc poświęcić sesji nieco uwagi, nawet jeśli pierwsze godziny upłyną spokojnie.
Emil Szweda, Open Finance