Korekta przygotuje grunt do zwyżek?
Obecna sytuacja na rynkach wschodzących przypomina części analityków to, co działo się tam w 2004 r. Wówczas po 11-proc. korekcie indeks MSCI EM odbił się o 37 proc. Są jednak różnice, które mogą zablokować powtórkę tego scenariusza.
09.02.2010 | aktual.: 09.02.2010 11:08
Trwająca od połowy stycznia przecena na rynkach wschodzących nie podkopała optymizmu analityków i strategów. Wielu z nich wskazuje, że dzięki korekcie uzyskają one grunt do tym silniejszego wybicia. - Rynki wschodzące wyjdą z tego wzmocnione - zapewnia Julian Mayo, dyrektor inwestycyjny w Charlemagne Capital.
Niepokojące działania Pekinu
Indeks MSCI EM skupiający akcje z 22 rynków wschodzących w styczniu stracił 5,6 proc., najwięcej od lutego 2009 r., ostatniego miesiąca przed dziesięciomiesięczną hossą na światowych giełdach. Od 11 stycznia do piątku zniżkował o 12,6 proc. Dla porównania, analogiczny wskaźnik obejmujący dojrzałe rynki (MSCI World) osłabił się w tym czasie o 9,3 proc.
Przecena była najgłębsza na giełdach latynoamerykańskich, które w poprzednich miesiącach najszybciej odrabiały kryzysowe straty. Wskaźnik MSCI EM dla giełd tego regionu od połowy stycznia do piątku zanurkował o 15,6 proc. Europejskie i azjatyckie rynki wschodzące zniżkowały o nieco ponad 12 proc.
Ucieczkę inwestorów z rynków wschodzących zapoczątkowały działania rządu Chin, uważanych za koło zamachowe ożywienia w światowej gospodarce (ich PKB wzrośnie w tym roku według prognoz MFW o 10 proc.). W obawie przed przegrzaniem gospodarki Pekin podniósł m.in. stopę rezerw obowiązkowych banków oraz nakazał im ograniczenie akcji kredytowej.
Na to nałożyły się obawy, że wkrótce Indie i Brazylia, których PKB ma się powiększyć w tym roku odpowiednio o 7,7 i 4,7 proc., zaczną podnosić stopy procentowe, co także mogłoby zahamować ożywienie w światowej gospodarce.
Powtórka z wiosny 2004 r.?
Takie źródła korekty oraz jej dotychczasowa skala nasuwają analitykom skojarzenia z 2004 r., gdy w kwietniu i maju indeks MSCI EM stracił 11 proc. Zapalnikiem korekty było m.in. podniesienie przez Pekin stopy rezerw obowiązkowych oraz zakazanie bankom kredytowania spółek ze zbyt rozgrzanych sektorów.
Od majowego dołka do końca 2004 r. wskaźnik MSCI EM skoczył jednak o 37 proc., a w całym roku zyskał 22 proc. Gospodarki emerging markets wzrosły tego roku o 7,5 proc., a zyski tamtejszych firm o 66 proc. - Teraz jest jak w 2004 r. - napisał w nocie do inwestorów Sakthi Siva, strateg ds. rynków wschodzących w Credit Suisse. Powodów do optymizmu jest sporo. MFW przewiduje, że PKB państw rozwijających się wzrośnie w tym roku o 6 proc.
To sprawi, że zyski tamtejszych firm podskoczą w tym roku o 40 proc. po spadku o 15 proc. w 2009 r. - uważa Jonathan Garner, strateg z banku Morgan Stanley. Ponieważ indeksowi MSCI EM brakuje jeszcze do szczytu z 2007 r. 49 proc., a wskaźnik C/Z dla objętych nim spółek wynosi 12 w porównaniu z długoterminową średnią na poziomie 14, rynki wschodzące wydają się mieć duży potencjał wzrostu. Według Garntera do końca 2010 r. zyskają 34 proc.
Powody do sceptycyzmu
Michael Aronstein, główny strateg inwestycyjny w Oscar Gruss, ostrzega jednak przed nadmiernym optymizmem. Jak wskazuje, obecna korekta na rynkach wschodzących nastąpiła po okresie gigantycznych zwyżek. MSCI EM zyskał od początku marca do końca 2009 r. aż 116 proc. Dla porównania, w ciągu dziesięciu miesięcy przed korektą z 2004 r. zwyżkował "tylko" o 42 proc. (a mimo to przez trzy miesiące po korekcie pozostawał w trendzie bocznym).
Co więcej, sześć lat temu światowa gospodarka miała przed sobą klarowne perspektywy, podczas gdy dziś inwestorzy mają obawy, że ożywienie straci impet, gdy tylko rządy przerwą działania stymulacyjne.
Jednocześnie ich kontynuacja także budzi niepokój, bo większość dojrzałych państw boryka się z gigantycznymi deficytami budżetowymi. Dobre perspektywy rynków wschodzących mogą więc nie wystarczyć, aby zrekompensować wywołany tą niepewnością wzrost awersji inwestorów do ryzyka.
PARKIET